niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział XXIV - Przygotowania, uroczy wieczór

            Budzę się jako pierwszy nadal trzymając brunetkę za rękę. Patrzę na zegarek jest już po siódmej. Muszę zmienić datę ślubu i załatwić jeszcze parę spraw, więc z niechęcią puszczam dziewczynę. Wstaję ze swojego miejsca i słyszę głos kobiety:
- Gdzie wychodzisz?
- Muszę załatwić parę spraw związanych ze ślubem – informuję, a mama Emily kiwa głową, głaszcząc córkę.
            Ubieram buty, kurtkę i po chwili opuszczam dom.
            Idę powoli uliczkami naszego dystryktu i parę minut później jestem w Pałacu Sprawiedliwości, gdzie proszę, aby nasz ślub odbył się jak najszybciej to możliwe. Dowiaduję się, że jak wszystko zdążymy dzisiaj załatwić to może się on odbyć jutro. Zgadzam się. To jest trochę szybciej niż planowaliśmy, ale obecność matki ciemnookiej jest ważniejsza. Będzie mniej gości, jedzenia, dekoracji, ale myślę, że będzie magicznie.
            Dzwonię do Celine, aby poinformować ją o wszystkim, a ta przekazuje informacje Mickowi. Na szczęście stylista ma jakieś sukienki ślubne, więc już zbierają się do dystryktu szóstego razem z nimi. Uśmiecham się. Jak na razie wszystko idzie po mojej myśli. Raczej wyrobimy się do jutra. Mam nadzieję, że już nie spotka nas żadna, niemiła niespodzianka.
***
            Udaję się na dworzec i tam czekam na stylistów. Mija godzina zanim się z nimi witam.
- Cześć Harry! – rzuca się na mnie blondynka.
- Cześć Celine – uśmiecham się. – Co słychać?
- Bardzo dobrze, ale jak widzę u ciebie jeszcze lepiej – puszcza mi oko, a ja się śmieje.
            Idziemy wspólnie w kierunku domu Emily. Tam zastaję jej ojca, który informuje mnie, że dziewczyna nadal nie wróciła od swojej mamy. Mówię, aby Mick i Celine zostali w jej domu, a ja po nią pójdę.
            Udaję się powoli w kierunku domu przyszłej teściowej, przypominając sobie drogę. Po dłuższej wyprawie wreszcie dochodzę. W między czasie pojedyncze osoby próbują mnie zatrzymać po autografy czy zdjęcia, ale się nie zgadzam, mówiąc, że nie mam na to teraz czasu. Właściwie, to taka jest prawda. Pukam do drzwi i po chwili wchodzę do środka. Brunetka i jej mama są wtulone w siebie i lekko popłakują. Naprawdę szkoda mi dziewczyny.
- Udało mi się załatwić ślub na jutro – mówię z lekkim uśmiechem, choć w środku jestem sto razy bardziej szczęśliwy. – Musisz tylko dzisiaj szybko iść przymierzyć sukienki i wybrać najpiękniejszą. Mick już na ciebie czeka w twoim domu – informuję.
            Dziewczyna się do mnie uśmiecha, co sprawia, że robi mi się ciepło w środku. Podaje swoją rękę mamie i w trójkę udajemy się do Wioski Zwycięzców. Z nieba zaczynają padać płatki śniegu, które opadają na moją twarz, dłonie. Czuję przyjemny chłód. Myślę też o jutrze. Będziemy z Emily małżeństwem. To poważny krok. Dopiero teraz to do mnie dochodzi, ale ja ją naprawdę kocham i chcę spędzić z nią resztę życia, więc chyba dobrze robię. Odprowadzam dziewczynę pod drzwi i całuję ją w policzek na pożegnanie, a sam idę do swojego domu.
            Wchodzę i ściągam kurtkę oraz buty, a w przedpokoju już pojawiają się moi rodzice.
- Gdzie ty znowu byłeś? – mówi z nutką nerwu mój ojciec.
- Najpierw u mamy Emily, a później załatwiałem sprawy związane ze ślubem.
- Znowu spałeś u tej dziewczyny?
- U jej mamy.
- Po co tam byłeś?
            Lekko denerwuje mnie ten quiz, ale opowiadam im o sytuacji mojej przyszłej teściowej. Na twarzy mojej mamy pojawiają się łzy.
- Biedactwo.
- Wiem – spuszczam głowę. – A! Prawie bym zapomniał! Ślub odbędzie się jutro o trzynastej.
- Jutro?!
- Skoro jej mama może umrzeć w każdej chwili to chyba najlepiej by było wziąć ślub jutro? – mówię z irytacją, a rodzice po chwili przyznają mi racje.
            Idę do łazienki wziąć szybki prysznic. Następnie myje zęby i ubieram granatową bluzę z kapturem oraz czarne spodnie. Przeczesuję włosy ręką i psikam się perfumami. Schodzę po schodach i udaję się do domu dziewczyny, aby zobaczyć jak sobie radzi z wyborem sukienki.
            Kiedy tam jestem widzę Micka, Celine, Sophie, Emily, jej rodziców przy stole. Podchodzę do swojej narzeczonej i się z nią witam:
- Cześć kochanie – całuję ją w policzek i siadam obok niej. Akurat było wolne miejsce. – Wybrałaś już sukienkę?
- Tak – uśmiecha się.
- Wszystko idzie zgodnie z planem – cieszę się. – Jutro o trzynastej pod Pałacem Sprawiedliwości odbędzie się ślub. Wszyscy jesteście zaproszeni – mówię do zebranych.
- Moja córeczka wychodzi za mąż – spoglądam z uśmiechem na jej ojca, który wypowiada te słowa. – Kto by pomyślał.
            Faktycznie. Szybko to wszystko nadeszło. Ale widać, że wszystkich tu zebranych bardzo cieszy to, że ja i Emily od jutra będziemy małżeństwem. Lecz teraz po raz kolejny uświadamiam sobie jaki poważny krok stawiamy i boję się, że na ceremonii może pójść coś nie tak. Nie ważne, że wszystko mamy już dokładnie zaplanowane, stres jest.
            Kiedy kończymy jeść ciemnooka prowadzi swoją mamę do pokoju. Siedzę jeszcze troszkę z pozostałymi przy stole, ale po chwili postanawiam dołączyć do dziewczyny. Kieruję się do góry po schodach i kiedy chcę zacząć przeszukiwać pokoje brunetka na mnie wpada. Uśmiecham się, a dziewczyna kładzie swoje ręce na mojej klatce piersiowej. Przechodzą mnie przyjemne prądy i po chwili daję jej krótkiego całusa.
- To już jutro.
- Wiem. Nie mogę w to uwierzyć – zwierza się Emily.
            Zapraszam ją na spacer. Schodzimy razem po schodach, po czym narzeczona informuje swojego tatę o naszych zamiarach. Udajemy się do lasu i rozmawiamy o jutrzejszym dniu oraz tournee. Dziewczyna już przejmuje się wędrówką po dystryktach. Pocieszam ją i opowiadam jej o swoim tournee. To był jeden z gorszych okresów w moim życiu. Nic nie mówię jej o moim porwaniu, bo to raczej nie sprawi, że ciemnooka nie będzie się bała. W dystryktach zawodowych będę musiał być przy niej cały czas, aby nic się jej nie stało. Nie wybaczyłbym sobie gdyby stała się jej krzywda.
            Zatrzymujemy się przy jeziorze. Nigdy tutaj nie byłem. Ponoć Emily spędza tutaj sporo swojego czasu. Od dzisiaj ja również zamierzam tutaj przychodzić. Jest naprawdę ślicznie. Widać w oddali łąkę, a przy brzegu znajduje się parę skał, na których można spokojnie usiąść. Dziewczyna zaczyna mi opowiadać o tym co wydarzyło się u jej matki dzisiaj rano. Dowiaduję się, że kobieta brała narkotyki i piła w nadmiernej ilości. Już wszystko jasne czemu stan jej zdrowia jest taki, a nie inny. Ciszę się, że mnie udało się z tego wydostać. Opowiadam brunetce o tym, że sam brałem narkotyki, piłem, paliłem. Ale nie chcę jej nic mówić o samo okaleczaniu się. Niech to pozostanie moją bolesną tajemnicą.
            Stoimy nad jeziorem i patrzymy na zachód słońca. Teraz zerkam na wodę, a następnie na dziewczynę. Postanawiam wziąć ją na ręce i zaczynam iść w kierunku wody. Obydwoje zaczynamy się śmiać.
- Nie Harry! Oszalałeś?! – krzyczy na mnie Emily.
- Tak!
            Wskakuję z ciemnooką na rękach do wody i słychać głośny plusk. Dziewczyna zaczyna mnie ochlapywać jako znak, że jest na mnie zła za to co zrobiłem. Ja wtedy ciągnę ją pod wodę, co sprawia, że na mnie krzyczy, a ja nie przestaję się śmiać. Jest taka słodka jak się denerwuje. Przybliżam się do niej i zaczynam ją całować, aby się uspokoiła. Mój plan działa. Dziewczyna przestaje krzyczeć i również rozkoszuje się tą chwilą. Przytulam Emily do siebie bardzo mocno i szepczę jej do ucha:
- Nigdy cię nie puszczę.
            Trzymam ją w swoich objęciach aż niebo zaczyna się robić coraz ciemniejsze. Wtedy postanawiamy wyjść z wody i wrócić do swoich domów. Idziemy przez las cali mokrzy. Ciemnooka cały czas się mnie trzyma, a ja się z niej śmieję, kiedy się potyka o konary drzew. Kiedy jesteśmy pod jej domem, na pożegnanie, nasze usta łączą się w francuskim pocałunku.
- Do jutra – mówię i udaję się w kierunku swojego domu.
            Kiedy tam wchodzę zdejmuję swoje buty i kurtkę, i znajduję się w salonie, w którym nadal siedzą moi rodzice. Patrzą na mnie ze zdziwieniem.
- Harry czemu jesteś cały mokry? – pyta moja matka.
            Patrzę na siebie. No tak. Nie zdążyłem wyschnąć. Opowiadam im o moim spacerze z Emily i o tym jak wskoczyłem z nią do wody. Moi rodziciele zaczynają się śmiać.
- Ty chyba naprawdę jesteś z nią szczęśliwy – oświadcza mój ojciec.
- A myślisz, że dlaczego tak oszalałem na jej punkcie? – śmieję się. – Ona jest wspaniała – wzdycham.
            Jest świetna! Uwielbiam spędzać z nią czas, dlatego właśnie podjąłem taką, a nie inną decyzję. Przy niej zapomniałem o swoich dawnych zmartwieniach. Temat igrzysk już nie boli tak bardzo jak kiedyś. Nie myślę o ucieczce do samo okaleczania, głodzenia czy picia.
            Idę przebrać mokre rzeczy. Nakładam na siebie suche, czarne spodnie i sweter, i schodzę do kuchni. Szykuję sobie kolację, a kiedy jest już gotowa wracam do rodziców i kontynuuję z nimi rozmowę na temat dziewczyny.
- Szkoda, że jej mama długo z nami nie pobędzie – mówi ze smutkiem moja mama, a tato przytakuje.
- Też jest mi z tego powodu przykro. Z tego co mi mówiła Emily jest naprawdę cudowną osobą – wzdycham. – Czy ta dziewczyna nie dość się już nacierpiała?
- Niestety w życiu już tak jest… - mówi mój tato, a ja się z nim zgadzam.
            Jej rodzice się rozwiedli. Została oddzielona od matki i brata. Mogła się z nim spotykać, kiedy zechce, ale nie miała ich dwadzieścia cztery godzinę na dobę. Później zginął jej brat, a teraz bliska śmierci jest jej matka. A w międzyczasie zdążyła wylądować na arenie, gdzie straciła swoich przyjaciół. Brunetka zdecydowanie zasłużyła na dużo lepsze życie.
            Wracam do swojego pokoju i ściągam ubrania. Kładę się w łóżku rozmyślając o jutrze. Będziemy małżeństwem, razem zamieszkamy, będę ją miał cały czas przy sobie. Idealnie.
---
Perspektywa Emily:
---
Dedykacja dla Finnicka i Kaliny, która musiała wytrwać tydzień bez neta. Łączę  się z Tobą w bólu.
Ostatni rozdział na tym blogu przed moim wyjazdem. Nie na długo, bo nie będzie mnie tylko od 22.07-25.07. ;)
I wszystko ode mnie.
[EDIT] Założyłam nowego bloga! Pomysł wpadł mi dzisiaj w nocy. Nie wiem czy fajne, ale zapraszam. :)) http://lightanddarkangels.blogspot.com/

Pozdrawiam. xx

4 komentarze:

  1. Przepraszam, że wczoraj nie skomentowałem i dopiero teraz! Rozdział jest świetny, Harry musi ją naprawdę kochać skoro się tak dziwnie zachowuje xD Szkoda, że matka Emily zginie ;-; I kiedyś mówiłaś, że niedługo kończysz tego bloga. Przynajmniej masz tego o aniołach! :D
    Pozdrawiam,
    weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, muszę się powtórzyć - świetny rozdział :D Cieszę się, że jak zakończysz tego bloga i tego z perspektywy Emily to będą jeszcze dwa inne do czytania :)) Pozdrawiam, weny !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  3. O rany, i kolejny blog do czytania ^^ swoją drogą, mam mnóstwo rozdziałów do nadrobienia... A co do rozdziału to świetny ;) czy to będzie powtórka jak napiszę, że Harry jest mega kochany? Weny! ;)

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic