Wstaję jakoś o piątej.
Idę w bieliźnie do kuchni, znowu robię sobie śniadanie, ale tym razem mój
mentor nie zwraca mi uwagi. Jestem jednak ciekawy czemu tak wcześnie wstaje,
więc go o to pytam.
- Rzadko śpię. Często
mam koszmary.
- Bardzo mi przykro…
Wiem co pan przeżył.
- Mi też jest przykro i
wiesz… przepraszam cię za wczoraj. Nie wiem czemu się wtrącałem. Robiłeś tylko
śniadanie.
- Nic się nie stało.
Choć wczoraj na początku dzień się zapowiadał raczej na marny to skończył się
cudownie.
Uśmiecha się.
- Celine mi mówiła, że
się tym wszystkim bardzo przejmujesz. Dobra rada. Nie przejmuj się. Myśl
pozytywnie, a wszystko powinno dobrze pójść.
- Spróbuję – odpowiadam.
Idę do swojego pokoju. Siadam na łóżku naprzeciwko
szklanej ściany i jem śniadanie, patrząc na Kapitol. W mojej głowie są same
myśli o Katy. Czemu? Jest miła, słodka, mądra… Nie. Nie mogę tak o niej myśleć.
Ale chyba w końcu sobie uświadomiłem, że jednak coś do niej czuję… Obiecałem
sobie, że tak nie będzie, ale wszystko potoczyło się inaczej. Serce nie sługa.
Uśmiecham się. Do pokoju wchodzi właśnie Katy. Siada obok mnie i kładzie głowę
na moi ramieniu.
- Jak się spało? – pyta.
- Dobrze – uśmiecham się
do dziewczyny.
- Ja nie mogłam zasnąć –
mówi ponuro.
- Ej. Uśmiech proszę.
Odkładam talerz z jedzeniem, łapię dziewczynę za głowę i
patrzymy sobie teraz w oczy. Nasze nosy się stykają, a po chwili to samo dzieje
się z ustami. Katy łapie mnie za policzek i mówi:
- Kocham cię.
- Ja ciebie też –
odpowiadam.
Wreszcie
się do tego przyznałem przed samym sobą i przed nią. Dziewczyna się uśmiecha.
Jak myślę o tym, że jutro trafimy na arenę robi mi się smutno, ale przypominam
sobie słowa Edwarda. Mam się nie przejmować i patrzeć na wszystko pozytywnie.
Na arenie nie będę zabijał, będę robił wszystko, abym ja i Katy jak najdłużej
przeżyli. Później będę musiał się z nią rozstać i zobaczymy co się stanie
dalej.
Sophie
woła Katy, a mnie Edward. Czas zacząć przygotowania do wywiadu. Z Edwardem za
wiele nie rozmawiamy na ten temat. Będę sobą, nie chcę nikogo udawać, a mój
mentor uważa, że mam dobry charakter, więc bez problemu zdobędę serca innych.
Zaczynam się przyzwyczajać do tego, że wszyscy mnie tak komplementują, ale ja
zawsze będę zwykłym chłopakiem z Szóstki. Za to rozmawiam z Edwardem o Katy.
Mówi, że zakochanie się w osobie z którą się będzie musiało rywalizować jest
okropne. Sam przez to przechodził. Utrata takiej osoby bardzo boli. Mam
nadzieję, że nie będę musiał patrzeć na jej śmierć.
Teraz
jestem z Sophie. Mierzymy parę garniturów i zadaje mi różne pytania o to jak
bym się zachował w różnych sytuacjach. Szybko to kończymy, ponieważ według
Sophie jestem gotowy na wywiad i powinien pójść mi bardzo dobrze.
Schodzę
na dół. Widzę Celine.
- Chodź kochany –
uśmiecha się. – Myślę, że ci się spodoba. To zwykły garnitur. Zero ozdobników.
Najprostszy jaki mogłam ci przygotować. Słyszałam, że chcesz wyglądać zwyczajnie.
- Dziękuję Celine.
Jesteś cudowna! – odpowiadam, podchodzę do stylistki i bardzo mocno ją przytulam.
Czekam teraz za sceną. Obok mnie są Edward i Sophie. Katy
nadal nie ma. Pewnie jej stylista przygotował cudowną kreację. Ciekawy jestem
jak będzie wyglądać. Przyglądam się innym trybutom. Dziewczyny są ubrane w
piękne sukienki. Niektóre są zbyt ozdobione, błyszczące, a inne są bardzo
proste i dlatego mi się podobają. Dziewczyna z Dziesiątki ma zwykłą jasnobrązową
sukienkę z jednym ramieniem. Sięga jej do kolan. Buty ma płaskie. Ma lekki
makijaż i nic nie zrobili z jej włosami. To wygląda uroczo. Przypomina mi
Pocahontas. Uśmiecham się do niej. Dziewczynie nagle pojawia się uśmiech.
Podchodzi do mnie i gratuluje wczorajszego wyniku, robię to samo. Brunetka
bardzo przejmuje się wywiadem. Według mnie tego nie widać, ale sama chyba wie
najlepiej. Na koniec rozmowy przytulam ją i życzę powodzenia. Dziewczyna z Dwójki to zauważa i patrzy na mnie ze złością. Nie zwracam na nią uwagi. Chwilę
później przychodzi Katy. Jej blond włosy są teraz kręcone. Sukienka jest bardzo
długa i błękitna. Idealnie pasuje do jej oczu. Wygląda jak księżniczka. Mówię
jej to, a ona się czerwieni. Przytulam ją i oglądamy pierwsze wywiady.
Zawodowcy są bardzo pewni siebie, ale w ich rozmowach nie czuję niczego miłego.
Widzę Iana. Jest również pewny siebie. Rozmawiają o jego bracie, dlaczego się
za niego zgłosił itd. Z wywiadu wydaje się naprawdę bardzo sympatyczną i
inteligentną osobą. Był taki sam jak przed pokazem indywidualnym. Może jednak
powinniśmy zawrzeć sojusz? Nie wiem… Dziewczynie z jego dystryktu wywiad
również wychodzi bardzo dobrze. Ma bardzo długie, blond włosy, zielone oczy i
miętową, krótką sukienkę ze srebrnym paskiem. Wygląda ślicznie. Kiedy trybuci z
piątki kończą już swoje wywiady zapraszają Katy. Ta wychodzi lekko
niepewnym krokiem na scenę. Jest uśmiechnięta, ale w oczach widzę strach.
Caesar całuje ją w rękę, rzuca paroma żartami i zaczynają rozmowę na temat
dożynek, jej rodziny, pokazu indywidualnego i… na mój. Zaczął, że niby jestem
bardzo przystojny i czy jest coś między nami. Oczywiście dziewczyna odpowiada
zgodnie z prawdą. Cała scena wzdycha ze wzruszenia, że siebie kochamy, a teraz
trafimy na arenę, gdzie przeżyje tylko jedno z dwudziestu czterech trybutów.
Katy schodzi ze sceny z promiennym uśmiechem, a ja się do niej przytulam i
szepczę: „Bardzo dobrze ci poszło”. Całuję ją w policzek i już słyszę Caesara,
który woła mnie na scenę.
- Witaj Harry! Jak tam wrażenia?
Podoba ci się w Kapitolu? – pyta.
- Tak. To piękne miasto.
Chciałbym tu zostać na dłużej.
- Jak wygrasz będziesz
mógł tu spędzać tyle czasu ile zechcesz.
- Wiem. Bardzo chciałbym
wygrać te igrzyska – mówię zgodnie z prawdą, choć zabrzmiało to trochę egoistycznie.
- Ooo. Jak myślisz uda
ci się wygrać?
- Myślę, że mam szanse…
Spoglądam na widownie. Jest tam mnóstwo uśmiechniętych
twarzy…
- Harry… jak się czułeś
kiedy cię wylosowano?
- Bałem się. Byłem tym
bardzo zaskoczony. Nie chciałem rozstawać się z rodziną.
- Bałeś się? Nikt tego
nie zauważył na dożynkach. Wyglądałeś jakby to w ogóle cię nie ruszyło –
odpowiada z zaskoczeniem.
- Ale w rzeczywistości było
inaczej…
Słyszę jak parę osób się śmieje, ale lekceważę ich i
słucham co Caesar ma mi jeszcze do powiedzenia.
- A co jest między tobą,
a dziewczyną z twojego dystryktu? Czy to była prawda co nam tu przed chwilą
mówiła?
- Tak. Ja i Katy przez
ten czas bardzo dobrze się poznaliśmy. Z początku myślałem, że nic do niej nie
czuję. Nawet nie chciałem. Wiem, że jak trafimy na arenę będziemy musieli się
rozstać. To niemożliwe, abyśmy byli razem, ale wyszło jak wyszło. Kocham ją –
tu już zadziałały emocje i poleciała łza.
Teraz widownia wzdycha, nawet parę kobiet płacze.
- Och… tak to smutne –
mówi Caesar. – Wiem, że to mało pocieszy, ale taki przystojniak jak ty, kiedy
wygra na pewno znajdzie sobie jakąś inną dziewczynę.
- Ale nie taką samą jak
Katy…
Na tym kończymy nasz wywiad. Kobiety płaczą ze
wzruszenia, a Caesar się ze mną żegna. Schodzę ze sceny, a Katy się na mnie
rzuca. Dziewczyna z Dwójki coś tam pod nosem mamrocze, a dziewczyna z Dziesiątki patrzy na nas jakby nam tego wszystkiego zazdrościła. Ja teraz myślę
tylko o Katy. Nie chcę jej stracić. Patrzymy sobie w oczy i daję jej całusa w
usta. Oglądamy dalsze wywiady. Dochodzimy do rodzeństwa z Dziesiątki.
Dziewczyna nie tylko mi przypomina Pocahontas. Caesar też to zauważa. Z wywiadu
wydaje się bardzo miłą osobą. Dowiadujemy się też, że się we mnie podkochuje, ale jakoś
mnie to nie rusza. Wie, że dla mnie liczy się Katy. Za to jej brat wychodzi na
bardzo pewną siebie osobę. W ogóle nie ukazuje strachu. To może mu zapewnić
paru sponsorów mimo wyniku… Teraz na scenę wchodzi mała dziewczyna z Dwunastki.
Kurczę… i jak tu zabić takie dziecko? Jest bardzo urocza. Mówi, że bardzo
tęskni za rodzicami i chciałaby do nich wrócić. Caesar oczywiście życzy jej
powodzenia, jak każdemu, ale szczerze jej najbardziej by się to przydało.
Śmierć takiej małej dziewczynki… Szkoda tylko, że to raczej niemożliwe, aby
wygrała.
Po wywiadach podchodzi do nas Ian razem z dziewczyną ze
swojego dystryktu. Chwali nas i mówi, że współczuje nam tego, że musimy razem
trafić na arenę. Twierdzi, że tworzymy ładną parę. Dziękujemy mu. Przedstawia
nam nawet swoją towarzyszkę. Ma na imię Aline. Już chcieli odchodzić, kiedy
mówię im, że jednak chcemy z nimi sojusz. Uśmiechają się. Dla upewnienia pytam
czy są jeszcze z kimś innym w sojuszu. Na szczęście nie. Teraz też się
zastanawiam nad tym czy nie zaproponować sojuszu rodzeństwu, ale tak sobie
myślę, że skoro ona się we mnie podkochuje to może lepiej nie… Mogą być z nią
problemy i jeszcze jak będzie widziała mnie i Katy razem to serce ją będzie
bolało. Nie chcę nikogo ranić, więc zostajemy w sojuszu tylko z trybutami z Czwórki. Idziemy z Katy przez korytarz i rozmawiamy o wywiadach. Razem zgadzamy
się, że dziewczyna z Dziesiątki wyglądała prześlicznie oraz oby dwoje żałujemy
małej blondyneczki z Dwunastki. Wchodzimy do windy i jedziemy na szóste piętro.
Idziemy do swoich pokoi się przebrać. Wchodzę do środka i rzucam się na łóżko.
Jestem bardzo zmęczony, ale to nasz ostatni dzień w Kapitolu, kiedy jeszcze
jest bezpiecznie, więc chciałbym ten wieczór spędzić z Katy. Po dłuższej chwili
idę do łazienki, biorę szybką kąpiel i w samej bieliźnie idę do pokoju
dziewczyny. Ta nadal jest w łazience, więc czekam na nią, stojąc przy małym
oknie. Nie ma takich widoków jak ja. Jedyne co widać to drugi wieżowiec,
stojący naprzeciwko. Słyszę jak Katy wychodzi z łazienki.
- Och! – mówi na mój
widok. – Mógłbyś mnie ostrzec, że masz zamiar mnie odwiedzić.
Dziewczyna jest w samym ręczniku. Trochę niezręcznie.
Uśmiecham się do niej, a ona do mnie. Podchodzę i całuję ją delikatnie w usta.
- To idź się teraz
szybko ubierz – uśmiechamy się do siebie.
Katy bierze rzeczy z szafy i ucieka do łazienki się
ubrać. Chwilę później wraca do pokoju i siadamy na łóżku. Ma na sobie lekką
białą bluzkę i czarne szorty.
- Jutro będziemy już na
arenie – mówi ze smutkiem.
- Damy radę – uśmiecham
się.
- Dobrze, że jednak
zdecydowałeś się zawrzeć sojusz z trybutami z czwórki. Wydają się sympatyczni.
- Też tak stwierdziłem
po ich wywiadach, więc jednak zdecydowałem się na ten sojusz. Myślę, że to było
rozsądne.
- Tak…
- Katy. Nie przejmuj się
tym wszystkim. Będzie dobrze. Będziemy tam razem, damy radę – uśmiecham się,
ale dziewczyna nadal ma smutną minę.
Przytulam ją i całuję w czoło. Dziewczyna również się
tuli. Jest już zmęczona jak ja, więc chowamy się pod kołdrę. Bawi się jeszcze
chwilę moimi włosami, ja całuję ją w szyję i zasypiamy.
-------------------------------------------
Witam was po dłuższej
przerwie. Mam nadzieję, że się nie nudziliście przez ten czas, a święta
mieliście udane :))
Nie wiem jak wam, ale
mi się rozdział podoba. Jestem ciekawa waszej opinii, więc zapraszam do
komentowania. Przyjmę każdą krytykę i postaram się poprawić błędy. ;)
Pozdrawiam xx
Katy jest świetna :D szkoda, że musi umrzeć ;c
OdpowiedzUsuńale ogólnie Twój blog bardzo mi się podoba, oczywiście czekam na kolejne rozdziały, aż jestem ciekawa co będzie na arenie! ^^ Weny życzę, a swoją drogą, zajrzysz do mnie? :) http://welcomehogwart.blogspot.com/2014/04/prolog.html (nie jest może idealny, ale dopiero zaczynam...)
i jeszcze raz - WENY ^-^