poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział XXV - Jestem spełniony

Koniecznie przeczytaj notatkę od autorki! Ważne pytanie!
Rozdział zawiera sceny erotyczne. Ostrzegam.
Czuję coś wilgotnego na policzku. Otwieram oczy i ujawnia mi się Emily. Na mojej twarzy pojawia się ogromny uśmiech, a w środku czuję takie dziwne ciepło. To bardzo miłe, że dziewczyna postanowiła mnie odwiedzić. Ubrana jest w różową sukienkę, a na nią narzuconą ma katanę. Patrzy na mnie z równie wielkim uśmiechem.
- Najpiękniejsza pobudka na świecie – oświadczam.
- Od dzisiaj będzie tak codziennie wyglądać.
            Tak. Zamieszkamy razem, będziemy spać w jednym łóżku, jeść wspólnie śniadania, obiady, kolacje, spędzać każdy dzień razem. To piękne. Emily jest moim życiem, a już dzisiaj będzie moją żoną. Nigdy nie sądziłem, że będę brał ślub w wieku osiemnastu lat. Ale znalazłem tą jedyną. Przynajmniej tak myślę. Jeszcze przy nikim nie czułem się tak jak przy brunetce.
            Spoglądam na ciemnooką. Patrzymy sobie prosto w oczy. A co jakbym tak…
            Przyciągam do siebie brunetkę i zaczynam całować. Dziewczyna oddaje pocałunki, które stają się coraz bardziej zachłanne. Emily dotyka moich tatuaży. Jej dotyk sprawia, że przechodzą mnie przyjemne prądy. Iskrzy między nami. Teraz to już sobie nie odpuszczę. Chwytam ją za ramiona i przewracam na plecy. Znajduję się nad ciemnooką. Przejeżdżam ręką po jej twarzy, a ta się uśmiecha. Daję jej kolejnego całusa. Już chcę wsadzić swoje dłonie pod jej sukienkę, kiedy słyszę głos swojej mamy. Od razu odrywam się od dziewczyny z przerażeniem na twarzy.
- Eee… Harry? Śniadanie czeka.
            Przyszłaby trochę później i zastałaby mnie nagiego z Emily. Cholera. Powinienem być bardziej ostrożny. Brunetka jest w takim samym szoku jak ja i spłoszona z wypiekami na twarzy wychodzi z pokoju. Moi rodzice tylko się z nas śmieją, a po chwili również opuszczają mój pokój.
            Przecieram twarz rękoma i podnoszę się z łóżka. Cały czas nie wierzę, że moi rodzice mogliby nas przyłapać na seksie.
            Podchodzę do szafy i wyciągam z niej swoje ubrania – czarne podarte spodnie i czerwona koszula w kratkę. Idę na chwilę do łazienki, aby przemyć twarz, przeczesuję włosy ręką i schodzę do jadalni. Tam zastaję swoją narzeczoną, której daję całusa w policzek, oraz swoich rodziców. Zajmuję miejsce przy stole i zaczynamy jeść śniadanie. Moi rodzice cały czas opowiadają o mnie, jak byłem mały. Spuszczam głowę. Nie chcę tego słuchać. Czemu oni mówią o mnie Emily? W pewnym momencie moja mama wychodzi gdzieś na chwilę i wraca z albumem. Tak. Cudownie. Emily zobaczy mnie małego, kiedy wyglądałem okropnie. Może ja sobie nie życzę, aby mnie takiego widziała? Unoszę delikatnie wzrok na brunetkę, która uśmiecha się na widok moich zdjęć. Mój tato coś komentuje, że jestem do siebie niepodobny, a ja tylko wzdycham. Kiedy kończę jeść proponuję dziewczynie spacer. Ta oczywiście się zgadza.
            Idziemy wspólnie na rynek i mówię jej o swoich rodzicach. Dziewczyna uważa, że wyglądałem uroczo, kiedy byłem mały. Tak. Taki gruby blondynek na pewno wyglądał uroczo. Przewracam oczami, a ciemnooka daje mi całusa w policzek na pocieszenie. Jakoś to pomaga. Ona naprawdę mnie kocha.
            Kiedy tak spacerujemy widzę, jak Emily przeszkadzają inne dziewczyny skupiające się na mnie. Widzę złość w jej oczach, wrogość nakierowaną do nich. Śmieję się.
- Spokojnie. One mnie nie interesują. Dla mnie liczysz się tylko ty – szepczę i całuję ją w usta przy tych dziewczynach, aby się lepie poczuła. Chyba zadziałało.
            Na rynku znowu spotykamy rodzinę Tannera. Stoję obok, przyglądając się brunetce, która rozmawia z jego siostrą. Traktuje ją jak młodszą siostrę. To jest urocze. Podczas rozmowy z małą, dziewczyna co chwile na mnie zerka. Pewnie na wspomnienie Tannera robi jej się przykro, a ja… chyba jej jakoś pomagam zapomnieć o bólu. To dobrze. Zerkam na zegarek. Jest już prawie dwunasta. Powinniśmy się zbierać. Za godzinę ślub.
            Kiedy jesteśmy już w Pałacu Sprawiedliwości rozdzielamy się. Odnajduję Celine i się przytulamy.
- To jak? Pan młody gotowy? – śmieje się.
- I trochę zestresowany – mówię lekko drżącym głosem.
            Oby wszystko poszło dobrze. Mam nadzieję, że impreza też wyjdzie w porządku i już trochę uciekam myślami do nocy poślubnej… Ale otrząsa mnie Celine, która podaje mi garnitur. Jest zwyczajny. Wie, że nie lubię, kiedy coś jest przesadnie ozdobione.
            Stoję przed ołtarzem. Ręce mi się lekko trzęsą i jest mi ciepło. Widzę tłum ludzi. Nie spodziewałem się takiego zbiegowiska. Jest tutaj chyba cały dystrykt i mnóstwo ludzi z Kapitolu. Znajduję swoich rodziców, którzy posyłają mi uśmiechy. Na twarzy mamy pojawiają się łzy. Zauważam też mamę Emily. Widzę  parę kamer. Tak jak mnie informowali ślub będzie nadawany w całym Panem. Każdy kto chce, a nie mógł tu przyjechać może go obejrzeć w domu. Trochę dziwnie się z tym czuję. Robią z tego nie wiadomo co. „Zwycięzcy biorą ślub!”. Tak. Śmieję się. Już nie mogę się doczekać całej ceremonii i wszystkiego, co po niej będzie. Już za chwilę będziemy małżeństwem. Razem na zawsze.
            Parę chwil później pojawia się brunetka razem z ojcem. Na jej widok zapiera mi dech w piersiach. Sukienka sięga do ziemi. Górę ma ozdobioną kamieniami. Na dole ma falbanki. Włosy ma zaplecione w warkocz, a jej uśmiech... Sama pewnie nie wierzy, że to już dzisiaj. Przed nią pojawiają się dziewczynki, które sypią kwiatki. Orkiestra zaczyna grać. Jak na razie wszystko idzie dobrze. Na mojej twarzy pojawia się ogromny uśmiech. Dziewczyna staje obok mnie i odwracamy się do ołtarza. Ceremonia się zaczyna.
            W końcu zbliża się moment przysięgi. Powtarzam słowa księdza:
- Ja Harry biorę sobie ciebie Emily za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że cię nie opuszczę aż do śmierci – te słowa wypowiadam z całą szczerością. N i g d y  jej nie opuszczę. - Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.  
            Teraz słowa powtarza brunetka:
- Ja Emily biorę sobie ciebie Harry za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że cię nie opuszczę aż do śmierci – mówi, cały czas patrząc mi w oczy. - Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.  
            Mam motyle w brzuchu. Ta chwila jest najpiękniejsza w moim życiu.
            Teraz przechodzimy do wymiany obrączek. Podchodzi do nas Sophie z obrączkami. Biorę jedną w rękę i zaczynam:
- Emily przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego – nakładam jej obrączkę. Obydwoje się uśmiechamy.
- Harry przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego – na moim palcu pojawia się obrączka.
            Dokańczamy ceremonię i po chwili razem z Emily zajmujemy miejsca i przysłuchujemy się przemowom naszych bliskich. Wszyscy życzą nam szczęścia, wspaniałego małżeństwa, abyśmy zawsze byli razem itd. Brunetka się wzrusza. Ocieram jej łzy z uśmiechem.
            Kiedy już wszystko się kończy zaczynamy tańczyć. Jest już trochę mniej ludzi. Najwidoczniej przyszli tylko na ceremonię. Zapraszam Emily do tańca. Kładę swoje dłonie na jej tali, a ona na moich ramionach. Opieram swoje czoło o jej i kołyszemy się w rytm muzyki. Jestem taki szczęśliwy. We mnie siedzi teraz szczęśliwy chłopczyk, który skacze z radości. Stało się. Jesteśmy małżeństwem. Czuję motyle w brzuchu i jest mi trochę cieplej. Czuję się jak jakiś szaleniec. Chciałbym wykrzyczeć swoją radość, która mnie teraz ogarnia.
            Moją partnerkę kradnie mi jej ojciec. Wtedy do tańca zapraszam swoją matkę, z którą wymieniamy się paroma słowami.
- Szczęśliwy? – pyta.
- Najbardziej na świecie.
            Po twarzy matki spływa łza wzruszenia.
- Mamo – śmieję się.
- Ja po prostu ciebie tak bardzo kocham i… to jest piękne, że sobie znalazłeś kogoś takiego jak Emily. Ona jest cudowna.
- Wiem.
            Tańczę jeszcze z mamą Emily. Wygląda prawie jak moja żona. Widać po kim odziedziczyła wygląd. Pani Ature również gratuluje mi ślubu i mówi, że mam dobrze zająć się jej córką. Obiecuję jej to. Nie ma o co się martwić. Emily będzie ze mną szczęśliwa. Już o to zadbam.
            O północy wszystko się kończy. Ludzie zaczynają się rozchodzić. Starałem się przez większość imprezy nie pić za dużo, bo to nie koniec atrakcji na dzisiaj dla mnie i dla dziewczyny, a nie chcę być przy tym pijany.
Wchodzę do swojego domu. Przebieram się w czarne spodnie i ciemnozieloną koszulkę, i zabieram wcześniej spakowane rzeczy. Żegnam się z rodzicami i zanoszę walizki do mojego i Emily nowego domu. Następnie idę do mieszkania brunetki, która znosi swoje rzeczy. Przebrała się w czarne legginsy i bordową koszulkę. Z jej głowy również zniknął warkocz. Wygląda na troszeczkę zmęczoną, ale na mój widok promienieje. Podchodzę do niej i biorę jej rzeczy. Żegnamy się z jej tatą i wspólnie idziemy do naszego nowego domu. Dziewczyna udaje się na górę, do naszej sypialni. Ja rozglądam się po pokojach. Wszystko wygląda tak jak powinno. Znajdują się tutaj nasze fotografie z teraz i z dzieciństwa, jak poprosiłem. Uśmiecham się. Meble są stare z ozdobieniami. Większość pomieszczeń jest beżowa. Salon jest połączony z kuchnią i jadalnią. W pokoju dziennym oczywiście znajduje się duży kominek. Jest idealnie. Postanawiam udać się do naszej sypialni, którą już kocham ponieważ jest ciemna. Uwielbiam takie odcienie. Nad łóżkiem znajduje się ogromne lustro ze złotą ramą.
            Spoglądam na balkon, a tam zauważam swoją żonę. Uśmiecham się łobuzersko Podchodzę do dziewczyny. Obejmuję ją w tali i całuję po szyi. Dziewczyna się odwraca i łączymy nasze usta w francuskim pocałunku. Jest on pełen namiętności, ciepła, pożądania. Ciągnę Emily do środka. Powoli w kierunku łóżka. Już niejednokrotnie myślałem o tej chwili. Wreszcie to zrobimy. Zdejmuję z siebie koszulkę, przez co na chwilę przerywamy pocałunek. Brunetka powtarza mój ruch i również rzuca gdzieś w pokój swoją bordową bluzkę. Uśmiecham się łobuzersko. Ona tego chce tak samo jak ja. Przejeżdżam swoimi dłońmi po jej nagich plecach. Zatrzymuję się przy legginsach, które powoli ściągam. Robi mi się coraz cieplej. Razem z brunetką zaczynamy szybciej i głośniej oddychać. Jej ręce przejeżdżają po mojej szyi, obojczyku, torsie, brzuchu i zatrzymują się przy spodniach, które rozpina. Pomagam jej je ściągnąć. Kiedy mamy na sobie tylko bieliznę ciągnę dziewczynę na łóżko. Opadamy na nie. Przez chwilę odrywamy od siebie usta i się sobie przyglądamy z uśmiechami. W jej oczach widzę lekkie przerażenie. Nie za duże, ale jednak. Nigdy tego nie robiłem, ona również, więc się nie dziwię. Ale… tak bardzo tego chcę. Chcę ją poczuć, połączyć się z nią w jedno. Temperatura naszych ciał wzrasta, a ja teraz zdejmuję jej stanik. Ujawniają mi się jej piękne, krągłe piersi. Zaczynam je masować, a dziewczyna wydaje z siebie ciche jęki. Jej dłonie wędrują po moich plecach i zahaczają o bokserki. Mruczę, a po chwili dziewczyna zrzuca je ze mnie. Taka szybka. Śmieję się i robię to samo z jej majtkami. Okrywam nas kołdrą i przez chwilę się w siebie wpatrujemy. Posyłam jej pocieszający uśmiech, a ta głową daje mi sygnał, abym zaczął. Biorę oddech i delikatnie się w nią wsuwam. Wydaje jęk.
-  Boli?
- Trochę – mówi cicho. – Ale to chyb normalne, nie? – uśmiecha się słabo.
- Zaraz przestanie – obiecuję.
            Opieram swoje ręce nad jej głową i całujemy się zachłannie. Cofam się i wchodzę w nią coraz pewniej i szybciej. Całujemy się, powtarzamy swoje imiona, mówimy o sobie miłe słowa oraz: „Kocham cię”. Czuć między nami miłość. Od razu można rozpoznać, że do siebie pasujemy. Zaczynam przyspieszać swoje ruchy. Emily drapie mnie po plecach i z zadowoleniem wypowiada moje imię. Uśmiecham się łobuzersko i daję jej kolejnego całusa. Następnie przenoszę go na szyję do której się przysysam. Zakładam, że pewnie zostanie tam malinka. Zresztą dziewczyna również zostawia pamiątkę na moich plecach. Brunetka oddaje mi się całkowicie. W pokoju słychać tylko nasze głośne oddechy, pojedyncze jęki. To jest bardzo przyjemne. Czujemy, że zaraz doznamy spełnienia. Kiedy już tak jest opadam na nią. Opieram swoje czoło o jej. Patrzymy sobie prosto w oczy z uśmiechami. Dziewczyna daje mi kolejnego całusa w usta.
- Kocham cię – mówi.
- Ja ciebie też – mruczę.
            Wpatrujemy się jeszcze w siebie przez chwilę i powoli się z niej wysuwam. Emily wydaje cichutkie syknięcie. Kładę się obok niej i odgarniam kosmyk jej włosów. Brunetka kładzie swoją głowę na moim torsie i zaczyna rysować na nim niewidzialne wzorki. Obejmuję ją i składam pocałunek w czoło.
- I… jak?
- Harry… to było cudowne.
            Mam dziwne uczucie w środku. Taką radość, zadowolenie, że jej też się podobało. Uśmiecham się.
- A tobie też się podobało?
- Nie mogę doczekać się powtórki – śmieję się, a dziewczyna niepewnie do mnie dołącza.
            Po tych słowach nic już do siebie nie mówimy. Cały czas myślę o tym, co miało tu miejsce. Nigdy nie zapomnę tego dnia, tej nocy. To wszystko było wspaniałe, nieziemskie.
***
            Kiedy się budzę brunetka nadal śpi. Uśmiecham się na jej widok. Wtulona we mnie z zadowoleniem na twarzy. Jest taka piękna. Odgarniam jej włosy, które delikatnie zasłaniają jej twarz. Po paru minutach dziewczyna się budzi i odwraca w moją stronę.
- Jak się spało księżniczko?
- Dobrze. A tobie książę? – śmieje się, a ja do niej dołączam.
- To była cudowna noc – uśmiecham się.
            Długo ten obraz nie zniknie z moich oczu. Ja. Emily. Miłe słowa. Nasze imiona. „Kocham cię”. Pożądanie. Całusy. Jestem spełniony.
            Emily próbuje się wyrwać z mojego uścisku, ale jej na to nie pozwalam. Nie chcę by mnie opuściła. Śmiejemy się przy tym. Siłuje się ze mną, choć doskonale wie, że nie ma szans. W końcu daję jej odejść, robiąc smutną minę. Dziewczyna kieruje się do łazienki, a ja nadal leżę w łóżku. Patrzę w sufit i myślę o wszystkim, co jeszcze nas czeka, jak nasze życie może wyglądać.
            Po paru minutach postanawiam się podnieść. Emily już zeszła na dół, wiec biorę szybki prysznic, ubieram się w czarne spodnie i granatowy sweter. Schodzę do ciemnookiej. Przygotowała śniadanie. Jest taka kochana. Podchodzę do niej i daję jej całusa w policzek.
- Dziękuję kochanie – mówię, biorąc talerz ze swoimi kanapkami.
            Dziewczyna najwidoczniej nad czymś myśli, bo mi nie odpowiada i ma nieobecny wzrok. Po chwili mówi:
- Idę dzisiaj do mamy – kierujemy się na kanapę, na której zajmujemy miejsca.
- Mogę iść z tobą? – pytam, chwytając kanapkę i przykładając ją do ust.
- Owszem – uśmiecha się delikatnie.
            Ona się naprawdę o nią martwi. Szkoda mi jej. Niedawno odzyskała kontakt z matką, a ta niedługo umrze. Przykre.
            Rozmawiamy jeszcze chwilę o naszym ślubie. Kiedy kończymy jeść kanapki, nakładamy buty i wychodzimy z domu. Wchodzimy do mieszkania Emily, a tam zastajemy jej ojca we łzach. Wiadomo o co chodzi. Jej matka nie żyje. Ojciec mówi nam, że jeszcze wczoraj poszli razem spać, a rano obudził się przy niej. Nie oddychała. Koszmarne. Nie chciałbym tak się obudzić kiedyś przy Emily. Serce by mi pękło. Mężczyzna informuje nas w jakim pokoju się ona znajduje. Brunetka bez namysłu tam biegnie, a ja idę zaraz za nią. Dziewczynie spływają łzy po twarzy. Robi mi się smutno. Nie lubię, kiedy ona płacze. Ciemnooka chwyta kobietę za rękę. Ja siadam obok niej i głaszczę ją po plecach. Po chwili się na mnie rzuca i płacze w ramię. Uspokajam ją. Nie chcę, aby cierpiała. Mocno ją do siebie przytulam i całuję po głowie. Czemu to musiało stać się dzisiaj?
---
Perspektywa Emily:
---
Teraz takie pytanko. Chcecie, abym dalej pisała tego bloga czy już sobie odpuścić? Bo od teraz Harry i Emily praktycznie cały czas są przy sobie i jedyne co by było inne to jego emocje, odczucia, przemyślenia. Nie wiem czy wam się będzie chciało czytać powtarzającej się treści, dlatego pytam.
Czekam na wasze komentarze.
CZYTASZ = SKOMENTUJ

Pozdrawiam. xx

4 komentarze:

  1. Pisz dalej, pisz :D Z chęcią będę czytać dalej ;) Rozdział cudowny :)) Znalazłam trochę powtórzeń, staraj się ich unikać ;3 No to ode mnie to chyba tyle... Ogromu weny ! Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz dalej! Ja na pewno to przeczytam! I przerpaszam, że kom tak późno, ale nie lubię pisać kiedy jest tak duszno. Świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam to przy tobie, więc widziałaś moją reakcję XD Bardzo fajny rozdział i pisz dalej naturlich! :D
    Weny!
    Pozdrawiam,
    Ja <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie podoba mi się twój blog. Niby nie lubię Stylesa, ale jednak przetrwałam! :D Nie piszesz jeszcze na tip top (ja też nie, żeby nie było!) lecz całkiem spoko się czyta. Będę co jakiś czas wpadać i komentować, bo jednak igrzyska uwielbiam.

    PS. Nominowałam cię, mam nadzieje że to nie problem. http://jestesmy-zywymi-trupami.blogspot.com/p/blog-page_2.html

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic