niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział III - Pierwszy dzień szkolenia

- Harry wstawaj – słyszę Sophie.
- Nieee – marudzę. – Ja nie chcę.
- Nie jęcz tylko chodź. Dzisiaj pierwszy dzień szkolenia – niecierpliwi się.
- Nie można z tobą pożartować? – patrzę na nią smutnymi oczami.
- Harry to wszystko jest bardzo ważne. Nie można ciągle figlować.
- Dobrze. Już wstaję.
            Chcę mieć jakieś przyjemności z pobytu tutaj. Ciągłe żartowanie sprawia, że zapominam po co tu tak naprawdę jestem. Czy to tak trudno zrozumieć? Idę na śniadanie.
- Witaj Harry – mówi Edward. – Jak się spało?
- Dobrze, ale niestety mi to przerwano – patrzę na Sophie, a ta nie zwraca na mnie uwagi.
- Dzisiaj pierwszy dzień szkolenia. Co umiesz najlepiej robić?
- Strzelać z łuku – odpowiadam pewnie.
- Ooo skąd taka pewność? – dziwi się Katy.
- Tato uczył mnie od małego.
- Czyli ty mógłbyś już iść na pokaz indywidualny – śmieje się Edward.
- Dokładnie. Nie wiem po co mnie budziliście – dołączam do swojego mentora.
- A ty Katy? Co potrafisz? – pyta Sophie, której niepodobna się nasze zachowanie.
- Eee… nie wiem. Nic innego poza stawianiem pułapek nie umiem.
- To musisz się przygotować na szkoleniu, a ty Harry nie ujawniaj się. Niech nie widzą w czym jesteś najlepszy.
            Kiwamy głowami. Po chwili schodzimy do sali szkoleniowej. Parę dziewczyn się mi przygląda. Naprawdę tego nie rozumiem. Katy chyba jest zazdrosna, bo chwyta mnie za ramię. Ja się lekko uśmiecham. To jest zabawne. Próbujemy z Katy swoich sił w rzucie oszczepem. Niestety dziewczyna ledwo to podnosi. Mi wychodzi nie najgorzej. Na początku nie trafiam w cel, ale kolejny rzut jest już celny! Teraz Katy próbuje rzucać nożami. Tu muszę przyznać wychodzi jej bardzo dobrze. Ostrza są lekkie, więc nie sprawia to problemu przy utrzymaniu broni. Dziewczyna trafia za każdym razem. Już chyba wiemy w czym jest dobra. Podchodzę do niej i szepczę na ucho:
- Dobra choć dalej. Nie mogą się dowiedzieć, że to ci dobrze wychodzi – uśmiecham się, a ona odwzajemnia uśmiech.
            Inne dziewczyna patrzą na nas z zazdrością, a ja zaczynam się śmiać. Katy kopie mnie w nogę.
- Ej! Za co to?!
- Nie ładnie tak się śmiać z innych! – śmieje się.
- Trudno.
            Teraz podchodzimy do miejsca, gdzie odróżniamy jadalną żywność od trującej. To jest bardzo przydatne. Razem z Katy odróżniamy ją doskonale. Jak wylądujemy w lesie, znaleźnie pożywienia nie będzie nam sprawiało trudności.
            Katy już wybiega z sali. Ja wychodzę powoli i kiedy już jestem przy wyjściu zatrzymuje mnie dziewczyna o blond włosach i ciemnych oczach… Chyba jest z Dwójki.
- Nieźle ci idzie – mówi.
- Czy ja wiem. Normalnie.
- Jaki skromny – uśmiecha się. - Chcesz być z nami w sojuszu? – w jej oczach widzę ogromną nadzieję.
- Em… wybacz, ale nie.
- Czemu? Razem stworzymy świetną ekipę – dziewczyna lekko się denerwuje.
- Wolę działać sam – odpowiadam i odchodzę.
            Nie chcę być z nikim w sojuszu. Co najwyżej z Katy, ale po paru dniach będziemy musieli go rozwiązać. Nie chcę dojść z nią do finału i jej zabijać.
            Wchodzę do naszego mieszkania. Widzę Katy, rozmawiającą z naszym mentorem. Chcę przejść do swojego pokoju niezauważony, ale niestety nie udaje mi się.
- Harry. Gdzie ty idziesz? Opowiadaj jak było – mówi Edward.
- Dobrze. Dowiedzieliśmy się co Katy wychodzi najlepiej – uśmiecham się do dziewczyny, a ta się lekko czerwieni.
- Słyszałem. Ponoć dobrze rzuca nożami.
- Świetnie! Lepiej ode mnie – śmieję się.
- Harry'emu wszystko dobrze wychodzi – chwali mnie Katy.
- Ale ja i tak będę strzelał z łuku, a teraz wybaczcie, ale chcę pójść do swojego pokoju.
            Uciekam. Na szczęście mnie nie zatrzymują. Wchodzę do łazienki i obmywam twarz. Wlewam wody do wanny. Po chwili ściągam ubrania i wskakuję do wody. Zamykam oczy i się zanurzam. Mógłbym już pójść na arenę. Im szybciej tym lepiej, a tak to jeszcze będę się tu męczył i rozczarowywał innych. Jak byliśmy na szkoleniu słyszałem, jak parę osób wyśmiewało Katy. Na szczęście mało kto patrzył, kiedy rzucała nożami. Wtedy przypomniała mi się ta dziewczyna z mojej szkoły, z której również wszyscy się wyśmiewają. Ciekawy jestem czy będzie mi kibicować. Przypominam sobie, że jej brat brał udział w igrzyskach. Chyba je obejrzę… Szybko się ubieram i wchodzę do salonu. Zastaję Edwarda.
- Masz może nagranie z igrzysk… w których był James - próbuję przypomnieć sobie nazwisko… - Ature?
- James Ature – zastanawia się mentor. – Hm… a już wiem o kogo ci chodzi! On brał udział w 65 igrzyskach.
- Możliwe. Nie pamiętam, ale chciałbym je zobaczyć.
- Czekaj. Spytam się Sophie czy ma.
            Wychodzi. Siedzę w ciszy i rozglądam się po salonie. Żyrandol jest przyozdobiony kamieniami szlacheckimi. Świeci bardzo jasno. Kanapy są beżowe. Rzadko się przyglądam pokojom i osobiście wolę ciemniejsze barwy. Do pokoju wraca Edward z Sophie. Dają mi kasetę i idę do swojego pokoju. Uruchamiam nagranie i zaczynają się 65 igrzyska.
            Najpierw dożynki. „James Ature” słyszę. Chłopak jest zaskoczony, ale idzie pewnie przed siebie. Stoi koło trzynastolatki, która również została wylosowana. Przeciwników miał dobrych, ale według mnie mógłby wygrać. Już nie pamiętam jak zginął. Na spotkaniu z Caesarem jest bardzo naturalny, odpowiada na pytania i czuje się bardzo dobrze. Wywiad wychodzi mu świetnie. Zdobywa serce każdej dziewczyny. Teraz zaczęły się igrzyska. Chłopak zawiera sojusz z dziewczyną ze swojego dystryktu i trybutami z piątki. Zaczynają się igrzyska. Łapie łuk i ucieka z sojusznikami w głąb dżungli. Dziewczyna z jego dystryktu przeżyła tylko jeden dzień. Kiedy trafili na zawodowców nie udało im się jej uratować. W połowie igrzysk giną jego sojusznicy. Mieli potyczkę z trybutami z Siódemki. Zostało pięciu trybutów. James ma nadzieję, że wygra. Widać to po jego oczach, ale w nocy wpada na dziewczynę z Dwójki, która go zabija, wbijając w jego serce nóż. Przez całe igrzyska starał się każdego obronić, zdobywał jedzenie i zastanawiał się nad wszystkim co robił. Muszę robić tak samo, a nawet lepiej, bo w końcu jemu to nie wystarczyło, aby wygrać. Kładę się na łóżku i rozmyślam nad tym wszystkim. Co jeśli nie będę wystarczająco dobry, aby wygrać i skończę jak James? Nie chcę tego. Muszę wrócić do domu. Chcę zobaczyć uśmiech na twarzach moich rodziców. 

3 komentarze:

  1. Wooooow, to było cudowne.
    Dzięki tobie nabrałam ochoty do tworzenia trzeciego bloga, ale nie wiem czy wyjdzie, ale wracając...
    Czytałam trzy razy i za każdym z nich, delektowałam się nim. Dobrze opisany przebieg pierwszego dnia treningu, ale możesz podawać więcej szczegółów?? Wtedy było by jeszcze ciekawiej ^^
    No więc to tyle.
    Pozdrawiam, weny życzę i do kolejnego rozdziału :*
    Elfik Elen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeśli pozwolisz, to dodam cię do czytanych przeze mnie blogów. Może dzięki temu zdobędziesz nowych czytelników...

      Usuń
  2. Ja again :D
    Zostałaś nominowana do Liebster Award. Brawa!!!
    Więcej info tutaj: http://in-the-circle-of-secrets.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic