niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział IV - Drugi dzień szkolenia

          Dzisiaj drugi dzień szkolenia, a już jutro pokaz indywidualny. Czekam na ten dzień. Chcę mieć to wszystko jak najszybciej za sobą. Wiem, że na arenie nie będzie kolorowo i myśli o tym teraz mnie męczą. Muszę przestać o tym myśleć. Do pokoju wchodzi Katy.
- Jak się spało? – pyta.
- Dobrze – uśmiecham się. – A tobie?
- Nie mogłam zasnąć. Wiem, że to wszystko dopiero za trzy dni, ale już się boję.
- Ja też…
            Dziewczyna podchodzi do mnie i się mocno przytula. Nie puszczam jej. Wiem, że teraz bardzo tego potrzebuje. Całuję ją w czoło. Po chwili puszczam dziewczynę. Ta wychodzi powoli z pokoju, patrząc na mnie zatroskanym wzrokiem, a ja idę do łazienki przygotować się na dzisiejszy dzień. Obmywam twarz, przyglądam się sobie w lustrze. Wyglądam dużo lepiej niż pierwszego dnia. Dziwne. Powinno być na odwrót,  bo czuję się dużo gorzej. Ubieram czarne spodnie, białą bluzkę na którą narzucam czarną bluzę. Idę do salonu. Wszyscy już tam siedzą i rozmawiają o planach na dzisiejszy dzień. Jedyna Katy siedzi cicho i patrzy się w jedzenie. Nie jest w stanie nic zrobić. Siadam obok niej i próbuję ją jakoś rozbawić, ale ta tylko lekko się uśmiecha. Martwię się o nią.
            Po śniadaniu schodzimy do sali szkoleniowej. Robimy to samo co dzień wcześniej. Podchodzimy do każdej stacji i ćwiczymy nasze umiejętności. Podczas treningu podchodzi do nas rodzeństwo z dziesiątki.
- Jesteście świetni. Pomoglibyście nam jakoś? Nic nam nie wychodzi – mówi dziewczyna o ciemnych włosach.
            Patrzymy na siebie z Katy. Nie wiemy co odpowiedzieć. Zaskoczyła nas ta sytuacja. W końcu mówię:
- Pewnie. Od czego chcielibyście zacząć?
            Dziewczyna się uśmiecha i się na mnie rzuca. Nie spodziewałem się takiej reakcji. Powoli ją odpycham.
- Spokojnie. Tylko teraz wam pomożemy. Na arenie będziemy już przeciwnikami. Chcę wam pomóc tylko dlatego, bo jest mi was żal, że musicie między sobą rywalizować.
            Brunetce uśmiech znika z twarzy.
- Dobrze. To może zacznijmy od rzutu oszczepem? – pyta.
- Zgoda.
            Idziemy w kierunku miejsca, gdzie trenuje się tą umiejętność. Najpierw pokazuję jak się powinno to robić, następnie rodzeństwo powtarza. Nieźle im to wychodzi. Chodzimy tak do każdej stacji. Na koniec rodzeństwo dziękuje za pomoc i odchodzi. Chcemy pójść już do naszego mieszkania, ale zatrzymuje nas, a dokładniej mnie, dziewczyna, która zaczepiła mnie wczoraj.
- Zawierasz sojusz z tymi z dziesiątki, a nie z nami? Zawodowcami? Jesteś żałosny – mówi.
- Ja nie zawieram z nimi sojuszu! Po prostu chciałem im pomóc – staram się odpowiedzieć najspokojniej, ale dziewczyna mnie zdenerwowała swoim zachowaniem.
            Katy łapie mnie za ramie, ale ja ją odpycham. Nie powinna się w to wtrącać.
- Taa. Na pewno. Na arenie też będziesz chciał im pomóc. A ta brunetka… - śmieje się – myśli, że ma u ciebie jakiekolwiek szanse. Żałośni jesteście – mówi i opuszcza salę.
            Co mnie obchodzi jej zdanie? Po co mi to mówiła? Chciała mnie zdenerwować? Udało się jej. Mam zły humor. Katy próbuje do mnie podejść, ale ja szybkim krokiem idę do naszego mieszkania i chowam się w swoim pokoju. Nie mam zamiaru mieć z innymi sojuszu. Wiem, że będę miał później problemy w pokonaniu ich, więc to najlepsze rozwiązanie. I oczywiście nie jestem na tyle głupi, aby zwierać sojusz z zawodowcami. Kto o zdrowych zmysłach tak robi?! Przecież oni zabiją przy pierwszej, lepszej okazji. Do pokoju wchodzi Katy.
- Harry? – pyta z zmartwieniem – O co tej dziewczynie chodziło?
- Nie ważne.
- Ważne. Byłeś bardzo zdenerwowany.
            Zbliża się do mnie i łapie mnie za rękę.
- Powiesz mi? – pyta.
- Chciała być ze mną w sojuszu, bez ciebie. Wczoraj mi to zaproponowała. Odmówiłem. Jak zauważyła, że pomagamy tym z dziesiątki pewnie pomyślała, że będziemy współpracować na arenie, a to nie prawda. Nie chcę być z nikim w sojuszu. Wyjątkiem jesteś ty.
            Dziewczyna się na mnie patrzy. Przytulam ją bardzo mocno. Ta całuje mnie w rękę.
- Razem damy radę – mówi.
            Siedzimy tak do wieczora. Do pokoju wchodzi Edward i zaprasza nas na kolację. Jemy wspólnie, rozmawiając o dzisiejszym dniu. Z Katy nic nie wspominamy o sytuacji z dziewczyną z Dwójki. Chcemy to zostawić tylko dla siebie. Później odprowadzam ją do pokoju. Dziewczyna zaprasza mnie do siebie i łapie za rękę. Nie odmawiam. Przypominam sobie ją przy śniadaniu. Smutna dziewczyna, która nie wie co ze sobą z robić. Powinienem z nią o tym pogadać. Jej pokój jest bardzo jasny. Meble są jasnobrązowe z ozdobieniami. Nie ma szklanej ściany jak u mnie. Ma jedynie jedno, małe okno. Łóżko jest posłane jasną pościelą w kwiaty. Wygląda to uroczo. Pokój typowy dla dziewczyny takiej jak Katy. Powoli siadamy razem na jej łóżku. Dziewczyna narzuca na siebie kołdrę. „Zimno mi” mówi. Wchodzę również pod kołdrę i ją przytulam. Siedzimy chwilę w ciszy i postanawiam zacząć rozmowę o tym jak się czuje.
- Katy?
- Hm?
- Dzisiaj rano wyglądałaś ponuro. Wszystko dobrze?
- Nie. Tęsknię za rodziną i boję się tego wszystkiego co może nas spotkać na arenie. Czuję się okropnie.
            Całuję ją w czoło. Dziewczyna się lekko uśmiecha i łapie mnie za szyję, ciągnąc za sobą. Chce, abym ją pocałował w usta. Nie jestem pewien czy coś do niej czuję, więc nie chcę tego uczynić. Na jej twarzy pojawia się lekkie zaskoczenie i smutek.
- Harry coś nie tak?
- Po prostu nie wiem czy coś do ciebie czuję…
- Ja z początku myślałam, że jesteś obojętny i pewnie to będzie najgorzej spędzony czas. Jednak okazało się, że jesteś bardzo miły i troskliwy. Pytasz jak się czuję i starasz się mnie pocieszać. Wiem, że umrę na arenie…
- Nie mów tak! – przerywam jej.
- Harry, taka jest prawda – odpowiada. – Chciałam ci to wszystko powiedzieć zanim będzie za późno. Po prostu przy tobie czuję się bezpieczna i kochana. Po raz pierwszy w życiu…
- Katy. Ja… nie wiem co powiedzieć. Bardzo cię lubię, ale chyba tylko tyle.
- Szkoda, że nie czujesz tego samego co ja… - po jej twarzy spływa łza.
            Nie mogę patrzeć na nią. Robi mi się jej żal. Szybko ją całuję w usta, choć to niezgodne z tym co czuję. Dziewczyna się na mnie patrzy, ale odwzajemnia pocałunek. Nie przerywam. Nie chcę jej rozczarować i sprawić, aby znowu była smutna.
- Dziękuję ci, że jesteś – mówi.
- Zawsze będę przy tobie – odpowiadam.
            Katy to cudowna dziewczyna, ale na pewno nie kandydatka na osobę z którą chciałbym spędzić resztę życia. Nie ona. Dla mnie jest tylko bardzo dobrą przyjaciółką. Gdybyśmy razem nie zostali wylosowani na arenę to pewnie nigdy nic by do mnie nie poczuła, a ja nie myślałbym tak teraz o niej. Chcę wyjść, ale dziewczyna nie pozwala mi. Prosi, abym został na noc. Zgadzam się. „Tylko ten jeden raz” mówię. Obiecałem sobie, że nie będę miał z nią większych relacji. Nie mogę, bo na arenie nie dam rady funkcjonować. Nie chcę jej śmierci, ale sam chcę wygrać.
------------------------------------------------
Chciałabym polecić pewną stronkę:

Pozdrawiam xx

2 komentarze:

  1. No nareszcie! Boże, kocham! Kocham ten rozdział.
    Ta dziewczyna z dwójki mnie też wkurzyła. Nie wie o co chodziło a wpieprza się w nie swoje sprawy! Ale tak to jest z zawodowcami...
    Trochę mnie zdziwiło że Harry tak zareagował na wyznanie Katy. Myślałam że mimo wszystko wyjdzie i nie będzie nic więcej, żadnych pocałunków, nic a tu proszę bardzo. Myślę że on coś jednak do niej czuje ale nie chce tego okazywać.
    Bardzo fajny i opisy! Brawo! Robisz postępy kochana :*
    Pozdrawiam i czekam na nexta,
    Elfik Elen
    PS. Nie wiem czy pisałam ale z przyjemnością zapraszam Cię do mnie na pierwszy rozdział na moim trzecim blogu. Jeśli będziesz miała chwilę, luknij. A nóż ci się spodoba :)
    Oto link: http://akademiadlautalentowanejmlodziezyy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Niestety nie mam czasu na dłuższy opis, dlatego kiedy wrócę to poprawię! :)

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic