niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział XX - To naprawdę boli

            Siedzimy przy stole w ciszy. Każdy jest smutny, ponieważ dzisiaj trybuci wylądują na arenie. Tanner bardziej przygląda się jedzeniu niż je spożywa. Emily zaś z nieobecnym wzrokiem zjada swój posiłek, które sobie przygotowała. Kiedy kończymy jeść żegnamy się z trybutami. Podajemy sobie rękę z blondynem, a z dziewczyną bardzo mocno się do siebie przytulamy. Czuję zapach jej cudownych włosów. Czemu ona musi mnie opuścić? Brunetka ma łzy w oczach. Robi mi się bardzo przykro. Żegnamy się jeszcze chwilę i para opuszcza pomieszczenie. Czuję pustkę w środku.
            Wychodzę na spacer po Kapitolu. Może odwiedzę Chrisa? Potrzebuję z kimś się odprężyć, zapomnieć o bólu jaki sprawia mi utrata dziewczyny. Kieruję się do baru w którym się poznaliśmy i zastaję tam chłopaka stojącego przy ladzie. Na widok mojej zdołowanej twarzy pyta:
- Wszystko w porządku Joven?
- Nie, ale nie rozmawiajmy o tym.
- Jak wolisz – mówi czyszcząc kieliszek. – Wiesz nie wyjdę stąd do wieczora, więc jak przyszedłeś tu po coś innego niż rozmowa to niestety nie mogę ci tego zaoferować.
- Daj mi whisky – oświadczam oschle.
            Niebieskooki posłusznie sięga po napój i nalewa je do kieliszka, który szybko opróżniam i zaczynam sobie z powrotem je napełniać. Robię tak przez dłuższy czas. W końcu przyjaciel mówi, abym przestał, bo to nic mi nie da. Wyrzuca mnie z baru, a ja lekko kołysząc się wracam do Ośrodka Szkoleniowego. Wchodzę do pomieszczenia dla mentorów. Wszyscy się na mnie patrzą z zaskoczeniem. Igrzyska się już zaczęły, a ja dopiero teraz przychodzę i to jeszcze nietrzeźwy. Na ekranie nie widzę swoich podopiecznych. Są tam chyba zawodowcy. Szukają innych do zabicia. Mają wymalowany uśmiech na twarzy. Są bardzo zadowoleni z tego, gdzie się znajdują. Co chwilę się śmieją i żartują jak będzie wyglądać reakcja innych trybutów na ich widok. „Nie zabijaj mnie” kpi cieniutkim głosem dziewczyna z Dwójki, do której Will się chytrze uśmiecha. Przez większość czasu nic ciekawego się nie dzieje. Wieczorem słychać hymn Panem, a na ekranach ujawniają się nam polegli. Widzę chłopaka z Trójki, dziewczynę z Czwórki, parę z Piątki, dziewczynę z Ósemki, chłopaków z Dziewiątki i Jedenastki. Zginęło tylko siedem osób. Widać, że mają silnych przeciwników. To sprawia, że czuję się jeszcze gorzej. Wtedy na chwilę na ekranie pojawiają się moi podopieczni. Widzę Emily, która robi różne, dziwnie miny. Prawdopodobnie po to, aby rozbawić chłopaka, ale to na niego nie działa. Cały czas ma poważną minę.
- Co jest? – pyta z troską. – Chodź. Połóżmy się spać. Jest późno.
- Dobrze – odpycha dziewczynę i chowa się w swoim śpiworze.
            Co mu jest? Normalnie to by skakał z radości, że brunetka tak się do niego pcha. Jej zachowanie sprawia mi ogromny ból, ale teraz żadne z nas nie ma pewności czy ona przeżyje, dlatego wykorzystuje to, że jest tym chłopakiem. Wracam do swojego pokoju i rzucam się na łóżko, na którym po chwili zasypiam.
            Budzę się po dziewiątej. Czuję się zmęczony choć całą noc spałem i nic innego nie robiłem. Zjadam śniadanie i słyszę pukanie do drzwi. To Chris.
- Idziesz się przejechać?
- Szczerze to powinienem teraz oglądać igrzyska…
- Jak będziesz miał ochotę to przyjdź do nas – unosi lekko kąciki swoich ust.
            Schodzę do sali dla mentorów i akurat widzę swoich podopiecznych. Wszyscy są pogodni, oprócz Tannera. Chyba sobie uświadomił czym są igrzyska i doskonale wie jak to wszystko się skończy. Po chwili podchodzi do niego Emily.
- Uśmiech proszę – mówi.
- Po co?
- Masz zamiar przez cały czas chodzić ze smutną miną? Nie pozwalam ci – unoszę kąciki swoich ust.
- Czemu mam się uśmiechać? Przecież któreś z nas zginie.
- Nie myśl o tym. Nie pozwól, aby nasze ostatnie dni były w smutku. Nasze nastawienie do tego wszystkiego może sprawić, że czas spędzony na arenie będzie udany. Patrz jak na razie wszystko pięknie się układa.
- Może…
            Siedzą chwilę w ciszy. Chłopak analizuje słowa dziewczyny po czym oświadcza, przytulając się do niej i całując ją w czoło:
- Masz rację. Muszę korzystać z tych ostatnich dni.
            Czuję w sobie zazdrość, ból, smutek, złość.
- Nareszcie wraca nasz Tanner! – śmieją się.
            Zaciskam pięści. Oni razem naprawdę mnie ranią. Powstrzymuję się od wybuchu emocji, które teraz we mnie siedzą. Przyglądam się teraz trybutom z Siódemki. Są uzbrojeni zupełnie tak jak zawodowcy. Wyglądają na naprawdę niebezpiecznych. To jakaś masakra. Oni się znajdują całkiem niedaleko od jaskini w której chowa się Emily ze swoimi sojusznikami. Prędzej czy później ich znajdą. Znowu na ekranie widzę swoich podopiecznych. Czy oni specjalnie włączają sceny w których ta para okazuje sobie miłość. Widzę jak dziewczyna z blondynem wysyłają sobie całusy i się do siebie uśmiechają podczas polowania. Nie wytrzymuję. Krzyczę i opuszczam salę. Idę do Chirsa. Nie jestem w stanie na to patrzeć.
            Kiedy dochodzę do przyjaciela ten klepie mnie po plecach i uspokaja. Wsiadam na motor i urządzamy sobie wyścigi. Jeździmy tak do wieczora. Wtedy postanawiam zahaczyć o studio tatuaży. Nie ważne jaki ból sprawia mi teraz widok Emily z Tannerem. Ja nadal ją kocham i ona wiele dla mnie znaczy, dlatego każę wytatuować sobie klucz.
Po dwudziestej drugiej jestem z powrotem w swoim pokoju. Leżę na łóżku i patrzę w sufit. Po chwili wchodzi Sophie, która pyta się czemu nie oglądam igrzysk swoich podopiecznych. Nie tłumaczę się jej. To moja sprawia. Ta tylko patrzy na mnie z troską i informuje, że nadal żyją. To dobrze.
Wstaję dość wcześnie. Podnoszę się z łóżka i idę do kuchni szykować sobie śniadanie. Uruchamiam telewizor i widzę brunetkę wyplątującą się z objęć chłopaka. Czuję ukłucie w sercu. Siadam na kanapie. Brązowooka wychodzi na zewnątrz, gdzie niebo jest różowe, a drzewa mają barwę żywej zieleni. To wszystko bardzo ładnie razem wygląda. Dziewczyna spogląda na źródełko, po czym zaczyna ściągać z siebie rzeczy. Prostuję się. Dokładnie się jej przyglądam. Najpierw rozpina kurtkę i zdejmuje powoli koszulkę, którą na sobie miała. Następnie zdejmuje buty i rozpina rozporek i spodnie również z niej znikają. Stoi w samej bieliźnie. Uświadamiam sobie, że nie jestem teraz jedyną osobą, która widzi ją prawie nago. W tym momencie to już nie sprawia mi takiej przyjemności. Chciałbym, abym tylko ja mógł widzieć ją w takim stanie. Moje oczy kierują się nie na jej twarz, a na piersi oraz pupę. Dziewczyna delikatnie ochlapuje się wodą ze źródła. Mruczę. Jest taka seksowna! Gdybym teraz tam stał obok niej… Przygryzam wargę.
 Kiedy dziewczyna kończy się myć zaczyna się ubierać i idzie przed siebie. Wtedy znika z ekranu i pojawiają się trybuci z Siódemki. Kierują się prosto do jaskini w której teraz śpią Tanner, Ellie i Peter. Stoją już przed wejściem. Patrzą po sobie i po chwili wchodzą do środka. Na ich nieszczęście Tanner już nie śpi, więc szybko reaguje i budzi swoich sojuszników. Ellie krzyczy z przerażenia. Blondyn i trybutka z Siódemki wychodzą na zewnątrz, a jej towarzysz zostaje z blondynką i Peterem. Widzę jak mój podopieczny próbuje trafić w dziewczynę, która unika każdej jego strzały. Wtedy pojawia się Emily, która rzuca się na trybutkę zamierzającą rzucić w Tannera nożem.
- Emily! Nie! – krzyczy chłopak.
            Dziewczyny się teraz szarpią. Trybutka z Siódemki ma przewagę. Jest od niej silniejsza i uzbrojona. Ostrze zbliża się do twarzy brązowookiej. Podnoszę z kanapy. Ona nie może zginąć. Serce bije mi dwa razy szybciej i wtedy strzała Tannera leci prosto na dziewczynę z Siódemki. Wypuszczam powietrze z ulgą. Jestem mu wdzięczny za to. Nie ważne, że mi ją teraz odbiera na arenie.
- Co ty sobie myślałaś wskakując na nią?! – krzyczy na dziewczynę. – Myślisz, że to by ci pomogło?!
- Ona chciała w ciebie rzucić nożem!
            Przełączają mówiącą Emily na scenę w jaskini. Chłopak z Siódemki droczy się z Peterem, który jest bezbronny. Ellie próbuje w niego trafić nożami, ale to nic nie daje. Nie może w niego trafić. Trzęsą się jej ręce. Ma łzy w oczach i wtedy trybut z Siódemki wbija nóż w serce Petera. Ellie głośno krzyczy i wybucha płaczem. Do środka wchodzą moi podopieczni. Emily zatrzymuje się wpatrzona w Petera, a Tanner jednym ruchem trafia w trybuta z Siódemki. Blondynka biegnie w stronę chłopaka z jej dystryktu i się do niego przytula, powtarzając: „Wstawaj! Ty żyjesz!”
- Ellie! Ellie! Spokojnie – mówi brunetka.
- Nie! On go zabił! Ja nie wytrzymam tego! – krzyczy. – Wiesz co do niego czułam.
            Niesamowite ile miłości jest w tych igrzyskach. Przewracam oczami.
- Ellie. To musiało się stać prędzej czy później – oświadcza Emily. – Jedynie co możemy teraz zrobić to wynieść go na zewnątrz, obmyć z krwi i godnie go pożegnać.
- Ja nie chcę się z nim żegnać! – krzyczy roztrzęsiona.
            Myślę, że gdyby brunetka umarła czułbym się podobnie do jej przyjaciółki. Utrata kogoś kogo się kocha bardzo boli. Już raz to przeżyłem i na dodatek to ja zabiłem tą osobę… Po za tym Emily wie jak to jest. Przecież straciła brata. Również w okrutny sposób.
            Przełączają moich podopiecznych i ujawniają mi się zawodowcy.  Pewnym krokiem idą przed siebie i jeden z nich krzyczy: „Kto ma ochotę zginąć z właśnie moich rąk? To naprawdę wielkie wyróżnienie!”. Prycham. Jak można się tak zachowywać?
            Cały dzień nic się nie dzieje. Dopiero wieczorem pokazują z powrotem zawodowców. Will oddala się od swojej grupy, która prawie już śpi. Chłopak idzie przed siebie i nagle widzę jak przy nim pojawia się ostrze.
- Sojusz zakończony – robi chytry uśmieszek chłopak z Dwójki.
            Will łapie go za rękę i odpycha ją. Tamten się na niego rzuca i zaczynają się szarpać. Chłopak z Dwójki mówi, aby Will nie robił hałasu. Wtedy chłopak chce zacząć krzyczeć, ale za późno, bo właśnie ostrze przejechało mu po gardle. Chłopak z triumfalnym uśmiechem wraca do swojej grupy i mówi, że niestety Will postanowił sobie odebrać życie. Tak rzeczywiście. Prycham. Nie dość, że zabiją wszystkich w około to jeszcze nawet jak są razem w sojuszu to nie jest się pewnym czy się przeżyje. Zawodowcy.
            Teraz na ekranie pojawiają się moi podopieczni, którzy się całują. Chłopak przylega do niej ustami, a ta go nie powstrzymuje, a raczej się tym rozkoszuje.
- Nie chcę ciebie stracić – mówi Tanner.
- Ja też – odpowiada Emily na co czuję się okropnie.
            Para znowu łączy swoje usta. Bawią się w najlepsze podczas gdy ja umieram ze smutku. Ale w końcu jest z nim szczęśliwa… Wyłączam telewizję i biegnę do swojego pokoju. Rzucam się na łóżko i zaczynam walić pięścią w poduszki. Jestem zły. Nie na Emily tylko na Tannera, że mi ją odebrał.
---
Perspektywa Emily:
---
Łapcie tu ostatni rozdział przed moim wyjazdem. Taki sobie raczej…
Życzę Wam udanych wakacji!

Pozdrawiam xx

2 komentarze:

  1. Komentuje, komentuje :3 Szkoda mi, że Will tak szybko zginął, chłopak z Dwójki to jakiś gówniarz, psuje światło zawodowców! :_: Pewnie chciał wyeliminować tego najsilniejszego, a teraz pójdą te dziewczyny ;c Przepraszam, że dzisiaj tak krótko, ale nie wiem co napisać ;c Weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze super, biedny Harry, tak nie wiedzieć czy ona zginie czy nie ;) No ale niestety znowu nie mam weny, nawet na pisanie komentarzy, więc... no. Za to Tobie życzę weny i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic