wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział XV - Dalszy ciąg tournee

            Budzę się już w piątym dystrykcie. Szybko narzucam na siebie biały T-Shirt, czarne spodnie i wychodzę ze swojego przedziału. Tam spotykam swoich przyjaciół wspólnie siedzących przy stole, jedzących śniadanie. Celine zaprasza mnie gestem, abym się dołączył. Siadam obok niej, biorę chleb w rękę i szykuję sobie jedzenie. Kiedy już kończymy Celine poprawia mi włosy, a Sophie dodaje otuchy. Przyznaję, że dzisiaj czuję się lepiej niż w poprzednich dystryktach. Mam nadzieję, że tak będzie do końca tournee. Nie chcę wracać do tych dni, kiedy byłem smutny i zamknięty w sobie. Wychodzimy z pociągu i powoli udajemy się pod Pałac Sprawiedliwości. Jest dzisiaj bardzo słonecznie, a wiatr lekko powiewa. Pogoda jest po prostu idealna. 
Stoję pod pałacem i trochę się stresuję. A co jeśli znowu patrząc w twarze rodzin poległych poczuję się okropnie i przypomnę sobie wszystkie zdarzenia z areny? Co jeśli znowu się w sobie zamknę? Z rozmyśleń otrząsa mnie Edward, pytając czy wszystko w porządku. Uśmiecham się do niego i odpowiadam.
-Myślę, że tak - kręcę głową. - Tylko trochę się boję, że po przemowie znowu będę czuł się fatalnie.
-Oj nie przesadzaj. Będzie dobrze. Nie możesz przypominać sobie w nieskończoność areny i musisz pamiętać o swojej rodzinie. No i o nas. Wspieramy cię.
-Dzięki - unoszę lekko kąciki swoich ust i powoli wchodzę na scenę z karteczkami od Sophie.
Przemowa przebiega nie najgorzej. Tak, czuję się trochę źle z tego powodu, że to właśnie ja stoję na tej scenie, a nie ktoś inny, ale przypominam sobie co powiedziała mi Johanna, Celine i teraz Edward. Nie mogę ich niepokoić i zresztą moi rodzice czuliby się okropnie, gdybym zginął na arenie. Kto wie czy w ogóle by się po tym pozbierali? Kiedy kończę przemowę schodzę ze sceny. Wszyscy się na mnie patrzą ze zmartwieniem.
-Nic mi nie jest - odpowiadam lekko się uśmiechając.
-Tak się cieszę, że się w sobie nie zamknąłeś - mówi Celine. - Bałam się, że po przemowie znowu wróci twój poprzedni stan.
-Niepotrzebnie się martwiłaś - podchodzę do niej i ją przytulam.
Idziemy do pociągu, aby zjeść obiad i wyruszyć do dystryktu czwartego. Edward opowiada mi trochę o tym miejscu oraz o Finnicku. Wygrał igrzyska w wieku 14 lat. Nie sądzę, abym wygrał igrzyska będąc w jego wieku. Niby już umiałem strzelać z łuku, ale nawet teraz zabicie drugiej osoby było dla mnie koszmarem. Po obiedzie udaję się na krótki spacer po pociągu. Wędruję pomiędzy przedziałami aż dochodzę do ostatniego. Siadam w nim na kanapie i przyglądam się szybko zmieniającym się widokom. Patrząc tak myślę o tym co będzie po tournee. Planuję spędzić dużo czasu z rodziną, ale też myślę już o dożynkach. Kogo wylosują? Czy dam radę dobrze ich przygotować na zmagania na arenie? Siedzę tam tak do wieczoru. Wtedy postanawiam udać się na kolację. Oczywiście przyjaciele pytają mnie się gdzie byłem. Odpowiadam, że chciałem posiedzieć sam i pomyśleć o paru rzeczach. Widzę w ich oczach lekki zamartwienie. Pewnie myślą, że znowu jest ze mną źle, ale ja się tak nie czuję. Chcę po prostu jak najszybciej wrócić do domu.
***
Przemowa w dystrykcie czwartym mija dziwnie. Czuję się trochę nieswojo, patrząc na rodziny swoich sojuszników. Ale szczerze to nie moja wina. Sami mnie zaatakowali, a ja się tylko broniłem. Nie wiem czemu czuję się źle z tego powodu. Kiedy schodzę ze sceny spotykam Finnicka, który zaprasza mnie na spacer. Jestem zaskoczony tą propozycją, ale się na nią zgadzam. Idziemy razem ścieżkami po dystrykcie aż dochodzimy do plaży. Jest trochę chłodno, ale to miejsce wygląda przepięknie. Słyszę szum morza, a słońce od czasu do czasu chowa się za chmurami. Nie wiem czemu Finnick chce ze mną rozmawiać, ale po chwili mi to wyjaśnia.
-Jak się czujesz? - pyta.
-Chyba dobrze - odpowiadam niepewnie.
-Widziałem jak wyglądałeś w innych dystryktach i po igrzyskach. Musisz czuć się okropnie - stwierdza.
-Tak. Zabiłem dziewczynę, którą kochałem, ponieważ się przed nią broniłem. Teraz często przed oczami ujawniają mnie się różne zdarzenia z igrzysk. Ale ważne, że moi rodzice są szczęśliwi i mam przyjaciół, którzy mnie wspierają ... - wzdycham.
-A jednak nie czujesz się najlepiej.
-Przed chwilą ci powiedziałem, że jest dobrze - po czym on poznaje, że tak nie jest?
-Harry - zaczyna. - Dokładnie wiem jak się czujesz. Sam tak miałem... i nadal mam. Wszyscy myślą, że jest dobrze, ale jak mam czuć się dobrze skoro osoba, którą kocham nie jest stabilna psychicznie? A Snow mnie wykorzystywał? Mam nadzieję, że w twoim przypadku będzie lepiej.
-Snow cię wykorzystywał? - pytam zaskoczony.
-Tak - spuszcza głowę. - Ale nie chcę teraz o tym rozmawiać.
-Rozumiem - przytakuję głową.
Chodzimy jeszcze chwilę po plaży, a następnie udaję się do pociągu. Rozmawiam trochę z Edwardem o Finnicku. Pytam się go też czy wie coś o tym, że Snow wykorzystywał Finnicka, ale on również nie został w to wtajemniczony. Może kiedyś poznam prawdę. Ale bardzo mi go szkoda. Zawsze myślałem, że jest zadowolony z życia. Chodzi uśmiechnięty i w ogóle. Najwidoczniej tylko udaje. Podobnie jak ja...
***
Dziś jestem w dystrykcie drugim. W trójce nic ciekawego się nie wydarzyło. Przeczytałem przemowę i szybko uciekliśmy do pociągu, w którym spędziliśmy resztę dnia rozmawiając o dystryktach zawodowych. Trochę mnie nastraszyli. Później się zorientowali co zrobili. Edward bardzo źle wspomina te dystrykty. Mówi, że nawet wdał się z nimi w bójkę, ponieważ bardzo go denerwowały negatywne komentarze w jego stronę oraz na temat jego rodziny. Boję się jak mnie potraktują. Tym bardziej, że zawodowców zabiłem jako pierwszych. 
Kiedy jesteśmy na miejscu niepewnie wyglądam przez okno. Widzę tłum rozwścieczonych ludzi. Nie wyjdę. Oni mnie zabiją. Celine głaszcze mnie po plecach, mówiąc, że wszystko będzie dobrze, ale ja wiem, że tak nie będzie. Wychodzimy z pociągu i słyszę buczenie. Krzyczą, że to nie ja powinienem wygrać itd. Edward mówi mi, abym ich nie słuchał, ale to nie jest łatwe. Bardzo głośno i wyraźnie krzyczą. Trudno nie zwrócić na nich uwagi. 
            Jestem na scenie, ale nie patrzę na widownię. Słyszę tylko gwizdy, buczenie i obelgi. Staram się przeczytać swoją przemowę, ale jestem zagłuszany przez mieszkańców tego dystryktu. Przed tournee ich nie lubiłem. Teraz ich nie cierpię. Należałoby mieć trochę szacunku do osoby mówiącej nawet jeśli się za nią nie przepada. Kiedy kończę czytać szybko schodzę ze sceny i udaję się z przyjaciółmi do pociągu. Pytają się mnie czy wszystko w porządku. O dziwo jest dobrze, ale jestem bardzo zły na ludzi mieszkających w tym miejscu. Oni nie zasługują na żadną wygraną w igrzyskach. 
***
Jesteśmy już w Jedynce. Siedzę przy Celine, jedząc śniadanie. Wszyscy mnie pocieszają, że to już ostatni dystrykt. Tak ostatni, ale najgorszy. Uważam, że na początku powinno się jeździć do tych okropnych miejsc, a na koniec zostawić właśnie takie jak dystrykt dwunasty. Miałbym lepszy humor, a tak od rana jestem naburmuszony. 
Kiedy wychodzimy z pociągu sytuacja jest podobna do tej w Dwójce. Szybko czytam przemowę i wychodzę na dwór na krótki spacer. Nie wiem czy to mądre, będąc w tym dystrykcie, ale muszę się przejść. Pogoda nie jest najlepsza. Jest pochmurno i chłodno. Wiatr lekko czochra moje włosy, a ja idę powoli między budynkami. Są bardzo zadbane. Tutaj jest zupełnie inaczej niż w Dwunastce czy nawet w moim dystrykcie. Wszystko jest tutaj najlepsze. Budynki duże, ładne. Pewnie mają jedzenia pod dostatkiem. To niesprawiedliwe. W innych dystryktach ludzie umierają z głodu, a tutaj mają najlepsze warunki do życia. Dochodzę do lasu. Chwilę się waham nad tym czy tam pójść. Nagle czuję, że dostaję czymś w głowę i tracę przytomność.
---
Kolejny rozdział mamy za sobą. ;D Co o nim myślicie? Mi się wydaje trochę za krótki, ale akcję w Jedynce chciałam opisać w kolejnym rozdziale. Mam nadzieję, że tego nie skopię.
U mnie z ocenami coraz lepiej. Dzisiaj się dowiedziałam, że mam 5 z biologii na koniec. :33 Teraz jestem pewniejsza tego paska. Właśnie najbardziej obawiałam się tego przedmiotu.
Ten rozdział już miałam napisany w ten weekend, ale nie chciało mi się go sprawdzać. Pewnie i tak są błędy.
Hmmm… to chyba wszystko.. A! I tutaj również stworzyłam stronę bohaterowie. :))

Pozdrawiam xx

4 komentarze:

  1. Strasznie dużo powtórzeń, a tak to spoko XD Ogarnij sie z tym paskiem deklu! xD
    Pozdrawiam
    Ja
    Nie mogę tracić weny za pisanie komentarzy ;_:

    OdpowiedzUsuń
  2. To fajnie że masz coraz większe szanse na pasek. Ja już dawno tą walkę przegrałam i za licho nie szło mi nadrabianie, więc zadowalam się moją średnią 4.09 :) Nie najgorsza, ale mogła byc lepsza...
    Ale wracając do tematu konwersacji, rozdział był super.
    Zdarzały się powtórzenia i drobne błędy, ale kij tam! Rozdział i tak perfekcyjny!
    Kurde, jestem ciekawa kto ogłuszył i pozbawił przytomności Harrego. Zapewne jakiś szaleniec ale i tak jestem ciekawa xD
    No, więc pozdrawiam i do następnego,
    Elfik Elen

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super ;) Życzę paska, też na niego pracuję. I już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Dobrze, że Jedynkę opiszesz dopiero potem, będzie ciekawiej. WENY! ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Największa akcja i to w moim dystrykcie *>* Pierwszym <3 Zawodowe dystrykty :D Świetne to jest! Cały czas czekałem na to, żeby coś się stało Harryemu. Już sobie wyobrażam jak go torturją Ci z Jedynki xD Rozdział świetny! Weny :)

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic