-Co ty tutaj robisz? –
pytam niebieskookiego.
-Przyszedłem się
pożegnać i przeprosić za zachowanie kiedy powiedziałeś, że chcesz wyjechać. Po
prostu zabolało mnie to, że chcesz ode mnie odjechać. – odpowiada, patrząc się
w ziemię. – Może masz rację, ale ja nie chcę stąd odchodzić. Tutaj czuję się
lepiej niż w swoim dystrykcie.
-Rozumiem – patrzę na
niego ze współczuciem. – Jak chcesz tutaj zostać to zostań. Tylko mi obiecaj,
że nie wrócisz do tamtego miejsca i zaczniesz lepsze życie.
Chłopak się na mnie patrzy. Widzę, że jego oczy zaczynają
się robić szklane. Podchodzę do niego i się przytulamy. Chris zaczyna płakać.
Mówię mu, że wszystko będzie dobrze, ale chłopak woli, abym jeszcze został.
-Pomyśl o mojej
rodzinie. Muszę do nich wrócić, ale obiecuję, że jeszcze tu wrócę.
Chris ociera łzy i lekko podnosi kąciki swoich ust.
Klepię bruneta po plecach. Chłopak wskazuje mi palcem pociąg. Uśmiecham się do
niego i kieruję w stronę pojazdu. Jeszcze się za sobą oglądam i macham
przyjacielowi. Wsiadam do pociągu i szukam jakiegoś wolnego przedziału. Kiedy
się znajduję w jednym z nich, siadam i myślę o tym wszystkim co wydarzyło się w
Kapitolu. Będę tęsknić za Chrisem. To bardzo dobry człowiek. Myślę, że jest
moim przyjacielem. Jedynym przyjacielem. Ale to miejsce… To był jakiś koszmar.
To co tam się działo przez ostatnie dni było nie do wytrzymania. Muszę się
teraz zobaczyć z rodzicami. Powiedzieć im o wszystkim. O tym jak się czułem po
igrzyskach, o moim cięciu się, głodowaniu i o tym co tutaj się działo. Wiem, że
pewnie będą na mnie źli. Moje zachowanie było nieodpowiedzialne. Mogłem
doprowadzić się do okropnego stanu, a może nawet do śmierci. Na myśl o tym
wzdrygam się.
***
Dojeżdżam już do swojego dystryktu. Czochram swoje włosy
po czym biorę swoje bagaże i czekam aż pociąg się zatrzyma. Wysiadam z pojazdu
i pojawia się mój dystrykt. Jest popołudnie. Idę powoli ścieżkami do mojego
domu. Wszyscy się na mnie patrzą jak na dziwaka. Wiem, wyglądam okropnie.
Jestem strasznie zaniedbany i jeszcze moja twarz pewnie wygląda jakbym nie
wiadomo co robił. A przecież robiłem różne koszmarne rzeczy w Kapitolu.
Zatrzymuję się przed swoim domem. Patrzę na niego i czuję
się okropnie. To co zaraz powiem rodzicom na pewno ich załamie. Wywoła u nich
różne emocje. Będą smutni i jednocześnie wściekli. Wątpię, aby przypuszczali,
że kiedykolwiek dopuszczę się do takiego zachowania. Ja też tak myślałem. Podchodzę
powoli do drzwi i je otwieram. Chcę wejść niezauważony, więc cichutko wchodzę
po schodach, ale hałas wywołuje mój upadający bagaż. Wtedy pojawia się moja
mama. Na mój widok kamienieje. Po jej twarzy spływa jedna łza, która wywołuje
potok. Ja mówię mamie, aby przystała płakać. Nic się nie stało, ale ta mnie
odpycha. Nie wie co się stało, ale uważa, że zachowałem się okropnie. Ocenia to
po moim wyglądzie. Wychudzony, zarośnięty i jeszcze te oczy… Wyglądam jak
typowy narkoman. Chcę do niej podejść i wszystko jej opowiedzieć, ale ta nie
chce mnie słuchać. W końcu się poddaję. Podnoszę swój bagaż z podłogi i uciekam
do swojego pokoju. Wypakowuję rzeczy, a kiedy to kończę udaję się do łazienki.
Biorę porządną kąpiel, na jaką nie mogłem sobie pozwolić w Kapitolu. Umyty
sięgam po nożyczki i lekko ścinam swoje loki, aby wyrównać ich długość.
Następnie się golę. Wyglądam nieco lepiej, ale nadal jestem za chudy, a zanim
moja twarz wróci do normalności to trochę czasu minie. Ubieram się na czarno i
schodzę na dół, aby jeszcze raz spróbować porozmawiać z mamą. Wtedy na kanapie
zauważam również ojca. Świetnie! Mam przechlapane. Będę miał rozmowę życia jaki
to jestem nieodpowiedzialny. Nie ważne, że to wiem. Oni zawsze lubią mi robić
długie wykłady mimo, że wiem jakie błędy popełniłem. Podchodzę do nich powoli
cały czas się im przyglądając i kręcąc głową. Siadam naprzeciwko nich i wtedy
słyszę swojego ojca:
-Teraz Harry – zaczyna
poważnie – powiedz mi co ty do jasnej cholery tam wyprawiałeś?!
Biorę wdech i opowiadam im całą historię od powrotu z
igrzysk. Mówię o swoim samookaleczeniu, głodzeniu się. Później przechodzę do
wyjazdu do Kapitolu. Opowiadam o tym jak poznałem Chrisa i jak zacząłem brać
narkotyki, pić w nadmiernej ilości i palić. Niechętnie mówię im o nagłej pobudce
u dziewczyny, której nie znałem. Moim rodzicom również się to nie podoba i mają
podobny wyraz twarzy do mojej. Później mówię im o tym jak Chris zareagował na
to kiedy chciałem odejść. Na tym wszystkim kończę swoją wypowiedź. Rodzice są
świetnymi słuchaczami, a teraz czekam na ich długi wykład. Oczywiście na koniec
swojego wypowiedzenia dodałem, że rozumiem swoje błędy i dlatego wróciłem, ale
wiem, że na pewno dodadzą swoje pięć groszy.
-Synu to wszystko co
zrobiłeś, jak sam przyznałeś, było nieodpowiedzialne. Jak mogłeś się samo
okaleczać i głodzić?! Myślałeś wtedy o nas?! Co by się stało jakbyś zginął?!
-Wiem tato – przerywam
mu.
-Ten wyjazd do Kapitolu
też nie był mądry skoro robiłeś tam takie rzeczy – patrzy na mnie ze złością, a
ja spuszczam głowę, ponieważ nie jestem w stanie spojrzeć mu w oczy. – Narkotyki,
alkohol, papierosy, noce u dziewczyn, których nie znasz. Nie sądzę, aby ten
Chris był dobrą osobą do towarzystwa – na to ja reaguję ze złością.
-Chris jest świetny!
Zresztą powiedziałem ci, że sam żałuje tego wszystkiego. On również zrozumiał
swoje błędy! I obiecał mi, że się poprawi!
-Nie mów mi, że masz
zamiar tam jeszcze wrócić! – mówi z oburzeniem mój ojciec.
-Mam! Chris to mój
przyjaciel, a Kapitol nie jest takim złym miejscem!
-Tak… tylko przez
przypadek doprowadziłeś się tam do okropnego stanu – przewraca oczami. –
Zabraniam ci tam wyjeżdżać, rozumiesz?!
-Nie! Nie zostawię tam
przyjaciela. Muszę go odwiedzać! Nie zabronisz mi tego! – krzyczę na niego po
czym wychodzę z domu.
Słyszę jego nawoływania, ale nie słucham go. Jestem na
niego zły. Nie rozumie, że Chris to mój przyjaciel? Jeszcze z nikim się tak
dobrze nie dogadywałem. Zresztą gdyby nie te wszystkie sytuacje może nadal bym
się samo okaleczał i głodził? Nie pomyślał o tym? Przecież powiedziałem, że
zaprzestałem cięcie się dzięki tatuażowi. Wiem to dziwnie brzmi, ale na jego
widok starałem się naprawdę być silny i od razu odkładałem ostrza. Idę teraz do
lasu. W drodze do niego potrącam paru ludzi. Wpadam nagle na brunetkę. To
Emily. Patrzymy się na siebie. Ma bardzo zaskoczony wzrok. Ale nic nie mówi.
Jeszcze chwilę na nią zerkam, lecz również nic nie mówię. Nie jestem w stanie.
Jestem bardzo zły i chyba wolę posiedzieć sam. Przechodzę przez ogrodzenie i
już znajduję się wśród drzew. Udaję się do miejsca, gdzie zawsze ćwiczyłem z
ojcem. Siadam na wielkim głazie i zaczynam krzyczeć w niebogłosy. Jestem bardzo
zły. Mogłem jednak zostać. Przynajmniej bym się nie denerwował. Pomógłbym
Chrisowi znaleźć nowy dom, pracę. Mam nadzieję, że sobie poradzi beze mnie.
Ciekawy jestem co mama na ten temat myśli. Nic nie mówi przez ten cały czas.
Pewnie jest w niezłym szoku. Nie dziwię się jej. Jedyny, ukochany syn wyrządził
jej okropną krzywdę swoimi czynami. Łapię się za głowę. Teraz kładę ręce na
oczy. Co ja zrobiłem? Skrzywdziłem osobę, którą kocham najbardziej na świecie.
Jak ja mogłem?!
Niebo robi się ciemne. Patrzę na pierwsze pojawiające się
gwiazdy. Powinienem wrócić do domu, ale nie chcę, aby ojciec znów się na mnie
denerwował. Jednak powoli udaję się w kierunku swojego domu. Przez drogę od
czasu do czasu ocieram oczy. Jestem strasznie zmęczony.
Wreszcie
jestem pod domem. Patrzę na drzwi i niepewnie je otwieram. Jak na razie nikogo nie
słyszę. Zaglądam do salonu – pusto. W kuchni też nikogo nie ma. Może poszli
spać? Podchodzę do drzwi do ich salonu. Słyszę jakąś rozmowę.
-Nie powinieneś na
niego tak krzyczeć – mówi moja matka. – Przecież widziałeś, że chłopak tego
żałuje.
-Zasłużył sobie. W
ogóle nie pomyślał o tym jak bardzo nas tym skrzywdził. Co źle zrobiliśmy, że
od razu się do nas nie zwrócił z problemem?
-Nie chciał nas
martwić! Czy to naprawdę tak trudno zrozumieć?! – płacze moja mama.
Chcę wejść, ale boję się, że ojciec znowu zacznie na mnie
krzyczeć, że ich podsłuchuję itd., więc postanawiam udać się do swojego pokoju.
Biorę szybką kąpiel i wychodzę na taras. Przyglądam się
niebu. Księżyc jasno świeci i widzę wiele mieniących się gwiazd. Wiatr lekko targa
mi włosy. Trzymam złożone ręce i opieram je o barierkę. Muszę ich jakoś
przeprosić i wynagrodzić wszystko co dla mnie zrobili. Tylko jak? Nęka mnie to.
Myśli na ten temat przerywa mi trzaskanie drzwi. To sprawia, że od razu
wychodzę z pokoju, aby sprawdzić co się dzieje. Widzę jak mój ojciec schodzi po
schodach. Śledzę go. Sięga po kurtkę i wychodzi z domu. Wtedy ja postanawiam
wejść do sypialni moich rodziców. W niej zastaję matkę całą we łzach. Podchodzę
do niej i się przytulam. Ta czochra moje włosy po czym łapie mnie za głowę i
pociera kciukiem po policzku. Lekko unoszę kąciki ust, ona również.
-Mamo, ja ciebie bardzo
przepraszam – spływa mi łza po twarzy.
-Spokojnie skarbie. Nic
się nie stało. Ja ciebie rozumiem. Byłeś w rozsypce.
-A co z tatą? Co się
stało? – pytam zaniepokojony.
-Tylko troszkę się o
ciebie pokłóciliśmy. Nie masz się czym martwić – uspokaja mnie, ale mnie to nie
satysfakcjonuje.
-Mamo ja chcę wiedzieć
czemu wyszedł taki zły – patrzę na nią błagalnym wzrokiem.
-On nie jest w stanie
ci wybaczyć. Uważa, że jestem naiwna. On bardzo to przeżywa… Bardzo cię kocha.
-Krzyczenie na mnie i
zabranianie odwiedzania przyjaciela jest oznaką miłości? – kpię.
-Harry, on się o ciebie
martwi. Po prostu chce, żebyś już nigdy więcej tak nie postąpił, a skoro w
Kapitolu doszło do najgorszego nie chce, abyś tam wracał i znowu sobie coś
zrobił.
Kręcę głową, ale powoli rozumiem co moja mama chce mi
przekazać. Przytulam się jeszcze raz do niej, a ta całuje mnie w głowę.
Spędzamy razem noc. Tak jak za dawnych lat. Kocham swoją mamę. Teraz obydwoje
potrzebowaliśmy swojej bliskości.
Rano budzę się już sam. Mama pewnie szykuje już
śniadanie. Idę do swojego pokoju, aby się przebrać. Ubieram czarne spodnie,
białą bluzkę i czarną bluzę. Idę do łazienki, obmywam twarz i poprawiam włosy.
Następnie schodzę na dół. Obejmuję mamę i całuję ją w policzek. Mówię, aby
usiadała, a ja dokończę śniadanie i je zaniosę. Zauważam, że taty nie ma w
domu. Gdzie on jest? Ale moja mama się o niego nie martwi, więc powinien być
cały. Biorę kanapki na tacę i zanoszę je do jadalni, w której czekała moja
mama. Kładę jedzenie na stół i siadam obok kobiety. Biorę pierwszy kęs, a po
chwili pytam:
-Mamo – patrzy na mnie
pytająco. – Gdzie jest tata?
Przełyka jedzenie i poprawiając włosy odpowiada mi:
-Nie martw się. Poszedł
na krótki spacer.
-Ale on wrócił od
wczorajszego wyjścia?
-Tak. Przyszedł na
chwilkę, aby coś zjeść. Zastałam go w kuchni kiedy chciałam zrobić nam
śniadanie. Pogadaliśmy troszkę, a później powiedział, że idzie się przejść.
Chyba musi to wszystko przemyśleć – podnoszę się od stołu, na co kobieta
reaguje. – Gdzie się wybierasz?
-Do taty – odpowiadam i
całuję ją w policzek. – Spokojnie nic się złego nie stanie – obiecuję jej,
ponieważ na jej twarzy pojawiło się przerażenie.
Wychodzę z jadalni i biorę kurtkę w rękę. Powoli udaję
się do lasu. W drodze do niego napotykam paru uczniów naszej szkoły. Niektórzy
mnie wołają, aby chwilę pogadać, ale ja ich olewam. Muszę porozmawiać z tatą.
Przechodzę przez ogrodzenie i udaję się do miejsca naszych ćwiczeń. Wiem, że go
tam znajdę. Widzę go. Siedzi na głazie, na którym wczoraj to ja siedziałem.
Powoli idę w jego stronę.
-Tato – odwraca się do
mnie. – Wszystko w porządku?
Wzdycha.
-Tak. Chodź tu synu –
nawołuje mnie machnięciem ręki.
Siadam obok niego, a ten mnie obejmuje.
-Pamiętasz jak pierwszy
raz strzelałeś z łuku?
-Chyba jak upadłem pod
jego ciężarem – śmieję się, a on również.
-Tak – patrzy na mnie.
– Przepraszam cię za to jak na ciebie krzyczałem. Byłem zły, smutny. Wszystko
na raz. Po prostu bolało mnie to, że nie zwróciłeś się do nas z problemem i
borykałeś się z tym sam. Wiem, że nie chciałeś nas martwić, ale ty też musisz
wiedzieć, że jak nam to powiedziałeś dopiero teraz to nas bardzo to zabolało. I
jeszcze te wszystkie rzeczy co miały miejsce w Kapitolu…
-Przepraszam ciebie
tato. Ja nie wiem co we mnie wstąpiło. Ale obiecuję, że to już nigdy się nie
powtórzy – spływają mi łzy.
-Ej. Jaki z ciebie
chłop, że płaczesz? – śmieje się ze mnie.
-Wolałbyś, abym był
bezuczuciowy? – pokazuję język.
-Nie – popycha mnie.
Wspominamy chwile spędzone w tym miejscu. Byliśmy tutaj
wiele razy. To właśnie tu odbywały się
najcenniejsze lekcje.
Wracamy razem do domu. Jest już popołudnie. Czas szybko
zleciał. Ale może też dlatego, że obudziłem się późno… Ważne jest to, że
wracamy z uśmiechami na twarzy. Mama na nasz widok również się uśmiecha. Wszystko
powoli wraca do normy. Nareszcie możemy znowu się cieszyć swoim towarzystwem
jak przed igrzyskami.
***
Jest już po dwudziestej drugiej. Rodzice śpią, a ja sam
siedzę w salonie i oglądam telewizję. W pewnym momencie słyszę pukanie do
drzwi. Kogo nosi o tej porze? Wyłączam telewizję, odkładam pilota i podchodzę
do drzwi, drapiąc się po głowie. Otwieram je, a przede mną ujawnia się jakaś
kobieta.
-Dobry wieczór Harry –
mówi. – Jestem Olive, mama Katy.
---
Oczywiście zapraszam do
komentowania. Jakieś błędy, czy się podobało itd. :))
Jak zdążyliście
zauważyć pojawił się nowy wygląd. Podoba wam się? :D
Pozdrawiam xx
Pierwszy Dystrykt <3 Zaraz kom <3
OdpowiedzUsuńWeź... ale mi głupio ;-: Miało być ''zaraz'', a jest późnieJ! Matka Katy w domu Harryego! Kłótnia <3 Harry płacze! Rodzina szaleje! To taki świetny rozdział! Czasów nie pomyliłaś! Nie zauważyłem nawet błędów! Nowy wygląd oczywiście świetny! :) Chris trochę tka dziwnie się zachował... nie czaje gościa... chyba jako jedyny. Wgl. weź - jak już Harry będzie uprawiał seks z Emily(Musiałem to ładnie ująć) to opisz to jakoś ładnie(Zboczuch ja) xD I długo! xD I stworzyłaś zakładki - teraz perfect :D Czekam na nn
UsuńOj tam, ważne, że w ogóle jest komentarz, a nie jak moja przyjaciółka... nic, nic xD Pewnie napisze albo mi powie prosto w twarz, bo yolo xD
UsuńJeju ten rozdział jak pisałam wydawał mi się taki zwyczajny, a tu już drugi taki komentarz... Jest nie ma błędów! Sukces! xD
Hm... seks .... dałeś mi niezłe wyzwanie, ale spróbuję się zmierzyć. OMG XD Jeszcze zobaczymy xD
I w ogólnie dzięki za komentarz, który wywołał uśmiech na mojej twarzy :))
dziwnie mi się czyta z tym nowym wyglądem XD ale się przyzwyczaję ;) ciekawy rozdział, prawie się rozkleiłam, co nie jest u mnie zbyt łatwe ^-^ . Chris jest fajny. Trochę dziwnie mi się czyta (ale nie w złym sensie) jak teraz Harry mija Emily tak po prostu a już niedługo będą razem ;) WENY! i jeszcze jedna WENA na drugiego bloga :) czekam na kolejny rozdział na obu blogach ^^
OdpowiedzUsuńserio potrafię swoimi opowiadaniami wywołać takie emocje? ;o
Usuńhahaha tak domyślam się, że to się dziwnie czyta :))
dziękuję <33
Jako, iż wena opuściła mnie nawet do komentowania napisze tylko tyle, że chce mi się spać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa.
hahahaha <3 na serio cię opuściła, bo sama powiedziałam, że masz napisać, że po tym rozdziale chce ci się spać xD
Usuńi wiem, że nie pójdziesz spać tylko będziesz gadać o 1.00 z pewnym kimś i znowu będę czytała wasze dziwne rozmowy i miała z nich niezły ubaw xD