niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział VII - Pierwszy, udany dzień na arenie

            Budzimy się z Katy o dziewiątej. Idę do swojego pokoju się ubrać. Zakładam czarne spodnie i czarny T-Shirt, myję twarz i idę na śniadanie. Nikt z nas nie ma humoru na rozmowy. W końcu dzisiaj będzie pierwszy dzień na arenie. Już nie będzie bezpiecznie. Ja i Katy możemy zginąć, dlatego wszyscy są w ponurym nastroju. Jestem ciekawy jak będzie wyglądać arena… Kończymy jeść śniadanie i wtedy zaczynamy się żegnać. Podchodzę do Sophie i mimo tego, że nie mieliśmy najlepszych relacji przytulam się do niej. Podaję rękę Edwardowi, a ten mówi:
-Dasz sobie radę. Jesteś bardzo mądry.
-Dziękuję – odpowiadam.
            Teraz idziemy z Katy do poduszkowca. Trzymamy się za ręce.
-Harry, boję się – mówi.
-Spokojnie. Damy radę – całuję ją w rękę.
            Większość trybutów wygląda na wstrząśniętych tym, że już dzisiaj pojawimy się na arenie i będziemy mogli zginąć, w tym ja. Podchodzi do mnie kobieta z wielką strzykawką i wbiją mi ją, mówiąc, że to mój lokalizator.
            Jesteśmy na miejscu. Schodzę na dół do swojej stylistki. Ta daje mi kombinezon. Celine twierdzi, że na arenie będzie ciepło, ponieważ strój nie zakrywa za wiele.
-Uważaj na siebie – mówi moja stylistka.
-Będę – uśmiecham się, a Celine odwzajemnia uśmiech.
            Przytulamy się do siebie bardzo mocno i wchodzę do szklanej kapsuły. Słyszę głos, który mówi, że cylinder ruszy za 10 sekund. Czekam spokojnie. Chwilę później kapsuła rusza. To już niedługo. Zaraz będę na arenie. Robi się coraz jaśniej, już jestem na powierzchni. Arenę otaczają kolumny, nie widzę żadnej zieleni i jest bardzo mało miejsc do ukrycia. Myślę, że igrzyska szybko się skończą. Szukam wzrokiem swoich sojuszników. Widzę Katy. Jest wystraszona. Rozgląda się dookoła. Znalazłem też Iana. Jest opanowany. Na swój widok kiwamy głowami. Dziewczyna z jego dystryktu, Aline stoi obok dziewczyny z dziesiątki, która również wygląda na wystraszoną. Chyba nikt nie spodziewał się takiej areny. Będziemy musieli przeżyć tylko na tym co zdobędziemy na Rogu. Zwierząt raczej tu nie znajdziemy i tak samo z wodą. Za dziewczyną z dziesiątki widzę jakieś schody na dół. Właśnie tam zamierzam pobiec jak już zdobędę co chcę. Słyszę jak głos kończy odliczać. Chwilę później wszyscy biegniemy na Róg Obfitości. Chwytam dwa plecaki oraz łuk i biegnę w stronę schodów, które wcześniej zauważyłem.  Oglądam się za siebie, widzę, że Ian robi to samo co ja. Tylko gdzie są dziewczyny? Nie zauważyły nas? Zbiegam po schodach na dół. Jestem w ciemnym korytarzu. Jest tutaj wiele pajęczyn i kurzu.
-Trzeba przyznać, że mamy ciekawą arenę – mówi Ian.
-Tak. Igrzyska powinny się szybko skończyć. Nie ma tu za wiele miejsca do ucieczki i pożywienia.
-Dokładnie…
-Tu jesteście! – słyszę Katy.
            Na jej widok podbiegam do niej i się mocno przytulamy. Ian i Aline się nam przyglądają po czym mówią:
-To nie czas na romanse – śmieją się.
-Oj przesadzacie – odpowiada Katy z wielkim uśmiechem.
-Może byśmy poszli dalej wzdłuż korytarzu? – proponuję.
-Dobrze – wszyscy się zgadzają.
            Już mamy iść, ale za nami pojawiają się zawodowcy.
-Witaj Harry – mówi dziewczyna z dwójki z szyderczym uśmieszkiem. – Ty pójdziesz na pierwszy ogień – celuje we mnie nożem.
            Robię unik i chwytam za swój łuk. Widzę jak Ian walczy z chłopakiem z jedynki, a Katy i Aline męczą się z dziewczyną z jedynki i chłopakiem z dwójki.
-Mówiłeś, że chcesz być sam to czemu jesteś w sojuszu z tymi z czwórki? – pyta.
-Może zmieniłem zdanie? – odpowiadam i strzelam z łuku w stronę dziewczyny, ale niestety nie trafiam, wtedy dziewczyna się ze mnie śmieje.
-Może jednak dobrze, że nie jesteśmy w sojuszu. Jak ty mogłeś zdobyć 10 punktów na pokazie indywidualnym? Co ty zrobiłeś? – śmieje się ze mnie.
            Denerwuje mnie. Rzucam się na nią z krzykiem, a ta nadal mnie wyśmiewa. Po chwili uśmiech już znika z jej twarzy. Zabrałem jej nóż z ręki i wbiłem w nią po czym szybko wstałem. To właśnie pierwsza osoba, którą zabiłem. To okropne uczucie, ale sama się o to prosiła. Otrząsam się i patrzę, że Katy i Aline nadal się męczą z chłopakiem z dwójki. Łapię łuk i celuję w niego. Trafiam. Katy się do mnie uśmiecha, a ja do niej. Patrzę na Iana, ten również poradził sobie z trybutem z jedynki.
-Patrzcie. Pierwszy dzień na arenie, a zawodowcy już martwi – śmieje się.
            Wszyscy jesteśmy z tego powodu bardzo zadowoleni. Pokonaliśmy najtrudniejszych przeciwników. Bierzemy ich rzeczy i idziemy wzdłuż korytarza. Przy pierwszym zakręcie zatrzymujemy się i patrzymy co mamy. Cieszymy się na widok dużej ilości wody, mięsa i owoców. Mamy również zapałki, śpiwory, parę noży i sznurek. Jak sprawdziliśmy co udało nam się zdobyć idziemy dalej przed siebie. Ian z Aline, a ja z Katy. Trzymamy się za ręce i rozmawiamy na temat naszych wrażeń na widok areny.
-Jest bardzo ciekawa. Szczerze nie spodziewałam się takiej. Liczyłam na jakiś las – mówi Katy.
-Ja również – odpowiadam.
-Jak myślisz, te igrzyska miną szybko?
-Niestety muszę tak właśnie powiedzieć. Arena jest bardzo mała, nie ma gdzie się ukryć, cały czas można na kogoś trafić.
            Na widok smutku na twarzy dziewczyny całuję ją w policzek. Słyszę dźwięk hymnu. W korytarzu co kilka metrów są małe okienka, więc podbiegam do jednego z nich, aby zobaczyć kto dziś zginął. Na niebie pojawiają się zawodowcy, dziewczyna z piątki, trybuci z ósemki, chłopak z jedenastki i dziewczynka z dwunastki. Szkoda mi jej. Katy do mnie podchodzi i pyta się o poległych. Na wiadomość o śmierci dziewczynki również robi jej się smutno. Ze względu na porę postanawiamy już tutaj zostać. Pierwszą wartę biorę ja, później Ian. Dziewczynom pozwalamy spać całą noc, ale Katy i tak pilnuje razem ze mną. Dzielimy się swoimi przeczuciami co do czasu spędzonego na arenie. Obydwoje boimy się tego co będzie, ale w końcu musimy dać jakoś radę. W pewnym momencie dziewczyna zaczyna śpiewać. Ja wtedy się podnoszę i proszę ją do tańca. Ta się śmieje, ale podaje mi rękę i śpiewając zaczęła ze mną tańczyć. Potykamy się i upadamy na siebie. Całuję ją w usta i wszystko przerywa nam Ian, mówiąc, że już możemy iść spać. Katy wstaje ze mnie i idzie po śpiwór. Rozkłada go, a ja do niej podchodzę, łapię ją od tyłu, odwracam i całuję. Słyszę jak Ian chrząka.
-No dobrze. Idziemy spać – śmieję się na co chłopak się uśmiecha.
            Obejmuję Katy. Dziewczyna bardzo szybko zasypia. Nie można tego powiedzieć o mnie. Cały czas się boję, że ktoś nas może zaatakować. Nawet nie ufam w stu procentach Ianowi. Chłopak kiedy zauważa, że nie śpię pyta:
-Nie możesz zasnąć?
-Tak.
-Dobrze. Przynajmniej nie będę się nudzić – śmieje się.
-Nie śmieszne – odpowiadam.
-Wiesz co, zazdroszczę ci. Wszystkie tak na ciebie lecą.
-To nie jest takie świetne jak się wydaje. W ogóle… nie rozumiem czemu one mnie tak lubią.
-Szkoda. Mógłbyś mi wtedy coś doradzić – odpowiada chłopak ze smutkiem. – Mi się podoba jedna dziewczyna z mojego dystryktu, ale ona mnie nie zauważa…
-To niemożliwe. Przecież jesteś przystojny, miły, inteligentny…
-…i bardzo nieśmiały – przerywa mi.
-Co?
-Tak. Jestem nieśmiały i wrażliwy. Między innymi dlatego też nie chciałem być w sojuszu z trybutami z jedynki i dwójki. Oni są tacy pewni siebie. Jakby zobaczyli jaki jestem naprawdę od razu by mnie zabili.
            Trochę mnie zatkało. Nie wiem co odpowiedzieć, wiec nic nie mówię. Chłopak też już umilkł. Siedzimy tak w ciszy, nasłuchując czy nikt nie idzie. Pierwszy dzień na arenie już minął. My nadal żyjemy. Jak na razie jest dobrze. Mam nadzieję, że nie będę musiał się szybko żegnać z Katy.
---------------------------------------
Ten rozdział dedykuję swojej przyjaciółce, Kalinie. Ona mi podsunęła na niego pomysł. Dzięki kochana <3
Bardzo was zapraszam do komentowania, bo wtedy wiem, że ktoś to czyta i mnie to bardziej motywuje do pisania.

Pozdrawiam xx

4 komentarze:

  1. Ziom, szczerze, to nie napisałaś co to za arena hahahahah, ale spoko xD Dzieny za dedykację i tak, roześmiałam się jak tańczyli, ale mogłaś to bardziej opisać. Więcej tego xD weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziena <3 I wiesz, że nie miałam weny, więc bardzo, bardzo mi się przyda, bo mi ostatnio ucieka >.>

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział ;) weny i pisz szybko kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne, świetne, świetne, ale jedyny minus to - zawodowcy zginęli tak szybko? Mogłaś oszczędzić ich :c Ja ich tak uwielbiam :c Przynajmniej ludzi z Jedynki i tą dziewczynę z Dwójki <3 Ja jestem z Jedynki <3 I jestem zawodowcem <3 Świetny rozdział! Ian... no... nie wiem czy go lubię, ale chyba tak... Powiem szczerze, że tylko minus to ten, że zabiłaś zawodowców, którzy trenują od dziecka na Igrzyska. I nie ma opisu areny, ale jak zauważyłaś ja nie mam go też u siebie xD Postaraj się w następnym rozdziale ją opisać.

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic