środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział V - Pokaz indywidualny

           Budzę się, tuląc Katy. Czuję jej włosy pod swoją brodą. Jest chyba wcześnie. Słońce dopiero co wyszło. Całuję Katy w głowę i wstaję z łóżka. Dziewczyna tak słodko śpi. Szkoda mi jej. Wychodzę z pokoju. W salonie widzę Edwarda.
- Jak noc? – śmieje się.
- Zwyczajnie z odrobiną smutku – mówię i idę do swojego pokoju.
            Podchodzę do szklanej ściany. Przyglądam się Kapitolowi. To miasto jest piękne, ale niestety nie każdy się może nim nacieszyć, w tym ja. Mogę mu się tylko przyglądać w wolnym czasie, a nie mam go za dużo. Idę do łazienki. Biorę szybki prysznic, myję zęby i ubieram rzeczy, które wpadają mi w rękę, czarne spodnie i szary sweter, czeszę się i wychodzę. Siadam na łóżku. Myślę o tym wszystkim co zdarzyło się w moim życiu. Miałem piękne dzieciństwo. Moi rodzice są cudowni. Zawdzięczam im całe swoje szczęście. Ale od dożynek jestem bardzo smutny. Cały czas myślę o tym, że mogę zginąć. Jak moi rodzice będą się wtedy czuli? Stracą jedyne dziecko. To na pewno okropne uczucie. Chciałbym do nich wrócić, znowu się szczerze uśmiechnąć. Tęsknie za tym. Wszyscy co tutaj trafili na pewno są bardzo smutni. Katy. Cudowna, miła dziewczyna przeżywa teraz koszmar. Bardzo jej współczuję. Wstaję z łóżka i wchodzę do salonu. Idę do kuchni i robię sobie śniadanie. Edward dziwnie na mnie patrzy.
- Co ty robisz? – pyta.
- Śniadanie?
- Zaraz będziesz miał gotowe.
- Może wolę sam sobie zrobić? Czy to tak trudno zrozumieć?
- Jak chcesz się męczyć.
- Chcę czuć się jak w domu, a tam zawsze gotowałem z mamą.
            Edward wygląda na zaskoczonego moją odpowiedzią, ale nic nie mówi. Dokańczam robić sobie herbatę i kanapki i zirytowany idę do swojego pokoju. Już nie można sobie samemu zrobić śniadania, bo jest się trybutem? Nie rozumiem tego. Może ja nie chcę żyć w luksusach. Dla mnie najważniejsza jest rodzina, którą mi odebrano. Dlaczego? Bo miałem pecha, że zostałem wylosowany. Inaczej się nie da tego wytłumaczyć. Według mnie w ogóle coś takiego jak igrzyska głodowe nie powinno istnieć. Na arenie umiera tyle dobrych ludzi, a zazwyczaj zwyciężają ci, którzy kochają zabijać. Gdzie w tym sens? Od dziecka uczono mnie, że dobro wygrywa, a tu dzieje się wszystko odwrotnie. Mówiono mi też, że to nie wygląd się liczy, tutaj również jest inaczej. Musisz być słodki, piękny i cudowny, żeby mieć sponsorów. Chciałbym pójść na wywiad ubrany zwyczajnie, a nie w jakiś garnitur. Mam już dość wszystkiego. Słyszę pukanie. To Sophie. Woła mnie, abym się przygotował na pokaz. Schodzę na dół razem z Katy. Trzymamy się za ręce, ale nic nie mówimy. Widzę Celine, która mnie woła. Podaje mi mój strój.
- Celine? – mówię.
- Tak?
- Mam już dość tego wszystkiego.
- Och… - patrzy na mnie zatroskana. – Harry dasz radę. Wierzę w ciebie.
- To mi nic nie da. Nawet jeśli wygram to nie wiem czy na mojej twarzy się pojawi jeszcze prawdziwy uśmiech…
- Nie mów tak! Na pewno się jeszcze pojawi.
- Nie jestem jeszcze na arenie, a już jest mi źle. Tęsknie za rodziną i jest mi żal tych wszystkich miłych ludzi, którzy musieli tutaj trafić. To jest okropne – patrzę w podłogę.
- Harry – czochra mi włosy – trzymaj się. Pamiętaj, że jesteś najlepszy. Twoja rodzina i ja wierzymy, że wygrasz.
            Chciałbym się uśmiechnąć, ale nie umiem. Wychodzę i spotykam chłopaka z Czwórki, który zgłosił się za młodszego brata. Podchodzi do mnie.
- Coś się stało? – pyta.
- Nie… - odpowiadam lekko zaskoczony.
- Nie kłam. Zostaliśmy wylosowani to świetny powód do tego by czuć się okropnie.
- Ty się zgłosiłeś za brata. Jesteś hojny. Twój brat ma wielkie szczęście.
- Dziękuję. Jestem Ian, a ty?
            Uśmiecha się i zaczynamy rozmawiać o dożynkach i szkoleniu. Jest bardzo miły. Dla mnie to zaszczyt, że mogłem go poznać. Jest bardzo mądry. Myślę, że zwycięży. Na koniec rozmowy chłopak mówi, że jak chcę to możemy zawrzeć sojusz, ale ja odmawiam, jak każdemu. Ian jest trochę zawiedziony moją odpowiedzią. Czy zaczął rozmowę tylko dlatego, bo chciał ze mną współpracować na arenie? Czy wszystkim tylko na tym zależy i czemu właśnie mi proponują sojusze? Ian idzie do swojej towarzyszki, a ja do Katy.
- Co on chciał od ciebie?
- Z początku myślałem, że tylko pogadać. Teraz sam nie wiem. Zaproponował mi sojusz.
- Ale chyba nie odmówiłeś? Proszę, powiedz, że się zgodziłeś.
- Odmówiłem. Czemu miałbym dla niego robić wyjątek?
- Spójrz na niego. Jest silny i pewnie bardzo mądry. Z nim mielibyśmy dużo większe szanse na wygraną.
- Skoro jest tak jak myślisz to pójdź i się go spytaj o sojusz. Ja chcę być sam.
            Dziewczyna patrzy na mnie ze zdziwieniem, a ja jestem zły. Kładzie rękę na moich plecach. I tak możemy zginąć. Czy będziemy z nim czy bez niego. Co za różnica?
            Siedzimy w ciszy i czekamy aż wyczytają nasze imiona. Idzie Katy. Za chwilę będzie moja kolej.
- Powodzenia – mówię.
- Nawzajem.
            Dziewczyna z Dziesiątki mi się przygląda. Nie rozumiem czemu. Po chwili do mnie podchodzi i życzy mi powodzenia. Po co to robi? I tak nie będę z nią w sojuszu. Całuje mnie w policzek. W ogóle nie rozumiem tej sytuacji. Słyszę swoje imię. Idę na salę. Widzę mnóstwo ludzi, wszyscy się na mnie patrzą, a ja idę w spokoju po łuk. Biorę go i celuję w tarczę, w którą po chwili trafiam i słyszę zachwyt. Strzelam tak do momentu, kiedy mówią mi, że mogę już odejść. Poszło mi zwyczajnie. Uczyłem się tego od dziecka, więc jak mogło pójść coś nie tak? Idę do swojego mieszkania. Widzę Katy z wielkim uśmiechem na twarzy.
- I jak ci poszło? – pyta.
- Dobrze… A tobie?
- Świetnie! Nie sądziłam, że tak dobrze mi pójdzie – przytula się do mnie.
- Cieszę się – uśmiecham się i również przytulam. Głaszczę ją po plecach.
            Na twarzy Edwarda również widzę uśmiech. Jedna dziewczyna spowodowała, że poczułem się lepiej. To dziwne uczucie. Jednak Celine miała rację. Pojawił się u mnie szczery uśmiech.
            Czekamy z niecierpliwością na wyniki. Siedzimy przed telewizorem. Siedzę z wtuloną we mnie Katy. Całuję ją w głowę. Dziewczyna wygląda na najszczęśliwszą na świecie. To urocze. Na ekranie już pojawia się Caesar Flickerman. Trybuci z jedynki i dwójki mają od 9-10 punktów. Ian ma 10, jego towarzyszka 7. Widzę teraz Katy, a przy niej pojawia się liczba 8. Dziewczyna krzyczy z radości. Pod wpływem emocji całujemy się, a Edward z nas żartuje. Teraz widzę siebie. Dostałem 10 punktów. Wszyscy nam gratulują dobrego wyniku. Nie poszło nam najgorzej. To jeszcze tylko wywiad i wszystko się zacznie, a może skończy? Dziewczyna z dziesiątki ma 8 punktów jak Katy, a chłopak 6. Słabo. Myślałem, że mu lepiej pójdzie. Bardzo dobrze rzucał tym oszczepem. Może coś poszło nie  tak. Szkoda.
            Jemy kolację. Wszyscy są uśmiechnięci. To był dobry dzień dla nas wszystkich. Dzięki dzisiejszym wynikom możemy zyskać sponsorów. Oczywiście jeszcze wywiad musi nam dobrze pójść. Edward mówi, że jutro będziemy mieć przygotowania. Nie przejmuję się tym. Ja nadal będę sobą, tylko ubrany w jakiś śmieszny garnitur. Nie zamierzam udawać tam kogoś innego. Idę do łazienki. Odprężam się. Patrzę w lustro. „Dałeś jakoś radę młody. Musisz wygrać.” mówię sam do siebie i lekko się uśmiecham. Chowam się pod kołdrę i o wszystkim zapominam. Nie chcę się niczym teraz przejmować.

6 komentarzy:

  1. Aaaa! Dlaczego tak szybko nastąpił koniec?!
    Boziu, to było genialne, cudowne!
    Czekam na wywiad i na to co wydarzy się na arenie.
    Pozdrawiam ^_^
    Elfik Elen

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale to jest super! Troszkę nie lubię tej dziewczyny z Dziesiątki xD Zawsze dajesz do sojuszu na swoich blogach takie dystrykty :c Ja kocham zawodowców :c Harry mógł się do nich przyłączyć! Weny życzę i miłej Wielkanocy i Alleluja(?)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow *.*
    Wiesz co? Zupełnie przez przypadek wpadłam na twojego bloga i powiem ci że jestem mega zaskoczona!
    To jest ŚWIETNE!
    Wgl nie żałuje że tu trafiłam!!
    Rozdział mega! Przed chwilą wszystko przeczytałam *.*
    I nie zgodzę się z Finnickiem bo uważam że sojusz z innymi dystryktami niż jedynką i dwójką jest o wiele ciekawszy i nigdy nie wiadomo czego sie spodziewać! :D
    Dopiero zaczęłam cie czytać więc wybacz za ten krotki komentarz ://
    Pozdrówki i weny ;**
    Czekam oczywiście na next! ;3
    P.s
    http://igrzyska-1.blogspot.com/
    O pierwszych głodowych igrzyskach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I czwórką! xD Może i byłoby ciekawej kiedy miałby z nimi sojusz(Słabsze dystrykty), ale ja wolę zawodowców <3 Najbardziej tych z Jedynki :3

      Usuń
    2. Dziękuję <3
      Jak znajdę czas to na pewno zajrzę na Twojego bloga :))

      Usuń
  4. To ja, Elfik Elen tyle że z innego konta ^_^
    Chciałabym Cię zaprosić do przeczytania drugiego rozdziału na Akademii.
    Oto link i zapraszam: http://akademiadlautalentowanejmlodziezyy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic