niedziela, 22 czerwca 2014

Rozdział XVIII - Wariuję ze szczęścia

            Budzę się po dziewiątej. Podnoszę się z łóżka, drapiąc się po głowie i ziewając. Przez nią jestem nie wyspany, ale nie mam jej tego za złe. Gdyby nie to, że musi się wyspać i dobrze przygotować do igrzysk nie goniłbym jej do spania, a nalegał, aby ze mną posiedziała. Tak dobrze mi się z nią rozmawiało… Idę do łazienki i obmywam twarz zimną wodą. Ubieram biały T-Shirt, szarą bluzę i czarne spodnie. Wychodzę ze swojego pokoju, a w jadalni zastaję tylko Sophie i Tannera. Czyli Emily jeszcze śpi. Dosiadam się do nich, a Tanner przeprasza mnie, że wczoraj nie wysłuchał mojego opowiadania do końca. Usprawiedliwia się tym, że był bardzo śpiący i prosi mnie o dokończenie. Sophie robi krzywą minę, ale pozwala mi na dokończenie. Opiekunka bardzo przeżywa moje igrzyska, a chłopak dokładnie się im przysłuchuje. Kiedy kończę Tanner oświadcza:
- Z twojej perspektywy wygląda to naprawdę okropnie.
- Uwierz, że z twojej może być podobnie. Oczywiście ci tego nie życzę, ale zawsze tak może być.
- No pewnie – zgadza się.
            Jest już po dziesiątej. Emily nadal śpi. Trzeba ją obudzić, bo o jedenastej zacznie się szkolenie. Odchodzę od stołu i pukam do drzwi i wchodzę do jej pokoju z uśmiechem na twarzy, zapraszając na śniadanie. Dziewczyna ziewa, a ja zamykam drzwi i wracam na swoje miejsce przy stole. Po chwili brunetka wychodzi z pokoju z niepoukładanymi włosami i siada obok Sophie. Wygląda uroczo.
- Długo spałaś – mówię.
- Serio? Która jest godzina? – robi wielkie oczy.
- Dobrze po dziesiątej. Za parę minut musisz iść na szkolenie.
- Nie mogłeś mnie wcześniej obudzić? – pyta z oburzeniem.
- Nie mogłaś się wcześniej położyć? – zauważam.
- Dobrze, dobrze. Wygrałeś – śmiejemy się.
            Później już nic nie mówimy. Dziewczyna szybko zjada śniadanie i schodzi razem z Tannerem do sali szkoleniowej. Co ja będę robił przez ten czas? Celine! Mógłbym się z nią spotkać. Dawno jej nie widziałem. Właściwie czemu? Co się stało? Przecież wszystko było w porządku. Rozmawialiśmy jak dawniej. Pytam się Sophie, gdzie ona teraz może być. Widziała ją na dole? Szybko wchodzę w windę i zjeżdżam. Nerwowo tupię nogą. Kiedy winda się zatrzymuje rozglądam się po piętrze. Szukam blondynki, ale nie mogę jej znaleźć. Nagle za sobą słyszę jej głos:
- Jak tam trybuci?
            Odwracam się do niej z promiennym uśmiechem.
- Celine – przytulamy się. – Dobrze. Są naprawdę w porządku. A co tam u ciebie słychać?
- A nie najgorzej – mówi z uśmiechem.
- Pójdziemy na spacer? – oferuję.
- Wiesz nie za bardzo mogę – kręci głową. – Już się z kimś umówiłam – czerwieni się.
- Naprawdę? – mówię z niedowierzeniem. – Nawet nie wiesz jak się cieszę!
- Skąd przypuszczenia, że to może być chłopak? – śmieje się.
- A nie jest?
- Jest, jest.
- Kto to? – pytam z zaciekawieniem.
- Stylista twojej podopiecznej. Właśnie idzie – mówi, wskazując mi ręką młodego bruneta.
- Cześć. Jestem Mick – mówi kierując rękę w moją stronę.
- Harry – podaję mu swoją rękę.
- Chętnie bym pogadała dużej, ale nie mogę. Może umówimy się kiedy indziej? – oferuje dziewczyna.
- Pewnie – uśmiecham się. – Jutro? O dwunastej?
- Świetnie – odwzajemnia uśmiech i znika w tłumie razem z Mickiem.
            Bardzo się cieszę, że sobie kogoś znalazła. Dobrze, że już się jej nie podobam. Każdy z nas sobie kogoś znalazł. Tylko, że ona już jest z Mickiem, a ja z Emily… Jak na razie tylko… przyjaciele? Jak ja bardzo bym chciał, aby było już coś więcej. Przestaję o tym myśleć i wracam do swojego pokoju. Kładę się na łóżku i zasypiam.
            Kiedy się budzę jest już siedemnasta. Podnoszę się i zjeżdżam windą. Zauważam Tannera, więc do niego podchodzę i pytam:
- Jak szkolenie?
- Myślę, że dobrze.
- A w czym się najlepiej sprawdzasz?
- W strzelaniu z łuku.
- To tak jak ja – wchodzimy do windy.
- Za to Emily bardzo dobrze rzuca oszczepem – chwali dziewczynę.
- Naprawdę? – uśmiecham się. Ta informacja sprawia, że czuję się lepiej. Dziewczyna ma coraz większe szanse na wygraną.
- Tak. Wychodziło jej to lepiej ode mnie. Ja miałem problemy z trafieniem w cel. Jej wychodziło to perfekcyjnie!
            Winda zatrzymuje się na naszym piętrze, a w salonie zastajemy Emily i Micka.
- Oto nasza mistrzyni w rzucie oszczepem! – krzyczę z uśmiechem.
- Co? Nie myślę, żebym była taka dobra. Po raz pierwszy w życiu nim rzucałam – śmieje się.
- Nie kłam. Świetnie ci to wychodziło. Widziałem. Wszyscy się na ciebie patrzyli z podziwem. W tym ja.
- Ale naprawdę. Nigdy nie miałam w ręku oszczepu.
- To najwidoczniej wrodzony talent – śmieje się blondyn.
- Być może. A tobie co najlepiej wychodzi? – pyta z zaciekawieniem.
- Chyba strzelanie z łuku – odpowiada niepewnie. Przy mnie zachowywał się trochę inaczej.
-  No jak jesteś taka wychudzona. Oszczep też do lekkich nie należy.
- Niby tak – zgadza się z chłopakiem.
- No cóż. Cieszę się, że odkryliście w czym jesteście najlepsi – przerywam im.
- A ty co pokazałeś na swoim pokazie indywidualnym? – pyta dziewczyna.
- Ja strzelałem z łuku jak Tanner.
- Ile wtedy dostałeś punktów? Dziesięć?
- Tak. Nie miałem z tym jakiś problemów. Mam nadzieję, że wam pójdzie podobnie lub nawet lepiej.
- Postaramy się – odpowiadają jednocześnie.
            Siedzimy w salonie długo i opowiadamy o tym jak nam minął dzień. Później dołącza do nas Sophie i chwali się nam swoją przygodą w centrum handlowym.
            Wieczorem Emily nagle gdzieś znika. Zaglądam do jej pokoju, ale nikogo tam nie zastaję. Pukam do łazienki – również cisza. Gdzie ona może być. Wchodzę do salonu. Kolacja jest już gotowa, a Sophie, Tanner i Mick również zastanawiają się nad zniknięciem dziewczyny.
- Chyba wiem gdzie może być – oświadcza blondyn po czym opuszcza salon.
            Postanawiam mu zaufać i po chwili widzę ich razem. Siadają do stołu. Brunetka szybko zjada kolację i chowa się w swoim pokoju. Chyba nie ma humoru na rozmowy. Ciekawy jestem co się stało. Kiedy kończę jeść, biorę kąpiel i kładę się spać. Mam problemy z zaśnięciem. Poddaję się i biorę w rękę jakąś książkę i udaję się do salonu. Patrzę na zegarek jest czwarta. Patrzę na drzwi do pokoju Emily. Nie. Nie mogę tam teraz wejść, ale chciałbym… Otrząsam się z myśli o dziewczynie i biorę się za czytanie książki. Za długo jednak jej nie czytam, bo około piątej ze swojego pokoju wychodzi właśnie osoba, która skradła mi serce. Uśmiecham się do niej.
- Czemu nie śpisz mała?
- Nie mogę zasnąć – kręci głową.
- Jakieś problemy?
- Nie wiem. Może. A ty, czemu nie śpisz?
- Musiałem coś załatwić – kłamię – i już nie mogłem zasnąć, więc siedziałem i czytałem książkę do momentu aż weszłaś – patrzę na nią.
- Przepraszam – czuje się winna.
- Nic się nie stało – uspokajam ją. – Nie przepadam za czytaniem – śmieję się. – Teraz przynajmniej nie będę się nudził.
            Rozmawiamy o różnych rzeczach. Czasem przestaję jej słuchać, ponieważ zapatruję się w jej oczy i myślę o tym co może czekać nas w przyszłości. Marzę o tym, aby z nią być. Tak bardzo jej pragnę. W pewnym momencie dziewczyna pyta mnie o książkę, którą czytałem. Opowiadam jej trochę o niej, a ta zasypia. Wygląda tak słodko. Biorę koc w rękę, przykrywam ją i całuję w czoło. Zależy mi na niej. Naprawdę.
            O ósmej zaczynamy jeść śniadanie. Emily nadal śpi, ale Tanner właśnie ją budzi.
- Wstawaj kochana – denerwują mnie te słowa. – Już nowy dzień. Czemu nie jesteś w swoim pokoju?
- Nie mogłam zasnąć i wyszłam na chwilę… - ziewa.
- Chyba zanudziła ją moja historia o książce, którą czytałem – śmieję się.
- Siedzieliście tutaj razem? – pyta.
- Tak. Nie mogliśmy zasnąć to razem porozmawialiśmy.
            Chłopak robi skwaszoną minę, a mnie to poprawia nastrój. Nie pozwolę, aby on mi ją odebrał. Dziewczyna podnosi się i przebiera, a następnie dosiada się do nas. Zjada śniadanie i razem z blondynem udają się na szkolenie, a ja zaraz spotkam się Celine. Przeczesuję włosy i zjeżdżam windą na parter. Tam już przy wyjściu czeka na mnie stylistka. Uśmiecham się do niej, a ona odwzajemnia uśmiech. Przytulamy się do siebie i wychodzimy na Kapitol. Idziemy w stronę parku i wypytuję ją o Micka. Dziewczyna chwali mi się, że jak wróciła z mojego tournee spędzała z nim dużo czasu. Bardzo podobało im się wspólne towarzystwo, że w końcu doszło do czegoś więcej. Nawet nie wie jak bardzo jestem mu wdzięczny za to, że sprawił, że moja przyjaciółka jest z nim szczęśliwa. Naprawdę się cieszę. Za to dziewczyna zauważa, że podoba mi się Emily i również zadaje mi mnóstwo pytań na jej temat.
- Emily – wzdycham. – Broniłem jej w szkole. Wiesz… wyśmiewali się z niej, ponieważ nie była taka jak wszyscy. Ubierała się skromnie, była cicha, pilna i wiecznie pomagała swojemu ojcu. Jest naprawdę bardzo mądra. Jest też miła, urocza… Przy niej czuję… brakuje mi słów – mówię z wielkim uśmiechem na twarzy, a Celine się śmieje.
- Jak widzę ona naprawdę ci się podoba – mówi z uśmiechem. – Chyba nawet przy Katy nie byłeś aż tak szczęśliwy.
- Przy Emily wariuję ze szczęścia. Od wygranej igrzysk ani razu się tak nie czułem jak teraz.
- Dziewczyna nawet nie zdaje sobie sprawy co zrobiła – czochra moje włosy.
            Tak. Nie wie, jak na mnie wpłynęła. Sprawiła, że znowu na mojej twarzy pojawił się prawdziwy uśmiech. Moi rodzice będą jej bardzo za to wdzięczni. Chcę im to jak najszybciej opowiedzieć. Dzielimy się z Celine jeszcze innymi historiami, które nas spotkały.
            Wracam wieczorem. Jest już po dwudziestej pierwszej. W salonie widzę tylko Tannera. Wygląda na załamanego. Postanawiam zagadać:
- Coś się stało?
- Nic – odpowiada oschle.
- Faktycznie nic się nie stało – kpię. – Dla zabawy patrzysz załamanym wzrokiem w ziemię.
- Co cię to obchodzi? – pyta z agresją.
- Trochę spokojniej kolego. Jestem twoim mentorem. Chcę ci pomóc.
- Jak ty to robisz, że się z nią tak dobrze dogadujesz – wskazuje głową drzwi do pokoju Emily.
            A więc to o nią chodzi. Teraz już nie mam ochoty na rozmowę z nim. Ona mnie się podoba i na pewno nie pomogę mu jej zdobyć.
- Nie wiem.
- Jestem głupi. Jak ja mogłem na nią nakrzyczeć? – obwinia się. Zresztą bardzo dobrze. Jak mógł na nią krzyczeć?!
            Nie odpowiadam mu. Idę do łazienki i biorę szybki prysznic. Patrzę na zegarek. Jest po dwudziestej drugiej. Wychodzę ze swojego pokoju. Nikogo już nie ma. Pukam do drzwi do pokoju brunetki. Nikt nie odpowiada, jednak postanawiam wejść do środka. Na łóżku widzę smacznie śpiącą Emily. Podchodzę do niej. Wygląda tak słodko. Odgarniam włosy z jej twarzy i głaszczę po policzku.
- Obiecuję, że zawsze będę cię chronić – szepczę i całuję ją w policzek.
            Jeszcze chwilę się jej przyglądam i wracam do swojego pokoju. Chowam się pod kołdrą z myślami o brązowookiej. Za dwa dni wyląduje na arenie. Jak ja to wytrzymam?
---
Perspektywa Emily:

4 komentarze:

  1. Bardzo fajnie :) Jeżu, nie lubię Tannera .-. troszkę nudno, no bo czytałam to z perspektywy Emily, ale jak będzie na arenie będzie pewnie fajniej :)
    Weny!
    Pozdrawiam,
    Ja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Tanner jak zawsze głupi :3 Nie lubię go tak jak Pomyluna ;_: Ale Harry trochę taki dziwny... wchodzi do pokoju Emily i całuje ją w czoło - ona nic o tym nie wwie xD
    Weny! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tanner zuy, no ale umrze, a o umarłych się źle nie mówi XD Fajny rozdział, jestem ciekawa, jak opiszesz jej igrzyska. W sumie to zapomniałam już, co w nich było... ;) Chociaż może jednak pamiętam? Tak czy inaczej, weny na dalsze pisanie, dodaj rozdział jak tylko będziesz mogła ^^ Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie z weną słabo i nie wiem kiedy można się spodziewać nowych rozdziałów :xx

      Usuń

Lydia Land of Grafic