Słyszę jakieś jęki w
pokoju obok, ale postanawiam tego nie sprawdzać. Wszystko może się tutaj dziać.
Wiele rzeczy, których nie chcę zobaczyć… Powoli podnoszę się z podłogi ubrany
tylko w bieliznę. Idę do łazienki, obmywam twarz, ubieram czarne spodnie i
T-shirt. Następnie wracając do pokoju biorę w rękę papierosy. Wtedy wchodzi
Chris. Ma lekko zaspane oczy. Drapie się po głowie po czym pyta:
-To jak idziemy?
-Pewnie.
Przechodzimy przez tłum ludzi w barze, nie zwracając
nawet na nich uwagi. Parę dziewczyn mnie zaczepia, ale nie patrzę na nie. W
ogóle nie mają do siebie szacunku. Nie jestem w stanie tego zrozumieć.
Wychodzimy z tego okropnego miejsca. Na dworze pada deszcz. Chris nakłada
kaptur na głowę, a ja niestety moknę, bo nic nie mam. Wchodzimy w tłum
kapitolińczyków. Co chwilę o kogoś szturcham. Niektórzy są bardzo nie mili i
krzyczą, że to moja wina, choć sami na mnie wpadli. Staram się każdego omijać,
ale jest to bardzo trudne, ponieważ jest nie wiele miejsca.
Chłopak
ciągnie mnie za sobą przez tłum i po dłuższej chwili schodzimy po jakiś
schodach. Pomieszczenie jest ciemne, a w nim znajduje się paru mężczyzn z
wielką ilością tatuaży. Według mnie przesadnią.
-Cześć Jared! To jest
Harry. No wiesz, ten co wygrał igrzyska – tłumaczy znajomym Chris.
-Tak, wiem kto to. Co
cię tu sprowadza?
-Chcę sobie zrobić
tatuaż – odpowiadam z nutką niepewności. Dziwnie się tutaj czuję.
-To zapraszam – mówi
umięśniony mężczyzna, z kolczykami w nosie, ustach, z tunelem, o fioletowych
włosach i ubranym w skórę. Jak można z siebie zrobić takiego dziwaka?
Idę w stronę, którą przed chwilą wskazał mi mężczyzna. W
drodze drapię się po głowie. Zawsze tak robię, jak jestem czegoś niepewny.
Czuję się dziwnie w tym miejscu, ale może to dlatego, że
nie jestem przyzwyczajony do takiego widoku. Idę powoli za mężczyzną. Każe mi
usiąść na krześle i pyta co i gdzie chcę sobie wytatuować. Mówię, że chcę napis
„Stay Strong” na klatce piersiowej. Mężczyzna smaruje mnie jakimś płynem i po
chwili bierze się za tatuaż. Trochę to boli, ale daję radę.
***
Już po wszystkim. Nawet tak nie bolało. Podchodzę do
lustra i widzę wielki napis na klacie „Stay Strong”. Świetnie to wygląda.
Mężczyzna klepie mnie po plecach. O mało się nie przewróciłem. Towarzysz się ze
mnie śmieje po czym pyta czy mi się podoba. Podnoszę głowę, ponieważ jest ode
mnie wyższy i mówię, że bardzo mi się podoba i mu dziękuję. Idę teraz do Chrisa
i pokazuję mu swój tatuaż. Chłopak na mój widok zrobił wielkie oczy. Nie spodziewał
się, że mój pierwszy tatuaż będzie tak duży. Jego to zaledwie było parę
gwiazdek na nadgarstku. Śmieję się ze swoim przyjacielem i idę się ubrać.
Wychodzimy z salonu tatuaży. Na dworze już nie pada.
Chris pyta się mnie co teraz chcę zrobić. Widzę jak ktoś jedzie na motorze.
Zawsze chciałem się nauczyć na nim jeździć. Na moje szczęście Chris umie i
mówi, że może mnie nauczyć. Udajemy się do miejsca, gdzie roi się od
motorzystów. Poznaję wielu ludzi, którzy mają dużą ilość tatuaży, są bardzo
umięśnieni, dużo wyżsi ode mnie i ubrani w skórę. Czuję się taki mały i słaby.
Chris się ze mnie śmieje. Każe mi wybrać sobie jakiś motor na którym będę się
uczył jeździć. Biorę pierwszy lepszy. Z początku mi to nie wychodzi i co chwilę
upadam. Jestem cały obolały i robię sobie parę, nowych ran, ale po raz pierwszy
od dłuższego czasu robię je sobie nie z własnej woli. Chris zauważa, że jestem
już zmęczony, więc mówi, że przyjdziemy tu jutro na ciąg dalszy lekcji. Teraz
udajemy się do hotelu, aby zabrać moje rzeczy. Nie będę tutaj spędzał czasu
skoro mogę go spędzać z Chrisem. Portier podejrzanie na nas patrzy. Jesteśmy
cali brudni, a szczególnie ja. Z początku mnie nie poznaje i nie chce dać mi
kluczy. Krzyczę na niego, a Chris mnie uspokaja. W końcu mężczyzna daje mi
klucze i wjeżdżam do swojego mieszkania. Mój towarzysz jest zachwycony
widokiem. Uważa, że moje mieszkanie jest świetne i, że zwycięzcy jednak mają
dobrze. Wtedy mu przypominam o tym co musiałem przeżyć, aby to wszystko mieć,
ale chłopak i tak nie zwraca na to uwagi. Rozgląda się po mieszkaniu, jakby to
było coś nowego. Szczerze to mu się nie dziwię. Mieszka w takiej dziurze…
Powinienem im załatwić coś lepszego niż ta nora. Ale to kiedyś indziej. Chłopak
namawia mnie, abyśmy zostali tutaj na noc. Nigdy nie był w tak dużym
mieszkaniu. Zgadzam się. Ale tutaj nie mamy za wiele. Zamawiamy trochę wina i
opowiadam mu o swojej rodzinie. Około północy chłopak zasypia, a ja idę do
łazienki się umyć. Moczę się w wodzie. Czuję się taki nieświeży. Stoję przed
lustrem. Brr… nadal wyglądam okropnie. Jest wychudzony. Powinienem więcej jeść,
ale nie mogę. Nie potrafię. Mam też już za długie włosy. Muszę je sobie obciąć.
Patrzę na rany. Znowu myślę o tym, aby wziąć żyletki, ale wtedy patrzę na
tatuaż, który mnie od tego powstrzymuje. Wychodzę z łazienki i kładę się obok
Chrisa. Musimy jutro wrócić do tego miejsca. Potrzebuję tych narkotyków. Dzięki
nim o wszystkim zapominałem, a teraz do mojej głowy znowu wracają igrzyska.
Budzimy się dość wcześnie. Kiedy się ubieram Chris
niespodziewanie znajduje się przede mną z wiadrem wody. Próbuję go powstrzymać
od jego zamiarów, ale niestety chwilę później jestem cały mokry. Rzucam się na
niego i rozegrała się mała walka. Taka jaką każdy brat z bratem musi odbyć w
swoim życiu. Dużo się przy tym śmiejemy. „Było ze mną nie zadzierać!” śmieję
się do Chrisa, blokując go swoim ciałem. Chłopak nie może się uwolnić. Krzyczy
na mnie, abym go puścił. Kiedy to robię pokazuje mi swoje nadgarstki, które są
teraz czerwone, a ja wzruszam ramionami z łobuzerskim uśmiechem. Kiedy już jesteśmy
gotowi, biorę swoje rzeczy i wychodzimy. W drodze do kamienicy żartujemy sobie
z mieszkańców Kapitolu. Schodzimy po schodach, przechodzimy znowu przez tłum i
chowamy się w pustym pokoju. Szybko biorę proszki, wciągam je i zapominam o
wszystkim. Cały czas się śmieję z Chrisem. Chciałbym tu zamieszkać. Tylko co na
to moi rodzice? Dadzą radę sami? Raczej tak…
Nie pamiętam co się działo w nocy, ale ku mojemu
zaskoczeniu obok mnie leży jakaś dziewczyna, a obok niej Chris. Co się stało?
Nie poznaję również miejsca w którym jesteśmy. Podnoszę się z łóżka. Zauważam,
że jestem kompletnie nagi. Co ja zrobiłem?! Co raz bardziej się martwię tym co
mogło się wydarzyć w nocy. Patrzę w stronę przyjaciela. Ten jest wtulony w
blondynkę i słyszę jak coś mamrocze pod nosem. Rozglądam się po pokoju. Ściany
ma koloru jasnofioletowego. To chyba mieszkanie tej dziewczyny… Szukam swoich ubrań. Przeglądam stertę rzeczy
i w końcu znajduję to czego szukałem. Szybko je na siebie nakładam i podchodzę
do Chrisa. Szturcham nim lekko, aby się obudził. Ten jest równie zaskoczony jak
ja po swojej pobudce w tym miejscu. Ociera oczy i pyta:
-Gdzie my jesteśmy?!
-Nie mam pojęcia –
odpowiadam zły. – Musieliśmy nieźle przedawkować w nocy.
-Noo – powiedział z
robiąc zaskoczoną minę.
Chłopak drapie się po głowie i spogląda na osobę, która
obok niego leży. To sprawia, że jest jeszcze bardziej zaskoczony. Ale po chwili
się śmieje i przejeżdża ręką po twarzy dziewczyny. Przyjaciel dostaje ode mnie
po głowie.
-Nie pozwolisz się
zabawić! – mówi z wyrzutem.
-Nie sądzę by to było
mądre!
Chris przewraca oczami, ale podnosi się z łóżka. On
również jest nagi, ale jakoś nie przejmuje się tym, że widzę go w takim stanie.
Chłopak powoli rozgląda się po pokoju, ziewając od czasu do czasu. Kiedy
znajduje swoje rzeczy, ubiera ja i rozgląda się po pokoju.
-Jak myślisz? Jak
bardzo zaszaleliśmy? – śmieje się.
-Nie wiem i nie chcę
wiedzieć – odpowiadam trochę zezłoszczony.
-Oj wyluzuj! Raz się
żyje! – klepie mnie po plecach, ale nie podoba mi się jego podejście.
Wychodzimy z mieszkania dziewczyny. Okazuje się, że
daleko nie uciekliśmy. Dochodzimy do naszego mieszkania w piętnaście minut.
Chris nadal mnie nęka tym co mogło się wydarzyć dzisiejszej nocy podczas gdy ja
nie mam najmniejszej ochoty o tym rozmyślać. Jak zrobiłem coś głupiego to sobie
nie wybaczę. Już samo to, że spałem w jednym łóżku z jakąś dziewczyną i Chrisem
było dziwne i raczej mogę się domyślać do czego doszło, ale staram się nie
dopuszczać do siebie takiej myśli. Przyjaciel tylko cały czas się śmieje z
mojej reakcji. Uważa, że to nic złego. „Czasem trzeba zaszaleć” mówi.
Wchodzimy do naszego pokoju, który oczywiście jest pusty.
Sięgamy po papierosy, a do środka wchodzi Matt. Chyba po raz pierwszy widzę go trzeźwego.
-No chłopaki – patrzy na
nas z zadowoleniem. – Nieźle wczoraj zaszaleliśmy, nie?
Nie podoba mi się to co powiedział. To co raz bardziej
sprawia, że czuję się źle z tym co zrobiłem. Nie chcę wiedzieć co zrobiłem.
Boję się, że sobie tego nie wybaczę. Moja mama mnie nauczyła, że kobiety trzeba
szanować, a nie spać z pierwszą lepszą.
-A dokładniej pamiętasz
co się działo tej nocy? – pyta Chris, wkładając do ust papierosa.
-Nic nie pamiętacie?! –
oświadcza z zaskoczeniem. – Toście odpłynęli – śmieje się.
-To powiesz nam co się
stało? – kontynuuje Chris.
-Wyszliśmy na miasto.
Tam wpadliście na jedną blondynkę, która zaczęła tańczyć i wy również.
Śmialiście się. Było wam dobrze. Po chwili dziewczyna całowała Harry’ego.
Chłopak nie chciał jej puścić – patrzy na mnie z zadowoleniem, a ja robię
wielkie oczy. Jak ja mogłem?! – A ty Chris byłeś zazdrosny i złapałeś ją w
tali. Ta wtedy kopnęła Harry’ego, a ten jęczał z bólu. W tym czasie ty i
blondyna się nieźle całowaliście. Później poszliście gdzieś razem z nią, a ja
wróciłem do baru, więc co się dalej wydarzyło nie jestem w stanie wam
powiedzieć.
Chris łapie się za głowę, a ja patrzę w podłogę. Boję się
tego co mogło się wydarzyć. Resztę dnia spędzam w pokoju, myśląc o tym
wszystkim i popijając winem.
Następnego ranka budzę się już z lepszym humorem.
Postanowiłem też ograniczać się z alkoholem i narkotykami. Nie chcę powtórki z
ostatniej nocy. Czuję się z tym okropnie. Ocieram oczy. Chwilę później leżę na
ziemi powalony przez mojego przyjaciela. Szarpiemy się i śmiejemy. Kiedy znowu
z nim wygrałem oferuje mi wyjście na motory. Mieliśmy tam pójść wczoraj, ale po
tamtej nocy jakoś nie było czasu, a ja nawet nie byłem w stanie nic zrobić. Za
bardzo się tym przejąłem. Zgadzam się na propozycję przyjaciela i nakładam na
siebie skórzaną kurtkę.
Dochodzimy do miejsca. Witam się z każdym z mężczyzn, a
później znajduję się na motorze obok Chrisa. Ten jeszcze raz mi dyktuje co
powinienem zrobić. Coraz lepiej mi idzie. Już się nie przewracam, ale jeżdżę
bardzo wolno. Przyjaciel się ze mnie śmieje, że jestem wolniejszy od ślimaka.
Wtedy się na niego wściekam i przyspieszam. Robię łobuzerski uśmiech i jadę w
stronę przyjaciela. Ten rob wielkie oczy po czym skacze na bok.
-Czyś ty oszalał?! –
krzyczy. – Byś mnie zabił!
-Nieprawda! – śmieję się.
-Taaa. Jakbym nie
skoczył to szykowałbyś dla mnie pogrzeb! – również zaczyna się śmiać. – To co
może mały wyścig?
-Zgoda – uśmiecham się
kącikiem ust i nakładam na głowę kask.
Stoimy obok siebie. Odwracamy głowy w swoją stronę po
czym Chris zaczyna odliczać. I zaczął się wyścig. Jadę bardzo szybko. Unikam
różne głazy znajdujące się na drodze oraz próbuję zrzucić Chrisa. Ten krzyczy,
że to nie fair, po czym sam zaczyna mnie atakować. W końcu wyścig wygrywam ja.
Mój przyjaciel nie jest w stanie się z tym pogodzić. Zawsze on był najlepszy.
Robi smutną minę, a ja go klepię po plecach i mówię, żeby nie zachowywał się
jak dziecko. Ten wtedy daje mi z liścia, a ja go kopię w nogę. Śmiejemy się.
***
Jest już wieczór. Chris namawia mnie, abym wziął
narkotyki, ale ja mu odmawiam z argumentem, że nie chcę skończyć w łóżku obcej
dziewczyny jak ostatnio. Ten tylko przewraca oczami i mówi, że jestem tchórzem.
Nie obchodzi mnie to. Wolę być tchórzem niż nie pamiętać co robiłem ostatniej
nocy. Chłopak niestety doprowadza się do okropnego stanu. Gada różne głupoty.
Zaczyna śpiewać i krzyczy, że chce wyjść na dwór. Zabraniam mu. Jeszcze skończy
w domu jakiejś obcej kobiety albo wpadnie pod samochód albo zrobi sobie coś
jeszcze gorszego. Ten protestuje, zaczyna krzyczeć coraz głośniej. Do pokoju
wchodzi Matt i każe mi uciszyć przyjaciela, ale nie jestem w stanie. Daję mu z
liścia, ale to nie pomaga. Wtedy chłopak się na mnie rzuca. Obrywam w głowę i
tracę przytomność.
Budzę się na podłodze. Potrząsam głową i podnoszę się z
ziemi. Rozglądam się po całym pokoju, ale nie zauważam Chrisa. Dotykam swojej
głowy. Strasznie boli. Kiedy jest nieświadomy czego robi mocno bije. Idę do łazienki,
a tam w wannie widzę swojego przyjaciela z jakąś dziewczyną. Są w samej
bieliźnie. Ich widok mnie odraża. To ohydne. Wzdrygam się po czym budzę
przyjaciela. Ten znowu nic nie pamięta. Mówię mu co zrobił ostatniej nocy, jak
krzyczał i uderzył mnie w głowę tak mocno, że straciłem przytomność. Chłopak
mnie za to przeprasza po czym budzi dziewczynę leżącą w wannie. Ta również nie
wie co tu robi. Krzyczy na nas, że ją zgwałciliśmy, a ja ją wyprowadzam z
naszego mieszkania. Jakby się nie upiła to nic by się jej nie stało. Najpierw
trzeba było pomyśleć, a później można mieć pretensje. Przewracam oczami, kiedy
zamykam za nią drzwi. A Chris łapie się za głowę i mówi:
-Jeszcze raz cię
przepraszam stary – patrzy na mnie ze współczuciem.
-Nic się nie stało. To
nie byłeś ty – uśmiecham się lekko, ale chłopaka to nie zadowala.
-Może gdzieś wyjdziemy?
– mówi po czym zaczyna jęczeć, że boli go głowa.
-Nie. Ty lepiej zostań
i wypocznij po nocy – mówię do przyjaciela i podaję mu koc.
Ten się śmieje i mówi:
-Dobrze mamusiu –
całuje mnie w policzek, a ja go popycham na kanapę.
-Przestań się tak wygłupiać
– mówię z oburzeniem.
-Oj to tylko żarty –
macha ręką. – Coś się stało?
-Nie… - odpowiadam. –
Myślę, że lepiej będzie jak wrócę do domu.
Chłopak podnosi się z kanapy i łapie mnie za ramiona.
-Nie zgadzam się!
Zostajesz!
-To miejsce nie jest
dla mnie! Zobacz co się ze mną stało!
-Dla mnie wyglądasz
dobrze.
-To masz coś z oczami.
Wyglądam okropnie. Zanim tutaj przyjechałem wyglądałem jak cywilizowany
człowiek, a teraz mam zarost, za długie włosy, jestem wychudzony i twarz mam
zmęczoną – mówię dotykając się po twarzy.
-Co cię obchodzi twój
wygląd! Nie jest ci tutaj dobrze?
-To miejsce ma na mnie
zły wpływ. Na ciebie też Chris – mówię do niego z przejęciem, a ten tyko macha
ręką.
-Dobra jak chcesz.
Wyjeżdżaj! Poradzę sobie bez ciebie – mówi po czym wychodzi z pokoju.
-Chris… - wołam, ale
chłopak już nie wraca.
Powoli zbieram swoje rzeczy. Szkoda, że się nie
pożegnałem z przyjacielem. Przykro mi też, że nie jest w stanie zauważyć co to
miejsce z nim zrobiło. Pewnie wcześniej też się tak zachowywał. Dla niego to
codzienność, ale nie dla mnie. To jest jakieś okropne miejsce. Nie jestem w
stanie wytrzymać tutaj dłużej, dlatego postanawiam wyjeżdżać. Myślę, że dobrze
postępuję. Chciałbym ze sobą zabrać Chrisa, ale on nie będzie chciał, a teraz
nawet nie wiem gdzie jest. Kiedy pakuję ostatnie ubrania do walizki opuszczam
to okropne miejsce. W barze jeszcze zaczepia mnie Matt.
-Już wyjeżdżasz? – pyta
zaskoczony. – Jeszcze tydzień nie minął.
-Mi już wystarczyło –
patrzę na niego z pogardą i wychodzę.
Przechodzę przez tłum kapitolińczyków. Wszyscy się na
mnie dziwnie patrzą. Wiem, wyglądam okropnie. Jak wrócę do domu od razu coś z
tym zrobię. Mam nadzieję, że rodzice nie zauważą mnie w takim stanie. Jestem na
dworcu. Siadam na ławeczce i patrzę w ziemię. Co tu się stało? Chris jest
świetny, ale to co tutaj się wydarzyło nie było dobre. Może jeszcze kiedyś tu
wrócę, ale teraz nie mogę tu zostać. Czuję się okropnie po tym wszystkim. Nagle
słyszę czyjeś kroki. To Chris.
---
Jak wam się podobało?
Piszcie swoje opinie. Jak znaleźliście jakieś błędy też miło będzie jak mi o
nich powiecie. :))
Pozdrawiam xx
Mi się podoba, co z tego, że kilometrowy :D Wenyy :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ja xD
Bardzo mi się podoba ten rozdział! Powiedziałaś, żebyśmy wypisali błędy, jeśli zauważyliśmy, więc mam nadzieje nie obrazisz się jeśli powiem, że czasami mieszasz czasy i piszesz w przeszłym, a potem w teraźniejszym :C Ale ogólnie rozdział spoko xD Ciekawe czy Harry dobrze myśli o tej dziewczynie co była goła xDDD No dobra... sory, że taki krótki kom :C
OdpowiedzUsuńhttp://niezgodnosc-dar-czy-przeklenstwo.blogspot.com/ - moj nowy blog :D
Kurde, a był okres, że nie mieszałam czasów! xD Muszę znowu się poprawić. Dzięki :D
UsuńTo znowu ja! Mam nadzieje, że nie obrazisz się. Dodałem tego bloga i tego o Emily na bloga o Cwiercwieczu do zakladki ''Polecane'' :D Chciałbym, żeby inni zobaczyli jak świetnie piszesz i ogólnie podoba mi się twój styl itp.
OdpowiedzUsuńfajny rozdział, jak każdy ^-^ ciekawa jestem co dalej... no i fajny ten nowy wygląd! ;) było trochę pomieszania czasów, ale mi to nie przeszkadza . WENY WENY WENY ! i zapraszam na mojego bloga, dzisiaj dodam nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny! Po prostu cudowny!
OdpowiedzUsuńSytuacja w sypialni (chyba) gdy Harry podaje koc przyjacielowi, wymiata! Chris i Harry swoim zachowaniem przypominają mi Matta i Nathana z mojego opowiadania... :D
I zgadzam się z Harrym. Kapitol, to nie jest miejsce dla niego. Może i zapoznał tam swojego przyjaciela, ale zmienił się diametralnie. Dobrze że wraca.
Jestem ciekawa jak przebiegnie pożegnanie z Chrisem.
Pozdrawiam, weny i do następnego,
Elfik JoWita (Elfik Elen)