Koniecznie
przeczytaj notatkę od autorki! Ważne pytanie!
Rozdział
zawiera sceny erotyczne. Ostrzegam.
Czuję
coś wilgotnego na policzku. Otwieram oczy i ujawnia mi się Emily. Na mojej
twarzy pojawia się ogromny uśmiech, a w środku czuję takie dziwne ciepło. To
bardzo miłe, że dziewczyna postanowiła mnie odwiedzić. Ubrana jest w różową
sukienkę, a na nią narzuconą ma katanę. Patrzy na mnie z równie wielkim
uśmiechem.
- Najpiękniejsza
pobudka na świecie – oświadczam.
- Od dzisiaj będzie tak
codziennie wyglądać.
Tak. Zamieszkamy razem, będziemy spać w jednym łóżku,
jeść wspólnie śniadania, obiady, kolacje, spędzać każdy dzień razem. To piękne.
Emily jest moim życiem, a już dzisiaj będzie moją żoną. Nigdy nie sądziłem, że
będę brał ślub w wieku osiemnastu lat. Ale znalazłem tą jedyną. Przynajmniej
tak myślę. Jeszcze przy nikim nie czułem się tak jak przy brunetce.
Spoglądam na ciemnooką. Patrzymy sobie prosto w oczy. A
co jakbym tak…
Przyciągam do siebie brunetkę i zaczynam całować.
Dziewczyna oddaje pocałunki, które stają się coraz bardziej zachłanne. Emily
dotyka moich tatuaży. Jej dotyk sprawia, że przechodzą mnie przyjemne prądy. Iskrzy
między nami. Teraz to już sobie nie odpuszczę. Chwytam ją za ramiona i
przewracam na plecy. Znajduję się nad ciemnooką. Przejeżdżam ręką po jej
twarzy, a ta się uśmiecha. Daję jej kolejnego całusa. Już chcę wsadzić swoje
dłonie pod jej sukienkę, kiedy słyszę głos swojej mamy. Od razu odrywam się od
dziewczyny z przerażeniem na twarzy.
- Eee… Harry? Śniadanie
czeka.
Przyszłaby trochę później i zastałaby mnie nagiego z
Emily. Cholera. Powinienem być bardziej ostrożny. Brunetka jest w takim samym
szoku jak ja i spłoszona z wypiekami na twarzy wychodzi z pokoju. Moi rodzice
tylko się z nas śmieją, a po chwili również opuszczają mój pokój.
Przecieram twarz rękoma i podnoszę się z łóżka. Cały czas
nie wierzę, że moi rodzice mogliby nas przyłapać na seksie.
Podchodzę do szafy i wyciągam z niej swoje ubrania –
czarne podarte spodnie i czerwona koszula w kratkę. Idę na chwilę do łazienki,
aby przemyć twarz, przeczesuję włosy ręką i schodzę do jadalni. Tam zastaję
swoją narzeczoną, której daję całusa w policzek, oraz swoich rodziców. Zajmuję
miejsce przy stole i zaczynamy jeść śniadanie. Moi rodzice cały czas opowiadają
o mnie, jak byłem mały. Spuszczam głowę. Nie chcę tego słuchać. Czemu oni mówią
o mnie Emily? W pewnym momencie moja mama wychodzi gdzieś na chwilę i wraca z
albumem. Tak. Cudownie. Emily zobaczy mnie małego, kiedy wyglądałem okropnie.
Może ja sobie nie życzę, aby mnie takiego widziała? Unoszę delikatnie wzrok na
brunetkę, która uśmiecha się na widok moich zdjęć. Mój tato coś komentuje, że
jestem do siebie niepodobny, a ja tylko wzdycham. Kiedy kończę jeść proponuję
dziewczynie spacer. Ta oczywiście się zgadza.
Idziemy wspólnie na rynek i mówię jej o swoich rodzicach.
Dziewczyna uważa, że wyglądałem uroczo, kiedy byłem mały. Tak. Taki gruby
blondynek na pewno wyglądał uroczo. Przewracam oczami, a ciemnooka daje mi
całusa w policzek na pocieszenie. Jakoś to pomaga. Ona naprawdę mnie kocha.
Kiedy tak spacerujemy widzę, jak Emily przeszkadzają inne
dziewczyny skupiające się na mnie. Widzę złość w jej oczach, wrogość
nakierowaną do nich. Śmieję się.
- Spokojnie. One mnie
nie interesują. Dla mnie liczysz się tylko ty – szepczę i całuję ją w usta przy
tych dziewczynach, aby się lepie poczuła. Chyba zadziałało.
Na rynku znowu spotykamy rodzinę Tannera. Stoję obok,
przyglądając się brunetce, która rozmawia z jego siostrą. Traktuje ją jak
młodszą siostrę. To jest urocze. Podczas rozmowy z małą, dziewczyna co chwile
na mnie zerka. Pewnie na wspomnienie Tannera robi jej się przykro, a ja… chyba
jej jakoś pomagam zapomnieć o bólu. To dobrze. Zerkam na zegarek. Jest już prawie
dwunasta. Powinniśmy się zbierać. Za godzinę ślub.
Kiedy jesteśmy już w Pałacu Sprawiedliwości rozdzielamy
się. Odnajduję Celine i się przytulamy.
- To jak? Pan młody
gotowy? – śmieje się.
- I trochę zestresowany
– mówię lekko drżącym głosem.
Oby wszystko poszło dobrze. Mam nadzieję, że impreza też
wyjdzie w porządku i już trochę uciekam myślami do nocy poślubnej… Ale otrząsa
mnie Celine, która podaje mi garnitur. Jest zwyczajny. Wie, że nie lubię, kiedy
coś jest przesadnie ozdobione.
Stoję przed ołtarzem. Ręce mi się lekko trzęsą i jest mi
ciepło. Widzę tłum ludzi. Nie spodziewałem się takiego zbiegowiska. Jest tutaj
chyba cały dystrykt i mnóstwo ludzi z Kapitolu. Znajduję swoich rodziców,
którzy posyłają mi uśmiechy. Na twarzy mamy pojawiają się łzy. Zauważam też mamę
Emily. Widzę parę kamer. Tak jak mnie informowali ślub będzie nadawany w
całym Panem. Każdy kto chce, a nie mógł tu przyjechać może go obejrzeć w domu.
Trochę dziwnie się z tym czuję. Robią z tego nie wiadomo co. „Zwycięzcy biorą
ślub!”. Tak. Śmieję się. Już nie mogę się doczekać całej ceremonii i
wszystkiego, co po niej będzie. Już za chwilę będziemy małżeństwem. Razem na
zawsze.
Parę chwil później pojawia się brunetka razem z ojcem. Na
jej widok zapiera mi dech w piersiach. Sukienka sięga do ziemi. Górę ma
ozdobioną kamieniami. Na dole ma falbanki. Włosy ma zaplecione w warkocz, a jej
uśmiech... Sama pewnie nie wierzy, że to już dzisiaj. Przed nią pojawiają się
dziewczynki, które sypią kwiatki. Orkiestra zaczyna grać. Jak na razie wszystko
idzie dobrze. Na mojej twarzy pojawia się ogromny uśmiech. Dziewczyna staje
obok mnie i odwracamy się do ołtarza. Ceremonia się zaczyna.
W końcu zbliża się moment przysięgi. Powtarzam słowa
księdza:
- Ja Harry biorę sobie
ciebie Emily za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz
to, że cię nie opuszczę aż do śmierci – te słowa wypowiadam z całą szczerością.
N i g d y jej nie opuszczę. - Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Teraz słowa powtarza brunetka:
- Ja Emily biorę sobie
ciebie Harry za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz
to, że cię nie opuszczę aż do śmierci – mówi, cały czas patrząc mi w oczy. - Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Mam motyle w brzuchu. Ta chwila jest najpiękniejsza w
moim życiu.
Teraz przechodzimy do wymiany obrączek. Podchodzi do nas
Sophie z obrączkami. Biorę jedną w rękę i zaczynam:
- Emily przyjmij tę obrączkę
jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego –
nakładam jej obrączkę. Obydwoje się uśmiechamy.
- Harry przyjmij tę
obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha
Świętego – na moim palcu pojawia się obrączka.
Dokańczamy ceremonię i po chwili razem z Emily zajmujemy
miejsca i przysłuchujemy się przemowom naszych bliskich. Wszyscy życzą nam
szczęścia, wspaniałego małżeństwa, abyśmy zawsze byli razem itd. Brunetka się wzrusza.
Ocieram jej łzy z uśmiechem.
Kiedy już wszystko się kończy zaczynamy tańczyć. Jest już
trochę mniej ludzi. Najwidoczniej przyszli tylko na ceremonię. Zapraszam Emily
do tańca. Kładę swoje dłonie na jej tali, a ona na moich ramionach. Opieram
swoje czoło o jej i kołyszemy się w rytm muzyki. Jestem taki szczęśliwy. We
mnie siedzi teraz szczęśliwy chłopczyk, który skacze z radości. Stało się.
Jesteśmy małżeństwem. Czuję motyle w brzuchu i jest mi trochę cieplej. Czuję
się jak jakiś szaleniec. Chciałbym wykrzyczeć swoją radość, która mnie teraz
ogarnia.
Moją partnerkę kradnie mi jej ojciec. Wtedy do tańca
zapraszam swoją matkę, z którą wymieniamy się paroma słowami.
- Szczęśliwy? – pyta.
- Najbardziej na
świecie.
Po twarzy matki spływa łza wzruszenia.
- Mamo – śmieję się.
- Ja po prostu ciebie
tak bardzo kocham i… to jest piękne, że sobie znalazłeś kogoś takiego jak
Emily. Ona jest cudowna.
- Wiem.
Tańczę jeszcze z mamą Emily. Wygląda prawie jak moja
żona. Widać po kim odziedziczyła wygląd. Pani Ature również gratuluje mi ślubu
i mówi, że mam dobrze zająć się jej córką. Obiecuję jej to. Nie ma o co się martwić.
Emily będzie ze mną szczęśliwa. Już o to zadbam.
O północy wszystko się kończy. Ludzie zaczynają się
rozchodzić. Starałem się przez większość imprezy nie pić za dużo, bo to nie
koniec atrakcji na dzisiaj dla mnie i dla dziewczyny, a nie chcę być przy tym
pijany.
Wchodzę
do swojego domu. Przebieram się w czarne spodnie i ciemnozieloną koszulkę, i
zabieram wcześniej spakowane rzeczy. Żegnam się z rodzicami i zanoszę walizki
do mojego i Emily nowego domu. Następnie idę do mieszkania brunetki, która
znosi swoje rzeczy. Przebrała się w czarne legginsy i bordową koszulkę. Z jej
głowy również zniknął warkocz. Wygląda na troszeczkę zmęczoną, ale na mój widok
promienieje. Podchodzę do niej i biorę jej rzeczy. Żegnamy się z jej tatą i
wspólnie idziemy do naszego nowego domu. Dziewczyna udaje się na górę, do
naszej sypialni. Ja rozglądam się po pokojach. Wszystko wygląda tak jak
powinno. Znajdują się tutaj nasze fotografie z teraz i z dzieciństwa, jak
poprosiłem. Uśmiecham się. Meble są stare z ozdobieniami. Większość pomieszczeń
jest beżowa. Salon jest połączony z kuchnią i jadalnią. W pokoju dziennym
oczywiście znajduje się duży kominek. Jest idealnie. Postanawiam udać się do
naszej sypialni, którą już kocham ponieważ jest ciemna. Uwielbiam takie
odcienie. Nad łóżkiem znajduje się ogromne lustro ze złotą ramą.
Spoglądam na balkon, a tam zauważam swoją żonę. Uśmiecham
się łobuzersko Podchodzę do dziewczyny. Obejmuję ją w tali i całuję po szyi.
Dziewczyna się odwraca i łączymy nasze usta w francuskim pocałunku. Jest on
pełen namiętności, ciepła, pożądania. Ciągnę Emily do środka. Powoli w kierunku
łóżka. Już niejednokrotnie myślałem o tej chwili. Wreszcie to zrobimy. Zdejmuję
z siebie koszulkę, przez co na chwilę przerywamy pocałunek. Brunetka powtarza
mój ruch i również rzuca gdzieś w pokój swoją bordową bluzkę. Uśmiecham się
łobuzersko. Ona tego chce tak samo jak ja. Przejeżdżam swoimi dłońmi po jej
nagich plecach. Zatrzymuję się przy legginsach, które powoli ściągam. Robi mi
się coraz cieplej. Razem z brunetką zaczynamy szybciej i głośniej oddychać. Jej
ręce przejeżdżają po mojej szyi, obojczyku, torsie, brzuchu i zatrzymują się
przy spodniach, które rozpina. Pomagam jej je ściągnąć. Kiedy mamy na sobie
tylko bieliznę ciągnę dziewczynę na łóżko. Opadamy na nie. Przez chwilę
odrywamy od siebie usta i się sobie przyglądamy z uśmiechami. W jej oczach
widzę lekkie przerażenie. Nie za duże, ale jednak. Nigdy tego nie robiłem, ona
również, więc się nie dziwię. Ale… tak bardzo tego chcę. Chcę ją poczuć,
połączyć się z nią w jedno. Temperatura naszych ciał wzrasta, a ja teraz
zdejmuję jej stanik. Ujawniają mi się jej piękne, krągłe piersi. Zaczynam je
masować, a dziewczyna wydaje z siebie ciche jęki. Jej dłonie wędrują po moich
plecach i zahaczają o bokserki. Mruczę, a po chwili dziewczyna zrzuca je ze
mnie. Taka szybka. Śmieję się i robię to samo z jej majtkami. Okrywam nas
kołdrą i przez chwilę się w siebie wpatrujemy. Posyłam jej pocieszający
uśmiech, a ta głową daje mi sygnał, abym zaczął. Biorę oddech i delikatnie się
w nią wsuwam. Wydaje jęk.
- Boli?
- Trochę – mówi cicho. –
Ale to chyb normalne, nie? – uśmiecha się słabo.
- Zaraz przestanie –
obiecuję.
Opieram swoje ręce nad jej głową i całujemy się
zachłannie. Cofam się i wchodzę w nią coraz pewniej i szybciej. Całujemy się,
powtarzamy swoje imiona, mówimy o sobie miłe słowa oraz: „Kocham cię”. Czuć
między nami miłość. Od razu można rozpoznać, że do siebie pasujemy. Zaczynam przyspieszać
swoje ruchy. Emily drapie mnie po plecach i z zadowoleniem wypowiada moje imię.
Uśmiecham się łobuzersko i daję jej kolejnego całusa. Następnie przenoszę go na
szyję do której się przysysam. Zakładam, że pewnie zostanie tam malinka.
Zresztą dziewczyna również zostawia pamiątkę na moich plecach. Brunetka oddaje
mi się całkowicie. W pokoju słychać tylko nasze głośne oddechy, pojedyncze
jęki. To jest bardzo przyjemne. Czujemy, że zaraz doznamy spełnienia. Kiedy już
tak jest opadam na nią. Opieram swoje czoło o jej. Patrzymy sobie prosto w oczy
z uśmiechami. Dziewczyna daje mi kolejnego całusa w usta.
- Kocham cię – mówi.
- Ja ciebie też –
mruczę.
Wpatrujemy się jeszcze w siebie przez chwilę i powoli się
z niej wysuwam. Emily wydaje cichutkie syknięcie. Kładę się obok niej i
odgarniam kosmyk jej włosów. Brunetka kładzie swoją głowę na moim torsie i
zaczyna rysować na nim niewidzialne wzorki. Obejmuję ją i składam pocałunek w
czoło.
- I… jak?
- Harry… to było
cudowne.
Mam dziwne uczucie w środku. Taką radość, zadowolenie, że
jej też się podobało. Uśmiecham się.
- A tobie też się
podobało?
- Nie mogę doczekać się
powtórki – śmieję się, a dziewczyna niepewnie do mnie dołącza.
Po tych słowach nic już do siebie nie mówimy. Cały czas
myślę o tym, co miało tu miejsce. Nigdy nie zapomnę tego dnia, tej nocy. To
wszystko było wspaniałe, nieziemskie.
***
Kiedy się budzę brunetka nadal śpi. Uśmiecham się na jej
widok. Wtulona we mnie z zadowoleniem na twarzy. Jest taka piękna. Odgarniam
jej włosy, które delikatnie zasłaniają jej twarz. Po paru minutach dziewczyna
się budzi i odwraca w moją stronę.
- Jak się spało
księżniczko?
- Dobrze. A tobie
książę? – śmieje się, a ja do niej dołączam.
- To była cudowna noc –
uśmiecham się.
Długo ten obraz nie zniknie z moich oczu. Ja. Emily. Miłe
słowa. Nasze imiona. „Kocham cię”. Pożądanie. Całusy. Jestem spełniony.
Emily próbuje się wyrwać z mojego uścisku, ale jej na to
nie pozwalam. Nie chcę by mnie opuściła. Śmiejemy się przy tym. Siłuje się ze
mną, choć doskonale wie, że nie ma szans. W końcu daję jej odejść, robiąc
smutną minę. Dziewczyna kieruje się do łazienki, a ja nadal leżę w łóżku.
Patrzę w sufit i myślę o wszystkim, co jeszcze nas czeka, jak nasze życie może
wyglądać.
Po paru minutach postanawiam się podnieść. Emily już
zeszła na dół, wiec biorę szybki prysznic, ubieram się w czarne spodnie i
granatowy sweter. Schodzę do ciemnookiej. Przygotowała śniadanie. Jest taka
kochana. Podchodzę do niej i daję jej całusa w policzek.
- Dziękuję kochanie –
mówię, biorąc talerz ze swoimi kanapkami.
Dziewczyna najwidoczniej nad czymś myśli, bo mi nie
odpowiada i ma nieobecny wzrok. Po chwili mówi:
- Idę dzisiaj do mamy –
kierujemy się na kanapę, na której zajmujemy miejsca.
- Mogę iść z tobą? –
pytam, chwytając kanapkę i przykładając ją do ust.
- Owszem – uśmiecha się
delikatnie.
Ona się naprawdę o nią martwi. Szkoda mi jej. Niedawno
odzyskała kontakt z matką, a ta niedługo umrze. Przykre.
Rozmawiamy jeszcze chwilę o naszym ślubie. Kiedy kończymy
jeść kanapki, nakładamy buty i wychodzimy z domu. Wchodzimy do mieszkania
Emily, a tam zastajemy jej ojca we łzach. Wiadomo o co chodzi. Jej matka nie
żyje. Ojciec mówi nam, że jeszcze wczoraj poszli razem spać, a rano obudził się
przy niej. Nie oddychała. Koszmarne. Nie chciałbym tak się obudzić kiedyś przy
Emily. Serce by mi pękło. Mężczyzna informuje nas w jakim pokoju się ona
znajduje. Brunetka bez namysłu tam biegnie, a ja idę zaraz za nią. Dziewczynie
spływają łzy po twarzy. Robi mi się smutno. Nie lubię, kiedy ona płacze.
Ciemnooka chwyta kobietę za rękę. Ja siadam obok niej i głaszczę ją po plecach.
Po chwili się na mnie rzuca i płacze w ramię. Uspokajam ją. Nie chcę, aby
cierpiała. Mocno ją do siebie przytulam i całuję po głowie. Czemu to musiało stać
się dzisiaj?
---
Perspektywa Emily:
---
Teraz takie pytanko. Chcecie,
abym dalej pisała tego bloga czy już sobie odpuścić? Bo od teraz Harry i Emily
praktycznie cały czas są przy sobie i jedyne co by było inne to jego emocje,
odczucia, przemyślenia. Nie wiem czy wam się będzie chciało czytać
powtarzającej się treści, dlatego pytam.
Czekam na wasze
komentarze.
CZYTASZ = SKOMENTUJ
Pozdrawiam. xx