-Dobry wieczór – odpowiadam z lekkim
zaskoczeniem, drapiąc się za głowę.
-Przyszłam porozmawiać.
Wybacz, że tak późno – dopowiada na widok mojej zdziwionej miny. – Po prostu
jak usłyszałam, że wróciłeś musiałam przyjść jak najwcześniej mogłam.
-Tak. Rzeczywiście jest
bardzo wcześnie – lekko się śmieję, a kobieta delikatnie podnosi kąciki swoich
ust. – Możemy porozmawiać na zewnątrz? – proponuję. – Nie chcę budzić rodziców.
-Dobrze – kobieta skina
głową, a ja zamykam za sobą drzwi.
-Więc co sprawiło, że
przyszła do mnie pani o tej porze? Nie mogło to zaczekać do rana?
-Bardzo cię przepraszam
Harry. Chciałam już z tobą porozmawiać po igrzyskach, ale najpierw wiedziałam,
że nie będziesz w stanie normalnie rozmawiać, później wyjechałeś, więc dopiero
teraz nadarzyła się okazja – kręci głową, łapiąc się za szyję.
-Rozumiem. Domyślam
się, że chce pani porozmawiać o Katy?
-Tak – spuszcza wzrok.
-Co chciałaby pani
wiedzieć?
-Em… nie wiem. Co do
niej czułeś? Jak zareagowałeś na to co się wydarzyło na arenie? Przyznam, że mnie
zaskoczyło jej zachowanie. Nigdy bym nie pomyślała, że będzie próbowała cię
zabić…
-Och… Katy… - wzdycham.
- Była cudowna. Z początku nic do niej nie czułem. Wydawała się niemiła.
Później chciałem się z nią tylko przyjaźnić, ale była taka śliczna i okazała
się cudną osobą, która była trochę niepewna siebie, ale również miła i urocza –
uśmiecham się razem z kobietą. – Zakochałem się w niej. Byłem z nią szczęśliwy,
ale to co zrobiła na arenie bardzo mnie zszokowało. Teraz nawet trudno jest mi
sobie wybaczyć to co zrobiłem. Mogłem dać się zabić. Przynajmniej nie miałbym
teraz wyrzutów sumienia – patrzę w ziemię.
Kobieta głaszcze mnie po plecach.
-Harry. To nie twoja
wina. Ona cię do tego zmusiła. Mogła inaczej postąpić. Przecież nie musieliście
ze sobą walczyć. To był jej wybór. Oczywiście czuję się okropnie z jej śmiercią
i przez pierwsze dni po tym nie byłam ci w stanie wybaczyć – kręci głową. – Ale
później zrozumiałam, że nie miałeś wyjścia. Chciałeś przeżyć, wrócić do swojej
rodziny. Tak jak ona. Gdyby ciebie zabiła twoi rodzice czuliby się tak samo.
Najwidoczniej musiało się tak stać.
Przyznam, że jestem lekko zaskoczony jej odpowiedzią.
Spodziewałem się raczej, że będzie mnie wyzywać od bezdusznych morderców.
-Spokojnie Harry. Już
się na ciebie nie gniewam. Może nawet lepiej, że tak późno o tym rozmawiamy.
-Bardzo mi przykro.
Katy naprawdę była cudowna, a ja nie chciałem jej śmierci – czuję się okropnie.
-Harry – uśmiecha się i
przejeżdża mi kciukiem po policzku. – Wszystko już jest w porządku. Przemyślałam
całą sprawę i dobrze, że to ty wygrałeś. Zasłużyłeś na to chyba najbardziej ze
wszystkich. Myślę, że dobrze przygotujesz do walki na arenie nowych trybutów –
uśmiecha się.
Przyznam dodaje mi to otuchy. Rozmawiamy jeszcze na temat
Katy. Jej matka jest bardzo miła i opowiada mi różne historyjki z dzieciństwa
blondynki. Jest bardzo silna. Ciekawy jestem czy moja mama też by się tak
spokojnie zachowywała będąc w pobliżu osoby, która zabiła jej dziecko.
***
Do kuchni wchodzi moja mama. Na jej widok uśmiecham się
od ucha do ucha i się do niej przytulam. Kobieta jest lekko zaskoczona moim
zachowaniem. Po prostu mam dobry humor. Chwilę później pojawia się mój ojciec.
Mówię im, aby zaczekali w jadalni, a ja zaraz przyniosę im jedzenie. Uważają,
że jestem dla nich za dobry. Zawsze to oni szykowali dla mnie śniadanie.
Nadszedł czas na zmiany. Kiedy jesteśmy razem przy stole opowiadam im o
wczorajszej wizycie mamy Katy. Są tym zaskoczeni tak bardzo jak ja wtedy. Najwidoczniej
bardzo potrzebowała tej rozmowy. Pewnie też chciała wiedzieć czy jest mi
przykro z powodu jej śmierci. Chciała też powiedzieć, że nie ma mi tego za złe
i może chciała się upewnić, że dobra osoba wygrała igrzyska… Chociaż czy ja
wiem czy dobrze, że wygrałem te igrzyska i czy na to zasłużyłem? Już trudno.
Wyszło jak wyszło. Teraz muszę zająć się rodziną, a już niedługo trybutami. Jak
się będę czuł kiedy będę oglądał ich zmagania na arenie?
***
Minęło już sporo czasu od rozmowy z mamą Katy, a do
tournee coraz bliżej. Dzisiaj przyjdą do mnie Sophie, Celine i Edward, aby
przedyskutować jego przebieg. Jak się będę czuł patrząc w twarze rodzin
poległych? Paru z nich przecież zabiłem, a oni mieli takich samych rodziców jak
ja. Oni też czekali na powrót swoich dzieci, a musieli zobaczyć ich śmierć.
Okropne. Planuję również zobaczyć się z Chrisem, kiedy będziemy w Kapitolu.
Jestem ciekawy jak sobie radzi od momentu mojego wyjazdu. Jest z nim lepiej czy
może wrócił do tamtego miejsca, które tak źle na mnie zadziałało?
Wstaję z łóżka i zakładam biały T-Shirt i szare spodnie.
Schodzę powoli po schodach na dół i zaczynam szykować śniadanie. Miło spędzam
poranek z rodzicami, rozmawiając o zbliżającym się tournee. Mama się o mnie
martwi, aby zawodowcy nie zrobili mi krzywdy. O 10.00 słyszymy pukanie do drzwi.
Nie sądziłem, że pojawią się tak szybko, ale wpuszczam przyjaciół do środka i
gestem zapraszam ich, aby usiedli na kanapie w salonie. Najpierw długo się
przyglądają pokoju, ale w końcu Edward się odzywa i zaczyna mi tłumaczyć jak
mniej więcej będzie wyglądać tournee. Będę jeździł od dystryktu dwunastego do
Kapitolu i wygłaszał mowę w każdym dystrykcie. Na szczęście nie będę musiał
improwizować, ponieważ Sophie napisała mi tekst. Nie sądzę, abym sam dał radę
coś wymyślić, więc jestem jej bardzo wdzięczny. Zadaję parę pytań na temat
dystryktów, które odwiedzę. Edward mnie uspokaja, że poza dystryktami
zawodowców nie mam czym się przejmować. Mimo, że zabiłem ich dzieci oni powinni
zrozumieć. Tym bardziej, że zabijałem w celu obrony, a nie dla przyjemności.
Niestety takie już są igrzyska.
Popołudniu żegnam się ze swoją ekipą i wychodzę na spacer
po dystrykcie. Zatrzymuje mnie parę osób. Chwilę z nimi rozmawiam na temat
igrzysk. Przykre jest to, że nie rozumieją jak się czułem kiedy musiałem zabić
pierwszych trybutów, a później swoich przyjaciół. Niby wiedzą, że stracić kogoś
jest okropnie bolesne, ale mówią, że te luksusy co teraz mam są wynagrodzeniem
za to co musiałem przeżyć na arenie. Może tak, ale to nigdy nie zastąpi
cudownej dziewczyny, przyjaciół. Tego nie da się oddać.
Wracam do domu około dwudziestej pierwszej. Jestem trochę
zdołowany. Mama to zauważa i woła mnie, abym usiadł obok niej na kanapie i się
wyżalił. Mówię jej o wszystkim co czuję. O tym, że martwię się tournee i ból,
który miałem po igrzyskach do mnie powraca. Nie chcę, aby wszystko się
powtórzyło, ale powoli wracam do tego myślami. Doskonale wiem jak wtedy
wyglądałem i jak tym zraniłem rodziców, ale znowu czuję w sobie pustkę i
potrzebę zrobienia czegoś z tym. Tylko nie wiem co mogę zrobić. Tato zauważa
nas razem wtulonych w siebie. Podchodzi do nas i oferuje mi spacer po lesie
jutro. Zgadzam się. Może to mi pomoże. Rozmowa z nim w naszym ulubionym
miejscu pełnym wspomnień.
Idę do swojego pokoju, kładąc rękę na szyi. Jestem
zmęczony chociaż nic dzisiaj nie robiłem. Udaję się do łazienki i biorę długi
prysznic. To jakoś pomaga mi zapomnieć o problemach i mnie relaksuje. Umyty
nakładam bokserki i przyglądam się sobie w lustrze. Widzę wielki tatuaż „Stay
strong” to sprawia, że lekko podnoszę kąciki swoich ust. Następnie poprawiam
włosy, ponieważ delikatnie zakrywały mi twarz. Patrzę na blizny, które mam na
obu rękach. Szkoda, że już chyba na zawsze zostaną. Wychodzę ze spuszczoną
głową z łazienki i rzucam się na swoje łóżko. Mam nadzieję, że wyjście do lasu
sprawi, że poczuję się lepiej.
Budzę się, a nad sobą widzę ojca z tacą.
-Nie musiałeś – drapię
się po głowie.
-Pomyślałem, że może
sprawi ci to przyjemność – uśmiecha się.
-Oczywiście, że
sprawiło! – podnoszę się z łóżka i przytulam do ojca.
-To szybko jedz i zaraz
wychodzimy – klepie mnie po plecach, a ja wykonuję jego polecenie.
Chwilę później znajduję się już na dole ubrany w czarną
bluzę i szare spodnie. Tato czochra moje włosy i całuje moją matkę na
pożegnanie. Ja również ją całuję w policzek. Ta głaszcze mnie kciukiem po
policzku i życzy dobrej zabawy. Uśmiecham się do niej i szybko dołączam do
taty, który już jest za drzwiami.
W drodze do lasu popychamy siebie nawzajem i się
śmiejemy. W pewnym momencie wpadam na jakąś dziewczynę, Emily. Wygląda bardzo
ładnie. Włosy jak zwykle ma niepoukładane, a jej oczy… Są takie piękne!
Chciałbym ją kiedyś lepiej poznać, ale nie wiem czy kiedyś będę miał okazję.
Teraz jestem z tatą, a dziewczyna wygląda na trochę speszoną. Pomagam jej wstać
i wystawiam swoje zęby, a brunetka spuszcza głowę i szybkim krokiem udaje się
do szkoły. Wzdycham, a ojciec się ze mnie śmieje, klepiąc mnie po plecach.
-Już zapomniałeś o
Katy?
-Co? – wybija mnie z
moich myśli. – Nie…
Ten tylko się na mnie patrzy.
Jesteśmy już w lesie w miejscu naszych ćwiczeń.
Rozmawiamy o wielu różnych sprawach i spędzamy miło czas. Tak to sprawia, że
zapominam o wszystkich swoich zmartwieniach. Szarpiemy się i dużo się przy tym
śmiejemy. Kocham go.
Wieczorem siedzę między rodzicami z wielkim uśmiechem.
Jestem szczęśliwy, że ich mam i że wszystko wróciło do normy. Czuję się tak
samo jak przed igrzyskami. Jest cudownie. Mogę z nimi spędzać tyle czasu ile
chcę i odwdzięczyć się za wszystko co dla mnie zrobili.
***
Już dzisiaj zacznie się tournee. Jestem trochę
zdenerwowany, ale myślę, że bardzo dobrze spędziłem czas przed nim. Siedzę na
łóżku przed walizkami i rozglądam się po pokoju. Czochram swoje włosy i powoli
schodzę z bagażami na dół. Słyszę pukanie do drzwi i ujawnia mi się Edward.
Zaczynam żegnać się z rodzicami. Długo się do nich przytulam i całuję matkę w
policzek. Ojciec targa mnie za włosy i chwilę później idę już z Edwardem na
dworzec.
-Jak się czujesz? –
pyta.
-Myślę, że dobrze.
Rodzina potrafi sprawić, że zapomina się o problemach – patrzę w niebo z
uśmiechem.
-Pewnie tak… - spuszcza
głowę. No tak przecież on większość swojej rodziny stracił.
-Jak się czułeś przed
swoim tournee? – pytam.
-Byłem trochę
przerażony. Na pewno nie wyglądałem jak ty. Ja wtedy jeszcze brałem narkotyki.
Dobrze, że ciebie to nigdy nie spotka.
Edward nic nie wiedział o mojej przygodzie w Kapitolu.
Zaczynam mu ją opowiadać, a ten jest bardzo zaskoczony moim zachowaniem. Nie
spodziewał się, że tak postąpię. Myślał, że jestem dużo silniejszy. Wiedział,
że było ze mną źle po wygraniu igrzysk, ale nie sądził, że aż tak. Ale
stwierdza, że i tak jestem od niego lepszy, ponieważ szybko zrozumiałem swoje
błędy.
Siedzimy razem w pociągu i opowiadamy sobie różne zabawne
historie. Nawet Sophie. Przed igrzyskami była bardzo poważna, ale teraz się
trochę rozluźniła. To dobrze. Wolę ją taką. Celine mówi, że trochę się
zaniedbałem przez ostatni czas i będzie musiała mi trochę podciąć włosy.
Żałuje, że nic nie może zrobić z moim bliznami. Wyglądają trochę dołująco, ale
Edward twierdzi, że one idealnie pokazują jak cierpiałem.
Jest już wieczór, a ja jestem wykończony. Dopiero jutro
będziemy w dystrykcie dwunastym. Uciekam do swojej sypialni i szybko zamykają
mi się oczy. Jestem ciekawy przebiegu tournee, ale teraz muszę się zrelaksować
i nie powinienem się tym przejmować, a wszystko powinno pójść dobrze.
---
Rozdział niezbyt
ciekawy, ale musiałam zrobić jakieś wprowadzenie do tournee. Obiecuję, że sam
przebieg tournee postaram się napisać naprawdę ciekawie. Będę musiała wysilić
swoją wyobraźnię. ;) Jak zauważyliście jakieś błędy lub macie rady to zapraszam
do powiedzenia mi o tym. Czekam na wasze opinie w komentarzach. :))
W przyszłym tygodniu
wyjeżdżam na zieloną szkołę, więc nowego rozdziału spodziewajcie się po 30
maju. :))
Pozdrawiam xx
Rozdział świetny jak zwykle :D Znalazłem małe błędy, które zaraz wymienię i mam nadzieje, że się nie obrazisz :C :).
OdpowiedzUsuńMoże to mi pomorze. - Pisze się ''pomoże'' :d Przez 'ż' :D
Wyglądała bardzo ładnie. Włosy jak zwykle miała niepoukładane, - a tutaj pomyliłaś czasy. :D Ale tak ogólnie to świetnie! Może mało się tutaj działo, ale jest fajnie! Błagam, opisz ślicznie Tournee w dystryktach zawodowych <3 Oni są moimi ulubieńcami <3 A szczególnie Dystrykt Pierwszy <3 Może ktoś dostanie butelką w głowę. Może stanie się jakaś krzywda... hyhyh xD Już niedługo Harry będzie chciał Emily <3 Weź... ; _: Znowu mam zboczone myśli xD Nadal żałuje, że Harry zabił tak szybko zawodowców :C Oni są najlepsi <3 Ale nie mówimy tutaj o zawodowcach tylko o Harrym. Liczę na fajne tournee! Sophie jest fajna, a Mike opiekuńczy zbyt, czy ta Celina xD Ta stylistka. Weny!
Już błędy poprawione B| Kurde nie ma jak czytać, żeby sprawdzić błędy i i tak je zostawić. #onlyja Dobrze, że w końcu ta zielona szkoła. Należy mi się odpoczynek! xD
UsuńChciałabym coś ciekawego wymyślić na tournee, więc raczej powinna być jakaś akcja. ;)
Rozdział świetny ;) szkoda, że dopiero po 30 maja będzie następny, ale miłego wyjazdu! ^^ Jak dobrze, że Harry przestał się ciąć XD mam nadzieję, że ciekawie opiszesz tournee, dlatego życzę Ci mnóstwo WENY! :) i mogłabyś zrobić w tym tournee jakąś ciekawą akcję, bójka, nowe znajomości itd. XD i jestem okropnie ciekawa, jak opiszesz igrzyska Emily ;) No i nie bardzo wm co pisać... Harry ma fajną rodzinę i przyjaciół, a poza tym to jeszcze raz weny ;)
OdpowiedzUsuńja nie wiem, jak ludzie mogą komentować to normalnie ;_: Ja nic nie wiem i nie czaje, ale mi się podobało i idę montować vloga bo mnie krew zaleje >.> Buziaki xD
OdpowiedzUsuń