piątek, 16 maja 2014

Rozdział XI - To nie miejsce dla mnie

          Słyszę jakieś jęki w pokoju obok, ale postanawiam tego nie sprawdzać. Wszystko może się tutaj dziać. Wiele rzeczy, których nie chcę zobaczyć… Powoli podnoszę się z podłogi ubrany tylko w bieliznę. Idę do łazienki, obmywam twarz, ubieram czarne spodnie i T-shirt. Następnie wracając do pokoju biorę w rękę papierosy. Wtedy wchodzi Chris. Ma lekko zaspane oczy. Drapie się po głowie po czym pyta:
-To jak idziemy?
-Pewnie.
            Przechodzimy przez tłum ludzi w barze, nie zwracając nawet na nich uwagi. Parę dziewczyn mnie zaczepia, ale nie patrzę na nie. W ogóle nie mają do siebie szacunku. Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Wychodzimy z tego okropnego miejsca. Na dworze pada deszcz. Chris nakłada kaptur na głowę, a ja niestety moknę, bo nic nie mam. Wchodzimy w tłum kapitolińczyków. Co chwilę o kogoś szturcham. Niektórzy są bardzo nie mili i krzyczą, że to moja wina, choć sami na mnie wpadli. Staram się każdego omijać, ale jest to bardzo trudne, ponieważ jest nie wiele miejsca.
Chłopak ciągnie mnie za sobą przez tłum i po dłuższej chwili schodzimy po jakiś schodach. Pomieszczenie jest ciemne, a w nim znajduje się paru mężczyzn z wielką ilością tatuaży. Według mnie przesadnią.
-Cześć Jared! To jest Harry. No wiesz, ten co wygrał igrzyska – tłumaczy znajomym Chris.
-Tak, wiem kto to. Co cię tu sprowadza?
-Chcę sobie zrobić tatuaż – odpowiadam z nutką niepewności. Dziwnie się tutaj czuję.
-To zapraszam – mówi umięśniony mężczyzna, z kolczykami w nosie, ustach, z tunelem, o fioletowych włosach i ubranym w skórę. Jak można z siebie zrobić takiego dziwaka?
            Idę w stronę, którą przed chwilą wskazał mi mężczyzna. W drodze drapię się po głowie. Zawsze tak robię, jak jestem czegoś niepewny.
            Czuję się dziwnie w tym miejscu, ale może to dlatego, że nie jestem przyzwyczajony do takiego widoku. Idę powoli za mężczyzną. Każe mi usiąść na krześle i pyta co i gdzie chcę sobie wytatuować. Mówię, że chcę napis „Stay Strong” na klatce piersiowej. Mężczyzna smaruje mnie jakimś płynem i po chwili bierze się za tatuaż. Trochę to boli, ale daję radę.
***
            Już po wszystkim. Nawet tak nie bolało. Podchodzę do lustra i widzę wielki napis na klacie „Stay Strong”. Świetnie to wygląda. Mężczyzna klepie mnie po plecach. O mało się nie przewróciłem. Towarzysz się ze mnie śmieje po czym pyta czy mi się podoba. Podnoszę głowę, ponieważ jest ode mnie wyższy i mówię, że bardzo mi się podoba i mu dziękuję. Idę teraz do Chrisa i pokazuję mu swój tatuaż. Chłopak na mój widok zrobił wielkie oczy. Nie spodziewał się, że mój pierwszy tatuaż będzie tak duży. Jego to zaledwie było parę gwiazdek na nadgarstku. Śmieję się ze swoim przyjacielem i idę się ubrać.  
            Wychodzimy z salonu tatuaży. Na dworze już nie pada. Chris pyta się mnie co teraz chcę zrobić. Widzę jak ktoś jedzie na motorze. Zawsze chciałem się nauczyć na nim jeździć. Na moje szczęście Chris umie i mówi, że może mnie nauczyć. Udajemy się do miejsca, gdzie roi się od motorzystów. Poznaję wielu ludzi, którzy mają dużą ilość tatuaży, są bardzo umięśnieni, dużo wyżsi ode mnie i ubrani w skórę. Czuję się taki mały i słaby. Chris się ze mnie śmieje. Każe mi wybrać sobie jakiś motor na którym będę się uczył jeździć. Biorę pierwszy lepszy. Z początku mi to nie wychodzi i co chwilę upadam. Jestem cały obolały i robię sobie parę, nowych ran, ale po raz pierwszy od dłuższego czasu robię je sobie nie z własnej woli. Chris zauważa, że jestem już zmęczony, więc mówi, że przyjdziemy tu jutro na ciąg dalszy lekcji. Teraz udajemy się do hotelu, aby zabrać moje rzeczy. Nie będę tutaj spędzał czasu skoro mogę go spędzać z Chrisem. Portier podejrzanie na nas patrzy. Jesteśmy cali brudni, a szczególnie ja. Z początku mnie nie poznaje i nie chce dać mi kluczy. Krzyczę na niego, a Chris mnie uspokaja. W końcu mężczyzna daje mi klucze i wjeżdżam do swojego mieszkania. Mój towarzysz jest zachwycony widokiem. Uważa, że moje mieszkanie jest świetne i, że zwycięzcy jednak mają dobrze. Wtedy mu przypominam o tym co musiałem przeżyć, aby to wszystko mieć, ale chłopak i tak nie zwraca na to uwagi. Rozgląda się po mieszkaniu, jakby to było coś nowego. Szczerze to mu się nie dziwię. Mieszka w takiej dziurze… Powinienem im załatwić coś lepszego niż ta nora. Ale to kiedyś indziej. Chłopak namawia mnie, abyśmy zostali tutaj na noc. Nigdy nie był w tak dużym mieszkaniu. Zgadzam się. Ale tutaj nie mamy za wiele. Zamawiamy trochę wina i opowiadam mu o swojej rodzinie. Około północy chłopak zasypia, a ja idę do łazienki się umyć. Moczę się w wodzie. Czuję się taki nieświeży. Stoję przed lustrem. Brr… nadal wyglądam okropnie. Jest wychudzony. Powinienem więcej jeść, ale nie mogę. Nie potrafię. Mam też już za długie włosy. Muszę je sobie obciąć. Patrzę na rany. Znowu myślę o tym, aby wziąć żyletki, ale wtedy patrzę na tatuaż, który mnie od tego powstrzymuje. Wychodzę z łazienki i kładę się obok Chrisa. Musimy jutro wrócić do tego miejsca. Potrzebuję tych narkotyków. Dzięki nim o wszystkim zapominałem, a teraz do mojej głowy znowu wracają igrzyska.
            Budzimy się dość wcześnie. Kiedy się ubieram Chris niespodziewanie znajduje się przede mną z wiadrem wody. Próbuję go powstrzymać od jego zamiarów, ale niestety chwilę później jestem cały mokry. Rzucam się na niego i rozegrała się mała walka. Taka jaką każdy brat z bratem musi odbyć w swoim życiu. Dużo się przy tym śmiejemy. „Było ze mną nie zadzierać!” śmieję się do Chrisa, blokując go swoim ciałem. Chłopak nie może się uwolnić. Krzyczy na mnie, abym go puścił. Kiedy to robię pokazuje mi swoje nadgarstki, które są teraz czerwone, a ja wzruszam ramionami z łobuzerskim uśmiechem. Kiedy już jesteśmy gotowi, biorę swoje rzeczy i wychodzimy. W drodze do kamienicy żartujemy sobie z mieszkańców Kapitolu. Schodzimy po schodach, przechodzimy znowu przez tłum i chowamy się w pustym pokoju. Szybko biorę proszki, wciągam je i zapominam o wszystkim. Cały czas się śmieję z Chrisem. Chciałbym tu zamieszkać. Tylko co na to moi rodzice? Dadzą radę sami? Raczej tak…
            Nie pamiętam co się działo w nocy, ale ku mojemu zaskoczeniu obok mnie leży jakaś dziewczyna, a obok niej Chris. Co się stało? Nie poznaję również miejsca w którym jesteśmy. Podnoszę się z łóżka. Zauważam, że jestem kompletnie nagi. Co ja zrobiłem?! Co raz bardziej się martwię tym co mogło się wydarzyć w nocy. Patrzę w stronę przyjaciela. Ten jest wtulony w blondynkę i słyszę jak coś mamrocze pod nosem. Rozglądam się po pokoju. Ściany ma koloru jasnofioletowego. To chyba mieszkanie tej dziewczyny…  Szukam swoich ubrań. Przeglądam stertę rzeczy i w końcu znajduję to czego szukałem. Szybko je na siebie nakładam i podchodzę do Chrisa. Szturcham nim lekko, aby się obudził. Ten jest równie zaskoczony jak ja po swojej pobudce w tym miejscu. Ociera oczy i pyta:
-Gdzie my jesteśmy?!
-Nie mam pojęcia – odpowiadam zły. – Musieliśmy nieźle przedawkować w nocy.
-Noo – powiedział z robiąc zaskoczoną minę.
            Chłopak drapie się po głowie i spogląda na osobę, która obok niego leży. To sprawia, że jest jeszcze bardziej zaskoczony. Ale po chwili się śmieje i przejeżdża ręką po twarzy dziewczyny. Przyjaciel dostaje ode mnie po głowie.
-Nie pozwolisz się zabawić! – mówi z wyrzutem.
-Nie sądzę by to było mądre!
            Chris przewraca oczami, ale podnosi się z łóżka. On również jest nagi, ale jakoś nie przejmuje się tym, że widzę go w takim stanie. Chłopak powoli rozgląda się po pokoju, ziewając od czasu do czasu. Kiedy znajduje swoje rzeczy, ubiera ja i rozgląda się po pokoju.
-Jak myślisz? Jak bardzo zaszaleliśmy? – śmieje się.
-Nie wiem i nie chcę wiedzieć – odpowiadam trochę zezłoszczony.
-Oj wyluzuj! Raz się żyje! – klepie mnie po plecach, ale nie podoba mi się jego podejście.
            Wychodzimy z mieszkania dziewczyny. Okazuje się, że daleko nie uciekliśmy. Dochodzimy do naszego mieszkania w piętnaście minut. Chris nadal mnie nęka tym co mogło się wydarzyć dzisiejszej nocy podczas gdy ja nie mam najmniejszej ochoty o tym rozmyślać. Jak zrobiłem coś głupiego to sobie nie wybaczę. Już samo to, że spałem w jednym łóżku z jakąś dziewczyną i Chrisem było dziwne i raczej mogę się domyślać do czego doszło, ale staram się nie dopuszczać do siebie takiej myśli. Przyjaciel tylko cały czas się śmieje z mojej reakcji. Uważa, że to nic złego. „Czasem trzeba zaszaleć” mówi.
            Wchodzimy do naszego pokoju, który oczywiście jest pusty. Sięgamy po papierosy, a do środka wchodzi Matt. Chyba po raz pierwszy widzę go trzeźwego.
-No chłopaki – patrzy na nas z zadowoleniem. – Nieźle wczoraj zaszaleliśmy, nie?
            Nie podoba mi się to co powiedział. To co raz bardziej sprawia, że czuję się źle z tym co zrobiłem. Nie chcę wiedzieć co zrobiłem. Boję się, że sobie tego nie wybaczę. Moja mama mnie nauczyła, że kobiety trzeba szanować, a nie spać z pierwszą lepszą.
-A dokładniej pamiętasz co się działo tej nocy? – pyta Chris, wkładając do ust papierosa.
-Nic nie pamiętacie?! – oświadcza z zaskoczeniem. – Toście odpłynęli – śmieje się.
-To powiesz nam co się stało? – kontynuuje Chris.
-Wyszliśmy na miasto. Tam wpadliście na jedną blondynkę, która zaczęła tańczyć i wy również. Śmialiście się. Było wam dobrze. Po chwili dziewczyna całowała Harry’ego. Chłopak nie chciał jej puścić – patrzy na mnie z zadowoleniem, a ja robię wielkie oczy. Jak ja mogłem?! – A ty Chris byłeś zazdrosny i złapałeś ją w tali. Ta wtedy kopnęła Harry’ego, a ten jęczał z bólu. W tym czasie ty i blondyna się nieźle całowaliście. Później poszliście gdzieś razem z nią, a ja wróciłem do baru, więc co się dalej wydarzyło nie jestem w stanie wam powiedzieć.
            Chris łapie się za głowę, a ja patrzę w podłogę. Boję się tego co mogło się wydarzyć. Resztę dnia spędzam w pokoju, myśląc o tym wszystkim i popijając winem.
            Następnego ranka budzę się już z lepszym humorem. Postanowiłem też ograniczać się z alkoholem i narkotykami. Nie chcę powtórki z ostatniej nocy. Czuję się z tym okropnie. Ocieram oczy. Chwilę później leżę na ziemi powalony przez mojego przyjaciela. Szarpiemy się i śmiejemy. Kiedy znowu z nim wygrałem oferuje mi wyjście na motory. Mieliśmy tam pójść wczoraj, ale po tamtej nocy jakoś nie było czasu, a ja nawet nie byłem w stanie nic zrobić. Za bardzo się tym przejąłem. Zgadzam się na propozycję przyjaciela i nakładam na siebie skórzaną kurtkę.
            Dochodzimy do miejsca. Witam się z każdym z mężczyzn, a później znajduję się na motorze obok Chrisa. Ten jeszcze raz mi dyktuje co powinienem zrobić. Coraz lepiej mi idzie. Już się nie przewracam, ale jeżdżę bardzo wolno. Przyjaciel się ze mnie śmieje, że jestem wolniejszy od ślimaka. Wtedy się na niego wściekam i przyspieszam. Robię łobuzerski uśmiech i jadę w stronę przyjaciela. Ten rob wielkie oczy po czym skacze na bok.
-Czyś ty oszalał?! – krzyczy. – Byś mnie zabił!
-Nieprawda! – śmieję się.
-Taaa. Jakbym nie skoczył to szykowałbyś dla mnie pogrzeb! – również zaczyna się śmiać. – To co może mały wyścig?
-Zgoda – uśmiecham się kącikiem ust i nakładam na głowę kask.
            Stoimy obok siebie. Odwracamy głowy w swoją stronę po czym Chris zaczyna odliczać. I zaczął się wyścig. Jadę bardzo szybko. Unikam różne głazy znajdujące się na drodze oraz próbuję zrzucić Chrisa. Ten krzyczy, że to nie fair, po czym sam zaczyna mnie atakować. W końcu wyścig wygrywam ja. Mój przyjaciel nie jest w stanie się z tym pogodzić. Zawsze on był najlepszy. Robi smutną minę, a ja go klepię po plecach i mówię, żeby nie zachowywał się jak dziecko. Ten wtedy daje mi z liścia, a ja go kopię w nogę. Śmiejemy się.
***
            Jest już wieczór. Chris namawia mnie, abym wziął narkotyki, ale ja mu odmawiam z argumentem, że nie chcę skończyć w łóżku obcej dziewczyny jak ostatnio. Ten tylko przewraca oczami i mówi, że jestem tchórzem. Nie obchodzi mnie to. Wolę być tchórzem niż nie pamiętać co robiłem ostatniej nocy. Chłopak niestety doprowadza się do okropnego stanu. Gada różne głupoty. Zaczyna śpiewać i krzyczy, że chce wyjść na dwór. Zabraniam mu. Jeszcze skończy w domu jakiejś obcej kobiety albo wpadnie pod samochód albo zrobi sobie coś jeszcze gorszego. Ten protestuje, zaczyna krzyczeć coraz głośniej. Do pokoju wchodzi Matt i każe mi uciszyć przyjaciela, ale nie jestem w stanie. Daję mu z liścia, ale to nie pomaga. Wtedy chłopak się na mnie rzuca. Obrywam w głowę i tracę przytomność.
            Budzę się na podłodze. Potrząsam głową i podnoszę się z ziemi. Rozglądam się po całym pokoju, ale nie zauważam Chrisa. Dotykam swojej głowy. Strasznie boli. Kiedy jest nieświadomy czego robi mocno bije. Idę do łazienki, a tam w wannie widzę swojego przyjaciela z jakąś dziewczyną. Są w samej bieliźnie. Ich widok mnie odraża. To ohydne. Wzdrygam się po czym budzę przyjaciela. Ten znowu nic nie pamięta. Mówię mu co zrobił ostatniej nocy, jak krzyczał i uderzył mnie w głowę tak mocno, że straciłem przytomność. Chłopak mnie za to przeprasza po czym budzi dziewczynę leżącą w wannie. Ta również nie wie co tu robi. Krzyczy na nas, że ją zgwałciliśmy, a ja ją wyprowadzam z naszego mieszkania. Jakby się nie upiła to nic by się jej nie stało. Najpierw trzeba było pomyśleć, a później można mieć pretensje. Przewracam oczami, kiedy zamykam za nią drzwi. A Chris łapie się za głowę i mówi:
-Jeszcze raz cię przepraszam stary – patrzy na mnie ze współczuciem.
-Nic się nie stało. To nie byłeś ty – uśmiecham się lekko, ale chłopaka to nie zadowala.
-Może gdzieś wyjdziemy? – mówi po czym zaczyna jęczeć, że boli go głowa.
-Nie. Ty lepiej zostań i wypocznij po nocy – mówię do przyjaciela i podaję mu koc.
            Ten się śmieje i mówi:
-Dobrze mamusiu – całuje mnie w policzek, a ja go popycham na kanapę.
-Przestań się tak wygłupiać – mówię z oburzeniem.
-Oj to tylko żarty – macha ręką. – Coś się stało?
-Nie… - odpowiadam. – Myślę, że lepiej będzie jak wrócę do domu.
            Chłopak podnosi się z kanapy i łapie mnie za ramiona.
-Nie zgadzam się! Zostajesz!
-To miejsce nie jest dla mnie! Zobacz co się ze mną stało!
-Dla mnie wyglądasz dobrze.
-To masz coś z oczami. Wyglądam okropnie. Zanim tutaj przyjechałem wyglądałem jak cywilizowany człowiek, a teraz mam zarost, za długie włosy, jestem wychudzony i twarz mam zmęczoną – mówię dotykając się po twarzy.
-Co cię obchodzi twój wygląd! Nie jest ci tutaj dobrze?
-To miejsce ma na mnie zły wpływ. Na ciebie też Chris – mówię do niego z przejęciem, a ten tyko macha ręką.
-Dobra jak chcesz. Wyjeżdżaj! Poradzę sobie bez ciebie – mówi po czym wychodzi z pokoju.
-Chris… - wołam, ale chłopak już nie wraca.
            Powoli zbieram swoje rzeczy. Szkoda, że się nie pożegnałem z przyjacielem. Przykro mi też, że nie jest w stanie zauważyć co to miejsce z nim zrobiło. Pewnie wcześniej też się tak zachowywał. Dla niego to codzienność, ale nie dla mnie. To jest jakieś okropne miejsce. Nie jestem w stanie wytrzymać tutaj dłużej, dlatego postanawiam wyjeżdżać. Myślę, że dobrze postępuję. Chciałbym ze sobą zabrać Chrisa, ale on nie będzie chciał, a teraz nawet nie wiem gdzie jest. Kiedy pakuję ostatnie ubrania do walizki opuszczam to okropne miejsce. W barze jeszcze zaczepia mnie Matt.
-Już wyjeżdżasz? – pyta zaskoczony. – Jeszcze tydzień nie  minął.
-Mi już wystarczyło – patrzę na niego z pogardą i wychodzę.

            Przechodzę przez tłum kapitolińczyków. Wszyscy się na mnie dziwnie patrzą. Wiem, wyglądam okropnie. Jak wrócę do domu od razu coś z tym zrobię. Mam nadzieję, że rodzice nie zauważą mnie w takim stanie. Jestem na dworcu. Siadam na ławeczce i patrzę w ziemię. Co tu się stało? Chris jest świetny, ale to co tutaj się wydarzyło nie było dobre. Może jeszcze kiedyś tu wrócę, ale teraz nie mogę tu zostać. Czuję się okropnie po tym wszystkim. Nagle słyszę czyjeś kroki. To Chris.
---
Jak wam się podobało? Piszcie swoje opinie. Jak znaleźliście jakieś błędy też miło będzie jak mi o nich powiecie. :))
Pozdrawiam xx

6 komentarzy:

  1. Mi się podoba, co z tego, że kilometrowy :D Wenyy :D
    Pozdrawiam,
    Ja xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba ten rozdział! Powiedziałaś, żebyśmy wypisali błędy, jeśli zauważyliśmy, więc mam nadzieje nie obrazisz się jeśli powiem, że czasami mieszasz czasy i piszesz w przeszłym, a potem w teraźniejszym :C Ale ogólnie rozdział spoko xD Ciekawe czy Harry dobrze myśli o tej dziewczynie co była goła xDDD No dobra... sory, że taki krótki kom :C
    http://niezgodnosc-dar-czy-przeklenstwo.blogspot.com/ - moj nowy blog :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde, a był okres, że nie mieszałam czasów! xD Muszę znowu się poprawić. Dzięki :D

      Usuń
  3. To znowu ja! Mam nadzieje, że nie obrazisz się. Dodałem tego bloga i tego o Emily na bloga o Cwiercwieczu do zakladki ''Polecane'' :D Chciałbym, żeby inni zobaczyli jak świetnie piszesz i ogólnie podoba mi się twój styl itp.

    OdpowiedzUsuń
  4. fajny rozdział, jak każdy ^-^ ciekawa jestem co dalej... no i fajny ten nowy wygląd! ;) było trochę pomieszania czasów, ale mi to nie przeszkadza . WENY WENY WENY ! i zapraszam na mojego bloga, dzisiaj dodam nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny! Po prostu cudowny!
    Sytuacja w sypialni (chyba) gdy Harry podaje koc przyjacielowi, wymiata! Chris i Harry swoim zachowaniem przypominają mi Matta i Nathana z mojego opowiadania... :D
    I zgadzam się z Harrym. Kapitol, to nie jest miejsce dla niego. Może i zapoznał tam swojego przyjaciela, ale zmienił się diametralnie. Dobrze że wraca.
    Jestem ciekawa jak przebiegnie pożegnanie z Chrisem.
    Pozdrawiam, weny i do następnego,
    Elfik JoWita (Elfik Elen)

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic